Gospodarka
Zbliżają się ważne wybory w Polsce, w których stawką jest demokracja kraju i stosunki zagraniczne
WARSZAWA, Polska (AP) – W Polsce odbędą się niedziele wyborcze, które przez wielu uważane są za najważniejsze od czasu głosowania w 1989 r., które obaliło komunizm. Stawką jest zdrowie demokracji w kraju, jego stanowisko prawne w sprawie praw LGBTQ+ i aborcji, a także zagraniczne sojusze kraju na wschodniej flance NATO, który był kluczowym sojusznikiem Ukrainy.
Eksperci polityczni twierdzą, że wybory nie będą do końca uczciwe po ośmiu latach rządów konserwatywnej partii nacjonalistycznej, która podważała podział władzy w celu uzyskania większej kontroli nad instytucjami państwowymi, w tym sądami, mediami publicznymi i samym procesem wyborczym. .
Przeciwnicy rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość obawiają się, że może to być dla nich ostatnia szansa na zachowanie systemu konstytucyjnego, wywalczonego wielkim kosztem walką wielu Polaków, od byłego prezydenta Lecha Wałęsy po miliony zwolenników wspieranego przez niego ruchu solidarnościowego.
Wybory „zadecydują o przyszłości Polski jako kraju liberalnej demokracji, systemu, który przez ostatnie trzydzieści lat był gwarantem polskiego sukcesu” – napisał w piątek w artykule redakcyjnym redaktor „Rzeczpospolitej” Bogusław Chrabota.
Zwolennicy partii rządzącej obawiają się jednak, że w przypadku odrzucenia Prawa i Sprawiedliwości opozycja skieruje kraj w bardziej liberalny kierunek, w tym wprowadzając nowe przepisy legalizujące aborcję i związki partnerskie dla partnerów tej samej płci.
Kobiety w Polsce mają obecnie prawo do aborcji jedynie w przypadku gwałtu, kazirodztwa albo gdy istnieje ryzyko dla ich życia lub zdrowia.
„Boję się, że obudzę się po wyborach i będzie taka zmiana, że będzie promowana na przykład aborcja (i) LGBT” – powiedziała urzędniczka Bożena Zych, lat 57, po wyjściu z kościoła katolickiego w hipsterska dzielnica Warszawy pełna barów przyjaznych gejom.
Zych powiedziała, że udała się z przyjaciółką do Kościoła Najświętszego Zbawiciela, aby modlić się o to, aby prawo i sprawiedliwość wygrały trzecią kadencję z rzędu. Kościoły, a nawet najświętsze sanktuarium Polski na Jasnej Górze w Częstochowie, modliły się w ostatnich tygodniach za kandydatów popierających wartości chrześcijańskie.
W tym roku dwa duże marsze zmobilizowali także obywatele, którzy chcą bardziej liberalnej Polski. Niektórzy, z którymi w ostatnich dniach rozmawiała agencja Associated Press, ze wzruszeniem lub ze łzami w oczach opisywali to, co postrzegali jako korupcję, odstępstwo od demokracji, propagandę i gorzkie podziały w polskim społeczeństwie od czasu przejęcia władzy przez Prawo i Sprawiedliwość w 2015 r.
CZYTAJ WIĘCEJ: Setki tysięcy demonstrują przeciwko polskiemu rządowi, aby pokazać swoje poparcie dla demokracji
„To, co wydarzyło się w Polsce, to koszmar” – powiedziała 75-letnia Maryla Kowalewska. „Miejmy nadzieję, że w tym kraju nastąpi całkowita zmiana”.
Ostatnie sondaże pokazują, że Prawo i Sprawiedliwość ma większe poparcie niż jakakolwiek inna pojedyncza partia, ale nie na tyle, aby osiągnąć większość parlamentarną potrzebną do samodzielnego rządzenia. Może być zmuszona zwrócić się o wsparcie do wrogiej Ukrainie partii skrajnie prawicowej – Konfederacji.
