Zabawa
Wybierz się w cudowną podróż z osłem w „EO” – Rolling Stone
Jerzego Skolimowskiego EO, podstępny wpadek dobrodusznego osła, jest niezaprzeczalnie zwierzęcym spojrzeniem na wszystko, co ciepłe i okrutne, komiczne i przypadkowe w ludzkiej naturze. I do świata zwierząt, który potrafi być jednocześnie piękny i przerażający. Jest podobny do innych, bardziej otrzeźwiający kino w ten sposób o zwierzętach – mam na myśli najnowsze filmy dokumentalne, takie jak Meierei-Chronik Andrei Arnold Krowalub Czarno-biały film Victora Kossakowskiego, wyprodukowany w sposób etyczny Gundao lochę – tylko EO, dzieło fikcji, ma tę zaletę, że jest kapryśne i sfabrykowane. To film poświęcony własnemu klimatowi, podobnie jak sam EO, otwierający historię, udając martwego podczas występu cyrkowego i wywołując gromkie brawa za swój występ. Wszystko to uchwycone jest w niespokojnych, żywiołowych obrazach, stylistycznej wolności, która dominuje w filmie od początku do końca. Jest marzycielski, trudny, zabawny, konfrontacyjny. Nastrój filmu kołysze się i kołysze jak radośnie destrukcyjny układ taneczny. W jednej chwili EO zostaje pokochany przez swoją trenerkę Kasandrę (Sandra Drzymalska), której ufa na tyle, że otwarcie opłakuje ich rozstanie. Następnie jest nękany przez jej szefa. Wkrótce potem zostaje zaatakowany przez aktywistów domagających się jego uwolnienia. Potem przychodzi cena tej wolności. Koła tego filmu zawsze się obracają.
Skolimowski, weteran polskiej nowej fali, rozkoszuje się szansą. EO nie da się zapiąć. Ludzkie zachcianki rządzą życiem EO, ale nie definiują go tak, jak wyobraża to sobie Skolimowski, co widać w pokręconym, momentami śmiesznym podejściu filmu do rytuału przyczyny i skutku. Pijany w dobrych intencjach podczas rekreacyjnego meczu piłki nożnej uwalnia EO, krzycząc „Anarchia króluje!”, tylko po to, by EO został prawie śmiertelnie pobity przez wściekłych członków drużyny przeciwnej. Mglisty, oświetlony księżycem las nocą nagle zalewa się wędrującymi zielonymi laserami, jak coś z filmu o napadzie na diamenty, tylko po to, by rozbrzmiewały strzały, a EO wpatrywał się w oczy zmaltretowanego wilka, skomląc żałośnie, gdy umierał. Nie wszystko jest złe. Dużo EO zwraca się bardziej do uroczo nieznajomego; Nie wspomniałem o powolnej scenie uwodzenia z udziałem Isabelle Huppert (która naprawdę pojawia się znikąd), która zaczyna się od jej talerzy i innych rodzinnych pamiątek spadających na podłogę i szokująco kończy się pocałunkiem.
Z tych momentów możemy czerpać politykę – podobnie jak scena rozgrywająca się na parkingu stacji benzynowej, w której wesoły kierowca ciężarówki dostarcza jedzenie młodej imigrantce, po czym otwiera piwo i ku jej przerażeniu mówi: „Teraz seks?” I do wirującego, pięknego ujęcia turbiny wiatrowej zwieńczonej martwym ptakiem spadającym z nieba. EO kusi nas, by zredukować jego światopogląd do chaosu i konfliktów ludzkości i jej niebezpiecznych technologii z jednej strony oraz integralności psychicznej zwierząt z drugiej. Film z pewnością potwierdza się na tym froncie dzięki zdjęciom, które przesuwają granice realizmu filmu dzięki scenom, które okazują się jednocześnie zabawne, zapadające w pamięć i poruszające. Osiągnięciem Skolimowskiego jest przekształcenie tej historii w prawdziwą fantazję, film drogi zbyt liberalny, by ograniczać się do jednego obszaru czy idei. Jest tu tyle samo miejsca na satyryczną przesadę, co na miłość. Przede wszystkim miłość do zwierząt, ale także kłująca nieprzewidywalność ludzi, czego kilka dobrych przykładów można tutaj zobaczyć. W drodze z cyrku w Polsce – gdzie jest paradoksalnie kochany – do rzeźni we Włoszech (gdzie go nie ma), EO spotyka dzieci, które owijają mu szyję marchewkami jak król; pokazać konie, które wydają się aż nazbyt świadome ograniczeń swojej wolności, nawet jeśli zawsze ekspresyjny EO wydaje się patrzeć na tę wolność z zazdrością; Ludzi, którzy chcą opuścić EO, aby żyć z ciężarami lub zrobić z niego zwykłą maskotkę, lub jedno i drugie. Systemy pracy i własności, które kierują EO, mogą być odległe i transakcyjne, jeśli chodzi o ludzi. Ale sam EO jest bardzo żywy, ze swoim zawsze czujnym spojrzeniem i żywym wyrazem twarzy, rycząc głośno z podniecenia lub strachu i patrząc na świat oczami, które wydają się niczego nie przegapić.
