51,46 procent głosów zdobywa prozachodnia, prawicowa liberalna była premier Maia Sandu po 90 procentach. Głosy – ogłosiła Centralna Komisja Wyborcza w niedzielę wieczorem.
/.DUMITRU DORU /.PAP / EPA
CEC Republiki Mołdowy stale publikuje na swojej stronie internetowej proces liczenia.
Wynik Sandu powinien się poprawić, bo ostatecznie liczą się głosy komisji za granicą – w pierwszej turze o zwycięstwie byłego premiera zadecydowały głosy diaspory na Zachodzie.
Druga tura wyborów prezydenckich odbyła się w Mołdawii w niedzielę, kiedy Sandu rywalizował z prorosyjskim prezydentem Igorem Dodonem.
Wybory odbyły się przy wysokiej frekwencji (52,59 proc.) I rekordowej mobilizacji diaspory – ponad 250 tys. Oddało głosy za granicą. Ludzi (w pierwszej turze – ok. 150 tys., Co też było rekordem).
Ze względu na dużą liczbę wyborców w co najmniej trzech komisjach za granicą – w Montrealu, Londynie i Frankfurcie – nie odbyło się głosowanie. Ponadto głosowanie we Frankfurcie zostało tymczasowo przerwane z powodu fałszywych informacji o bombie.
KEK dwukrotnie częściej niż w pierwszej turze informował również o działaniach obywateli Mołdawii mieszkających w separatystycznym Naddniestrzu. Również w Rosji głosowało więcej Mołdawian niż w pierwszej turze.
– Chcę podziękować wszystkim, którzy głosowali. W tej kampanii walczyliśmy z kłamstwami, korupcją i dalszą kradzieżą państwa. Nie kłócili się ze sobą, powiedział Sandu po głosowaniu i dziękował wyborcom „za każdy głos”.
W zamian Dodon powiedział: – Wygrywamy w kraju z dużą przewagą.
Jego zdaniem głosowanie w Mołdawii może przeważyć głosy diaspory.
Były premier zapowiedział walkę z korupcją i zbliżenie z Zachodem. Dodon, nieformalny przywódca mołdawskich socjalistów, wychwalał swoją kandydaturę jako „wybór stabilności”. Polityk ten prowadził politykę zmierzającą do zacieśnienia więzi z Rosją. W pierwszej turze wyborów 1 listopada Sandu zdobył 36,1 proc. Głosy i Dodon – 32,6 proc.
Justyna Prus