Sondaże pokazują, że trzy ugrupowania opozycyjne – Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Nowa Lewica – mogłyby łącznie zdobyć większość mandatów w parlamencie. Największą jest centrowa Koalicja Obywatelska, na której czele stoi Donald Tusk, były polski premier i były prezydent Unii Europejskiej.
Tusk zapowiedział przywrócenie praworządności i odbudowę stosunków z UE, które zostały poważnie nadwyrężone przez PiS. UE wstrzymuje miliardy euro z funduszy na odbudowę Warszawy po pandemii Covid-19, powołując się na naruszenia praworządności.
Niewielkie przesunięcia na korzyść lub przeciw mniejszym partiom mogą mieć istotny wpływ na to, jakie koalicje będą możliwe po dniu wyborów.
„Mamy więc sytuację, w której dwie strony uważają, że są to wybory bardzo ryzykowne, a dwie strony są bardzo zdeterminowane i stanowcze. Emocje są bardzo duże, ale szanse nie są wyrównane” – powiedział Jacek Kucharczyk, prezes Instytutu Spraw Publicznych, warszawskiego think tanku.
Główną przyczyną braku równowagi jest kontrola Prawa i Sprawiedliwości nad finansowanymi przez podatników mediami państwowymi, którą wykorzystuje do ciągłego atakowania przeciwników – argumentował Kucharczyk. Jednak na wynik wyborów mogą mieć wpływ także inne czynniki, w tym polityczna kontrola partii nad administracją wyborczą i Izbą Sądu Najwyższego, która będzie zatwierdzać wybory.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że ze względu na duże zainteresowanie wyborami do głosowania za granicą zarejestrowało się ponad 600 000 Polaków, czyli trzykrotnie więcej niż w 2015 roku.
Ministerstwo poinformowało także, że „natychmiast zwolniło” swojego rzecznika Łukasza Jasinę, bo stwierdził, że nie wszystkie lokale wyborcze były w stanie przed wyznaczonym terminem policzyć wszystkie głosy, co oznaczałoby ich nieważność. Ministerstwo w swoim piątkowym oświadczeniu poinformowało, że jest przygotowane do przeprowadzenia głosowania za granicą i że Jasina została zwolniona za rozpowszechnianie „fałszywych informacji”.
Ponadto w polskiej gospodarce występuje wysoki poziom własności państwowej, a partia rządząca zbudowała system mecenatu, który przyznaje swoim lojalistom tysiące miejsc pracy i kontraktów.
Wojciech Przybylski, redaktor naczelny Visegrad Insight, magazynu politycznego skupiającego się na Europie Środkowej, powiedział, że praktyka ta zagraża zdolności klasy średniej do awansu społecznego „bez specjalnych powiązań z polityką”.
To z kolei mogłoby zagrozić podstawom „cudu gospodarczego”, jakiego doświadczyła Polska w epoce postkomunistycznej – dodał. Kraj ten jest obecnie szóstą co do wielkości gospodarką w UE.
Nacjonalistyczna polityka PiS szkodzi także stosunkom Polski z kluczowymi sojusznikami. Chociaż Polska jest zagorzałym sojusznikiem sąsiedniej Ukrainy i punktem przeładunku zachodniej broni od czasu inwazji Rosji, stosunki uległy ochłodzeniu w związku z wejściem ukraińskiego zboża na polski rynek.
W obliczu wzrostu napięcia i wzrostu liczebności Partii Konfederacji polski premier powiedział, że jego kraj nie będzie już wysyłał broni do Kijowa.
„Kłócili się ze wszystkimi, z UE, z NATO, ze wszystkimi” – powiedziała Ludmiła, 68-letnia przeciwniczka prawa i sprawiedliwości. Odmówiła podania swojego nazwiska, twierdząc, że kraj zmierza w kierunku autorytarnym i nie czuje się bezpiecznie. „To jest niedopuszczalne, nie można tak dalej postępować”.
„Polska będzie tak samo samotna jak w 1939 r.” – dodała.
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”