Podczas sobotnich zamieszek w Paryżu i innych francuskich miastach 67 policjantów zostało rannych, a jeden z nich został podpalony koktajlem Mołotowa. W sumie aresztowano 95 osób – poinformowało w niedzielę (6 grudnia) francuskie MSW. Wiele sklepów i samochodów zostało zniszczonych.
/.AFP
Demonstracje przeciwko „globalnemu prawu bezpieczeństwa” odbyły się w sobotę w kilkudziesięciu francuskich miastach, aby chronić tożsamość funkcjonariuszy policji podczas operacji. W stolicy doszło do gwałtownych starć z policją za pomocą gazu łzawiącego i granatów ogłuszających. W samym Paryżu rannych zostało 48 funkcjonariuszy policji – poinformowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych szacuje, że w całej Francji demonstrowało około 52 000 osób. Ludzie.
Do najbardziej brutalnych starć doszło w Paryżu, a także w Dijon i Nantes, gdzie demonstranci podpalili jednego z funkcjonariuszy.
Około 400-500 osób tworzących grupy zwane „Czarnym Blokiem” podpaliło kilkanaście samochodów w Paryżu, a pracownicy księgarni w śródmieściu musieli się zabarykadować, aby zapobiec zburzeniu wnętrza. Zamaskowani napastnicy w kilkudziesięcioosobowych grupach zniszczyli wnętrze banku i podpalili kilka sklepów i innych lokali użytkowych.
„Czarny blok” to termin zarówno dla agresywnych, zamaskowanych demonstrantów, którzy działają w grupach, jak i dla członków grup starogglobalistycznych, antykapitalistycznych i antypaństwowych. Łączy ich taktyka podczas demonstracji, podczas której dopuszczają się agresji i wandalizmu: są starannie zamaskowani, aby uniknąć identyfikacji, atakują małymi grupkami funkcjonariuszy organów ścigania i szybko się rozpraszają, niszcząc luksusowe sklepy i banki.
W Paryżu jeden z protestujących został poważnie ranny w głowę, a drugi w rękę. Dziennikarz został również zastrzelony policyjną gumową kulą.
Właściciele sklepów protestują przeciwko niszczeniu ich lokali. Prezes francuskiego stowarzyszenia branżowego Francis Palombi powiedział w niedzielę, że sytuacja przemysłowa w Paryżu będzie katastrofalna. W ciągu ostatnich trzech lat zburzono lokale w dzielnicach, w których odbywają się demonstracje „żółtych kamizelek”, związkowcy czy antykapitaliści.
W międzyczasie trzy związki policyjne zaprotestowały przeciwko propozycjom prezydenta Emmanuela Macrona, który niedawno zasugerował w wywiadzie dla młodzieżowego portalu internetowego Brut, że należy stworzyć platformę internetową do zgłaszania przypadków wykorzystywania przez funkcjonariuszy policji.
Urzędnicy obiecali zbojkotować część ich obowiązków, w tym brak chęci kontrolowania tożsamości zatrzymanych. Z drugiej strony związek policyjny SGP wzywa do kampanii przeciwko „czarnemu blokowi”.
Politycy opozycyjnej Partii Republikańskiej, tacy jak senator i szef Klubu Republikańskiego w Senacie Bruno Retailleau, zarzucają prezydentowi Macronowi nieskuteczność i dopuszczenie do chaosu na ulicach francuskich miast, napięć policyjnych i demonstracji. „Porządek republikański jest łamany we Francji co tydzień, to jest niedopuszczalne”, cytował Retailleau w niedzielę przez BFM TV.
Katarzyna Stańko z Paryża