Connect with us

Zabawa

„Zielona granica” Agnieszki Holland jest niezapomniana

Published

on

„Zielona granica” Agnieszki Holland jest niezapomniana

Foto: Kolekcja Kino Lorber/Everett

Agnieszki Hollands Zielona granica zaczyna się od długiego ujęcia niekończącego się szeregu drzew – gęsto zalesionej, niemal pierwotnej strefy wyznaczającej granicę między Białorusią a Polską, gdzie będzie rozgrywać się większa część filmu. Kolor powoli znika z obrazu, a zielona ramka staje się nieprzyjemną czarno-białą powierzchnią. Holland stwierdziła, że ​​do swojego epickiego dramatu o uchodźcach wybrała czerń i biel, który zdobył międzynarodowe nagrody i stał się kontrowersyjnym hitem w jej ojczyźnie (gdzie został nakręcony w 1998 r.). potępiony przez ówczesny prawicowy rząd Polski), aby nadać mu ponadczasową jakość. Ale gdy patrzymy, jak kolor znika z ekranu, możemy przypomnieć sobie coś innego: destylację, redukcję obrazu (i wszystkiego, co po nim następuje) do jego mrocznej esencji. Zielona granica zmusza nas do konfrontacji z surowym ludzkim zachowaniem, pozbawionym wszelkiej uprzejmości i pozy.

Szczególny okres wybrany przez Hollanda sam w sobie był wynikiem cynicznego planu politycznego mającego na celu wykorzystanie smutnej rzeczywistości. W 2021 roku białoruski przywódca Aleksander Łukaszenka zagroził zalaniem kontynentu uchodźcami w odpowiedzi na sankcje Unii Europejskiej po jego fikcyjnych wyborach rok wcześniej. On następnie zachęcano Migranci z Bliskiego Wschodu, Afryki i Azji Środkowej mogli przedostać się na Białoruś przez jej granice i wjechać do UE. Chciał nie tylko ukarać Europę, ale także zdemaskować hipokryzję stojącą za obietnicami liberalnej tolerancji. (Taką taktykę przyjął m.in niektórzy prawicowi politycy tutaj, w USA)

Można powiedzieć, że w pewnym stopniu mu się to udało. Tak rozpoczęła się gra wyjątkowo okrutnego politycznego futbolu, w której prawdziwi, przestraszeni ludzie zostali złapani między liniami bitwy, podczas gdy polskie władze natychmiast zaczęły odsyłać uchodźców przez drut kolczasty, tylko po to, by podążać za nimi białoruscy żołnierze, często na muszce, aby popchnąć Polskę z powrotem i tak dalej. Wśród wielu wywiadów, które Holland (wraz ze współautorami Maciejem Pisukiem i Gabrielą Lazarkiewicz) przeprowadził w ramach szeroko zakrojonych badań przed publikacją Zielona granica Był jeden z mężczyzną, który przekroczył granicę 26 razy. „Wszystko, co dzieje się w filmie, jest udokumentowane” – powiedziała w zeszłym roku mojej koleżance Rachel Handler. „Nic nie zostało wymyślone”.

READ  Filipiny zapłacą 624 mln dolarów za 32 samoloty Sikorsky S-70i Black Hawk

To przerażające stwierdzenie, ponieważ okrucieństwa popełnione na ludziach w tym filmie to coś więcej niż tylko zło: głodujący uchodźcy zmuszani do płacenia łapówek i okradani; spragnieni mężczyźni zmuszani do picia potłuczonego szkła; dzieci oddzielone od rodzin; chorzy starcy pobici na miazgę; kobieta w zaawansowanej ciąży przerzucona przez płot jak worek ziemniaków; zamarznięci i ranni ludzie, którzy muszą umrzeć z zimna. Holland jest humanitarystką, a nie sadystką, więc nie rozwodzi się nad tymi czynami. Ale nie waha się pozwolić nam być świadkami takich okropności pośród intymnej i pilnej sytuacji swoich filmów.