Ten widok jest centralną osią, na której EO Zachwyca i obraca. Film jest zawsze subiektywny, zawsze przedstawia bezpośredni pogląd EO na to, co się dzieje. To właśnie zróżnicowane traktowanie tej podmiotowości przez Skolimowskiego wyróżnia ją EO wyróżniać się. Czasami obiektyw przedstawia ten świat przez filtr rozmytych, przesadnych zniekształceń, sygnał, że widzimy wszystko oczami EO. Gdzie indziej film otrząsa się z dosłowności POV, ale wciąż porusza się w kierunku najistotniejszego niebezpieczeństwa lub przyjemności sceny z ostrożną ciekawością, którą kojarzymy z tytułowym osłem. Główny bohater filmu był faktycznie grany przez sześć różnych osłów. Ale ekspresyjna, otwarta, czujna twarz, którą spotykamy w całym filmie, wydaje się wyjątkowa. Poznajemy to zwierzę lub mamy na nie ochotę. Zaczynamy czuć, że rozumiemy jego emocje, zwłaszcza w jego interakcjach z innymi zwierzętami. W scenie rozgrywającej się w stajni dla koni EO ożywia się, gdy dwa konie wydają się niespokojne i opierają się wysiłkom swoich trenerów. EO ucieka przerażony, przewracając półkę z trofeami. To jest zabawne. Komedia pt EO polega na jego przypadkowości. Ale taka jest tragedia. Chwile, które grają jak puenty, spełniają podwójną rolę, rozśmieszając nas i wzdrygając. Kiedy EO obala trofea, śmiejemy się z tej porażającej głupoty, po czym od razu ustalamy, co musimy wiedzieć: taki błąd może spowodować jedynie wysłanie EO w inne miejsce, by spotkać los, którego nie jesteśmy w stanie przewidzieć.
Skolimowski otwarcie mówił o swojej winie za film Roberta Bressona z 1966 roku Au Hasard Balthasar – wciąż najsłynniejszy film studyjny o osiołku. Oba filmy kończą się pewnego rodzaju przemocą i oba w poruszający sposób pokazują miłość młodej kobiety do jej znajomego zwierzęcia. Ale projekt Skolimowskiego jest mniej zakotwiczony w rzeczywistych symbolach wiary chrześcijańskiej (chociaż jego cierpkie momenty ludzkiej dekadencji mogą z łatwością podwoić się jako obrazy grzechu, jak w filmie Bressona). EO dzieli się z klasykiem Bressona tym, że jest filmem niezwykle moralnym, tylko o wiele bardziej zabawnym w swoim podejściu. Kiedy na to patrzymy, musimy usiąść z myślą, że my i świat, który zbudowaliśmy, odgrywamy rolę w losach zwierząt. Musimy żyć ze świadomością, że oni postrzegają nas bardziej, niż nam się wydaje, a my z kolei postrzegamy ich znacznie mniej, niż nam się wydaje. EO to film o radości i ryzyku tego postrzegania. To jest jego argument moralny. Zrozumienie miejsca EO na świecie oznacza nauczenie się konfrontacji z naszym własnym.
Typowy awanturnik. Zły odkrywca. Przyjazny myśliciel. Introwertyk.