Gospodarka
Zmiany klimatyczne mogą również spalić nasze inwestycje
Gdy w sierpniu rynki dryfowały w zastoju, świat, który uważaliśmy za pewnik, bezpowrotnie się zmienił. Pięć lat temu zlecono mi udokumentowanie COP21 – sponsorowanej przez ONZ konferencji klimatycznej 2015 w Paryżu. Porozumienie paryskie stanowiło punkt kulminacyjny w międzynarodowej dyplomacji, a 196 krajów zgodziło się zrobić wszystko, co możliwe, aby zapobiec wzrostowi globalnych temperatur o więcej niż dwa stopnie powyżej poziomu z XIX wieku. Naukowcy nakreślili ponury obraz gwałtownego ocieplenia się Ziemi, a zgromadzenie kierowało rzadkim poczuciem pilności.
Mimo to ostateczny dokument był niejasny. Pytania o to, jak uwzględniać redukcje CO2, w jaki sposób można je osiągnąć, a nawet jakie sektory gospodarki należy uwzględnić, zostały odesłane do przyszłych spotkań. A ostateczny dokument był tylko dobrowolny. Sankcje nie były nawet brane pod uwagę. Kiedy 200 dyplomatów musi uzgodnić pisemny dokument, każdy nowy przepis lub drobna zmiana musi zostać przetłumaczona na dziesiątki języków. Ego staje się wzdęte. Rządy rysują czerwone linie. Wynik nie może być większy niż najniższy wspólny mianownik.
Ale Paryż był jak nowy świt, jak spóźniona pobudka dla wszystkich narodów.
Odległe archipelagi tropikalne, już cierpiące z powodu dewastacji podnoszącego się poziomu mórz, próbowały osiągnąć ambitniejsze cele przy wsparciu organizacji pozarządowych i Stolicy Apostolskiej. Ich prośby musiały ustąpić temu, co było politycznie osiągalne, co, jak powiedziałem, było niewiele. Między uprzemysłowionym Zachodem a gospodarkami wschodzącymi otworzyły się linie błędu, wyznaczając historyczne i per capita emisje oraz żądając pieniędzy.
Chiny, największy na świecie truciciel, odpowiedzialny za 27 procent globalnej emisji gazów cieplarnianych, okazały się mistrzem i jednym z biednych i znajdujących się w niekorzystnej sytuacji. Upominał przemysłową przeszłość Zachodu i wskazywał, że nie można oczekiwać od biedniejszych krajów, takich jak one, które chcą nadrobić zaległości, zrezygnowania z nieograniczonej industrializacji w celu zrekompensowania grzechów innych.
Państwa Zatoki Perskiej starały się umniejszać swoją rolę w paliwach kopalnych, a gospodarki spalające węgiel, takie jak Polska i Indie, nalegały na „najlepsze wysiłki”. Wraz z wyborem Donalda Trumpa w następnym roku, Stany Zjednoczone, które były tak ważne na konferencji w Paryżu, podpisały umowę, pozostawiając ją w toku.
Na początku tego miesiąca Międzyrządowy Zespół Narodów Zjednoczonych ds. Zmian Klimatu opublikował swój najnowszy raport oceniający, który sprawia, że paryska jesień wygląda beznadziejnie optymistycznie. Raport jednoznacznie stwierdza, że powodowane przez człowieka emisje metanu i dwutlenku węgla są główną przyczyną pogorszenia się klimatu i że w rezultacie średnie temperatury rosną szybciej niż przewidywano.
Aby średnia globalna temperatura nie wzrosła o więcej niż 1,5 stopnia w porównaniu z poziomem sprzed epoki przemysłowej, od teraz powinno się wyemitować nie więcej niż 500 miliardów ton CO2 – emisje przemysłowe zaledwie 15 lat. Ocena ta wyklucza skutki wylesiania i emisji metanu z topnienia wiecznej zmarzliny. Innymi słowy: Jesteśmy za późno, aby zachować świat, jaki znaliśmy, i teraz niebezpiecznie szybko zmierzamy do świata nadającego się do zamieszkania. Nie chodzi już o rafy koralowe czy białego nosorożca, chodzi o wszystko: żywność, zapasy wody i życie z powodziami, burzami, suszami i pożarami. Będą lata tak gorące, że nasze katakumby z czasów II wojny światowej i podziemne obiekty będą musiały pełnić funkcję schronów termicznych dla słabych.
Coraz większe zakłócenia spowodowane zmianami klimatu przyniosą zwycięzców biznesowych, ale o wiele więcej przegranych
Od 25 lat moja rodzina każdego lata ucieka przed hordami turystów z Malty na grecką wyspę. Temperatury latem są umiarkowane i łagodzą je silne wiatry znad morza. W nocy termometr regularnie spadał o 10 stopni i chłodził nasz dom bez klimatyzacji. Rolnicy na wyspie nie widzą potrzeby nawadniania, ponieważ poranna rosa niezawodnie nawadnia warzywa i drzewa owocowe. Ta sielanka jest wstrząśnięta. Gorące letnie temperatury, które w ostatnich latach były plagą Europy Środkowej, Wschodniej i Śródziemnomorskiej, są teraz także losem wyspy.
Kiedy to piszę, w wiadomościach telewizyjnych pojawiają się zdjęcia z Erftstadt w Niemczech, miasta na przedmieściach Kolonii, które zostało oblane deszczem, oraz doniesienia o Lytton, wiosce w Kolumbii Brytyjskiej, która zniknęła w morzu płomienie. Na ekranie migoczą ściany ognia, pożary lasów w Grecji, Turcji, Albanii, Kosowie, Macedonii Północnej, środkowych Włoszech i na Sycylii niszczą życie i życie. Winnice Kalifornii płoną, a torfowiska Syberii płoną.
Nasz ogród na wyspie zrezygnował: tego lata nie było pomidorów, papryki ani ogórków, tylko brązowe łodygi i liście. Nasze drzewa cytrynowe i orzechowe są nagie rozgałęzione. Brakuje porannej rosy, a nasze studnie prawie wyschły. Morze wokół wyspy również zmieniło się dramatycznie. Skorupiaki, ryby i mięczaki stały się rzadsze, a rafy wokół wyspy są niszczone przez lęgowe skrzydlice z tropikalnego Morza Czerwonego, które widzieliśmy zaledwie kilka lat temu.
Jakiś czas temu natknąłem się na sprytną instalację brytyjskiego duetu artystów Tim Noble i Sue Webster. W ciemnym pomieszczeniu światło projektora zostało rzucone na śmietnik, tworząc kunsztowne sylwetki pięknych, kiczowatych pejzaży z kwiatami i motylami. Przypomniało mi się to, gdy próbowałam nauczyć moją dwuletnią wnuczkę piękna przyrody. Jak cudownie zabrzmią moje historie za kilka lat, kiedy całą naszą radość trzeba będzie skoncentrować na samotnym drzewie, formikariuszu lub starannie pielęgnowanej roślinie doniczkowej? Powietrze pachnie gorącym popiołem, gdy nad wodą unosi się dym z Peloponezu, słońce oślepia, a powierzchnia morza i solniska na wybrzeżu pokryte są sadzą.
Jako inwestorzy martwimy się inflacją, wzrostem, zadłużeniem i bezrobociem. Z codzienną troską śledzimy migoczące stopy procentowe, liczby zatrudnienia lub wybuch infekcji COVID, aby dokonywać świadomych osądów na temat przyszłych zysków lub strat na akcjach, obligacjach, towarach i nieruchomościach w celu zabezpieczenia naszych zakładów. Nie jestem pewien, czy mogę dokonać jakiejkolwiek sensownej oceny znacznie szybszych niż oczekiwano skutków ekonomicznych wzrostu poziomu morza, nieprzewidywalnych zjawisk pogodowych lub przemieszczeń, które nastąpią, gdy coraz większe obszary naszego globu staną się niezabudowane i nie nadające się do zamieszkania.
Rosnące zniszczenia spowodowane zmianami klimatycznymi przyniosą zwycięzców korporacyjnych, ale o wiele więcej przegranych. Nawet gdybyśmy mogli je zidentyfikować, czy rynki dojdą do tych samych wniosków? Wiele dóbr, takich jak towary miękkie, woda, energia i przestrzeń mieszkalna, staje się coraz rzadsze. Ubezpieczenie majątkowe upadnie. Powrócą systemy analogowe. Gospodarka zachoruje, a inflacja wymknie się spod kontroli. Gospodarka będzie wyglądać mniej jak stagflacja lat 70., a bardziej jak gospodarka wojenna. Ubolewane są decyzje z przeszłości, takie jak samochody elektryczne, wątpliwe systemy kompensacji CO2, spalanie peletu drzewnego czy rezygnacja z energii jądrowej. Ponieważ nasze nadzieje na złagodzenie przyczyn globalnego ocieplenia słabną, czekamy zbyt długo, aby lepiej przygotować się na trudną przyszłość.
Celem tej kolumny jest poszerzenie ogólnej wiedzy finansowej czytelników i nie należy jej traktować jako porady inwestycyjnej lub porady dotyczącej kupowania i sprzedaży produktów finansowych.
Andreas Weitzer, niezależny dziennikarz mieszkający na Malcie
Niezależne dziennikarstwo kosztuje. Wsparcie Times of Malta dla Cena za kawę.
Wesprzyj nas
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”