To reżyserka, która w ciągu swojej kariery wykształciła w sobie szczególną wrażliwość na trudną sytuację bezpaństwowców i bezdomnych, na dusze pomiędzy, które wszędzie czują się obce. Jako krytyk reżimu komunistycznego w Polsce, zanim wyemigrowała do Europy Zachodniej, stała się jednym z odnoszących największe sukcesy filmowców w kraju, gdzie nakręciła takie filmy jak Europa Europa (1990) i Wściekłe żniwa (1985) o zdesperowanych ludziach w biegu. Takie tematy niewątpliwie składają się na wielką dramaturgię, ale kino Holland wyróżnia się także szerokością jej intuicji. Jej aparat jest w domu zarówno z uciskanymi, jak i tymi, którzy ich depczą. Rozumie zarówno namiętnego agitatora, jak i bezsilnego obserwatora.

Zielona granica jest podzielony na kilka rozdziałów, z których każdy przedstawia inny punkt widzenia. Najpierw podążamy za grupą uchodźców, syryjską rodziną i afgańskim nauczycielem (Behi Djanati Atai), którzy przybywają samolotem na Białoruś, spodziewając się, że w końcu dotrą do Szwecji i innych miejsc. Po tym, jak obserwujemy ich okropne traktowanie na granicy, Holland wkracza w codzienne życie Jana (Tomasz Włosok), młodego polskiego policjanta, który spodziewa się dziecka. Widzimy indoktrynację, jaką on i inni otrzymują od swoich przełożonych. „To nie są ludzie, to ostra amunicja” – mówi zebranym żołnierzom grubas, przedstawiając ich wysiłki jako część szerszej walki z zewnętrznymi wrogami Polski. Widzimy uśmiechniętych wrzasków funkcjonariuszy straży granicznej, którzy pokonują swój strach, upijając się do punktu nieczułości i utrzymywania szczególnie twardych frontów. (W ramach swoich badań Holland rozmawiała z wieloma funkcjonariuszami granicznymi, a niektórzy z nich w tajemnicy zwierzali się jej ze swojej niechęci do tego, co powinni robić).

READ  Wojciech Pszoniak nie żyje, Francuzi żegnają się z aktorem

Wizja reżysera nie jest całkiem pozbawiona nadziei, chociaż jest to nadzieja dość mroczna. Jeden rozdział przedstawia historię grupy aktywistów, którzy starają się zaspokoić podstawowe potrzeby uchodźców, starając się jednocześnie trzymać w granicach prawa: nie wolno im wchodzić do strefy wykluczenia, w której dochodzi do większości wspomnianych okrucieństw; nie wolno im przyjmować ani przesiedlać żadnego z uchodźców; zwracając się o pomoc medyczną, straż graniczna musi towarzyszyć lekarzom, co w wielu przypadkach oznacza po prostu, że pacjent zostanie odesłany na Białoruś, niezależnie od tego, jak bardzo jest chory. Potem poznajemy Julię (Maja Ostaszewska), owdowiałą psychoterapeutkę, która pewnej nocy natrafia na tonącą w lesie kobietę z dzieckiem w bagnie i angażuje się w sposób wykraczający poza to, co powinni zrobić działacze, aby być gotowi. Ale Julia nie jest normą. Kiedy prosi przyjaciółkę o pożyczenie samochodu, aby pomóc w przewiezieniu uchodźców, przyjaciółka odmawia – chociaż wyjaśnia, że ​​ma równie solidne postępowe kwalifikacje jak Julia.

Struktura Holland pozwala nam doświadczyć tych różnych perspektyw, śledząc rozwój bohaterów, ale jej podejście zawiera także celową trującą pigułkę: tracimy z oczu tych ludzi na długie okresy czasu – a kiedy ich widzimy ponownie, często jesteśmy zszokowani ze złamanym sercem . Główny bohater znika z ekranu, by później na chwilę pojawić się ponownie w nocy jako zwłoki, anonimowe dla wszystkich na ekranie, ale nie dla nas. To szczególnie sprytne posunięcie ze strony Holandii. Z szokującą świadomością zdajemy sobie sprawę, że dla tych z nas, którzy oglądają w domu, takie bezduszne przebłyski są normą. Ci ludzie jawią się nam jako zwłoki, statystyki, odległe obrazy zdewastowanych rodzin na rogach ulic, mężczyźni złapani przez policję i uchwyceni w jasnym, krótkotrwałym świetle kamer w telefonach komórkowych. Forma filmu, odtwarzając proces dehumanizacji, zmusza nas do skonfrontowania się z własną biernością. Zielona granica jest niezapomniany, w pełnym tego słowa znaczeniu.

READ  Wybierz wyzwanie: Międzynarodowy Dzień Kobiet
Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *