ILNYTSIA, UKRAINA — Każdego ranka po wczesnym przebudzeniu się w Charkowie Ołeksij Wachruszew dzwonił do wszystkich swoich pracowników, aby sprawdzić, czy wszystko w porządku po kolejnej długiej nocy ostrzału.
Świat
Wojna zawęża przepaść między wschodem a zachodem na Ukrainie
Krótkie rozmowy Wachruszewa często dotyczyły tej samej wymiany zdań.
„Witam, wszystko w porządku?” – pytał.
„W porządku” – odpowiadał jego urzędnik.
„Słyszałeś to?” zapyta. „Gdzie to było?”
– W takim razie chodźmy – powiedział. „I jeśli Bóg pozwoli, wszystko będzie dobrze”.
Linia frontu znajdowała się około 20 mil od fabryki, w której jego tymczasowy Ukraina produkowała materiały budowlane i chodnikowe, a wystrzeliwane przez Rosjan pociski i bomby czasami lądowały wystarczająco blisko, by rozbić szkło. Mimo to Wachruszew i jego zespół napierali. Ale ich praca szybko się zmieniła: kawałek po kawałku ładowali sprzęt firmy i produkcję na ciężarówki, aby przetransportować je do bezpiecznego miasta Ilnytsya, oddalonego o 800 mil w pobliżu granicy z Węgrami i Rumunią.
Gdy Moskwa kontynuuje kampanie spalonej ziemi na wschodzie i południu, Ukraińcy masowo uciekali ze swoich domów. Według Międzynarodowej Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Migracji ponad 6 milionów ludzi jest obecnie przesiedlonych na Ukrainie, oprócz prawie 5 milionów, które całkowicie uciekły z kraju.
Wraz z nimi zniknęły firmy i miejsca pracy. Wielu, jak firma Wachruszewa, i kilkanaście z nich Pracownicy udali się do obszarów zachodniej Ukrainy, gdzie walki i ataki rakietowe były minimalne. Jej podróż reprezentuje ogromną i bardzo płynną zmianę demograficzną zachodzącą w kraju – taką, która przekształca go gospodarczo i potencjalnie zmienia wzajemne postrzeganie siebie przez Ukraińców.
Wachruszew uważa, że Wschód i Zachód zbliżają się do siebie. „Uczymy ich, a oni uczą nas” – wyjaśnił.
Na Zakarpaciu, rolniczym regionie, w którym znajduje się Ilnytsia, gubernator Wiktor Mykyta szacuje, że 1 milionowa populacja wzrosła o co najmniej jedną trzecią. Nagły napływ ludzi nadwyrężył lokalną infrastrukturę. Wielu przesiedleńców mieszka w budynkach szkolnych, a urzędnicy starają się znaleźć dla nich nowe mieszkania, zanim zajęcia zostaną wznowione jesienią. Niemniej jednak, podkreśla Mykyta, wszyscy są pod opieką. „Zakarpaci to bardzo gościnni ludzie” – powiedział.
Przewrót przyniósł także inne zmiany, które mogą być znacznie trwalsze. Na Zakarpacie przeniosło się ponad 350 firm, przynosząc ze sobą nową wiedzę, nowe know-how biznesowe i nowe sposoby działania. Na przykład Temp Ukraine jest pierwszą firmą zajmującą się recyklingiem odpadów z tworzyw sztucznych w ramach procesu produkcyjnego – mile widziana usługa w regionie zależnym od turystyki, który chce zachować nieskazitelny krajobraz.
A ponieważ liczba specjalistów komputerowych gwałtownie wzrosła z około 2000 przed wojną do prawie 35 000 obecnie, Mykyta i jego pracownicy mają nadzieję, że zmienią region w centrum technologiczne. Rozpoczynają współpracę z firmami informatycznymi zainteresowanymi przeprowadzką do okolicy i planują oferować kursy programowania komputerowego w lokalnych szkołach.
Jednak przemieszczanie ludzi i zasobów wykracza poza korzyści ekonomiczne. Zmiany demograficzne – nawet tymczasowe – pomagają zmienić tkankę społeczną kraju.
Podziały w społeczeństwie ukraińskim są często przesadzone, ale istnieją różnice między regionami kraju. Zachodnia Ukraina jest w dużej mierze wiejska, ukraińskojęzyczna i przesiąknięta kulturą środkowoeuropejską. Wschód i południe to w dużej mierze Mówienie po rosyjsku, z wyczuciem kulturowym przynajmniej przed wojną czuł się też bardziej rosyjski. Wiele z największych miast kraju leży na wschodzie i południu, podobnie jak większość przemysłu ciężkiego przed inwazją rosyjską.
Według Viktorii Seredy, profesor socjologii na Ukraińskim Katolickim Uniwersytecie we Lwowie, stereotypy, które wyznają różne regiony, zanikają w miarę ich interakcji, a tożsamość ukraińska jest coraz bardziej powiązana z powszechnym poczuciem przynależności obywatelskiej. „Linią błędu” w sposobie, w jaki Ukraińcy teraz się definiują, jest to, czy „bronią swojego kraju na wszystkie możliwe sposoby” – powiedziała.
„Kiedy ludzie mieszkają w tej niewielkiej odległości lub w tej samej społeczności, dzielą się swoimi osobistymi historiami” – zauważył Sereda. „Macie okazję zobaczyć, że nie jest tak przedstawiany w mediach, jak przedstawiany przez niektórych polityków w celu politycznej mobilizacji”.
Pośród krętych uliczek starego miasta Użhorod, regionalnej stolicy Zakarpacia, kawiarnia House of Bread jest magnesem dla niektórych z tego dzielenia się.
Kawiarnia jest jedyną lokalną jadłodajnią serwującą dania kuchni bliskowschodniej i żydowskiej – kanapki z pitą, falafel, sałatki, hummus i siekany śledź. Jego właściciele, Wadim Biespałow i Ella Kiriliuk, uciekli tu z Kijowa i Odessy w pierwszych tygodniach wojny i spotkali się na nabożeństwie w miejscowym kościele.
Przed II wojną światową Użhorod był około trzecim Żydem. Holokaust i powojenna emigracja zdziesiątkowały tę populację. Bespałow i Kirilyuk mają żydowskie pochodzenie i odkryli, że mają wspólne marzenie o otwarciu restauracji serwującej tradycyjne potrawy. Wynajęli opuszczone miejsce przy małej bocznej uliczce w dawnej żydowskiej dzielnicy Użhorod i otworzyli ją pod koniec czerwca. W oknie frontowym stoi duża menora.
Ostatniego popołudnia w porze lunchu pięć stolików w kawiarni było pełnych, zajętych przez mieszankę miejscowych i przesiedleńców wojennych. Dima Halin, filmowiec z Kijowa, odkrył kawiarnię przypadkiem. „To ważne, że to miejsce istnieje” – powiedział. „Ludzie muszą się spotkać, a jedzenie i kultura to dobry początek”.
– To wielki koktajl, który nazywamy Ukrainą – wtrącił Bespałow. „To wszystko się miesza”.
W Iłnicji proces asymilacji pracowników Temp Ukraine przebiegał dość wolno. Sam ruch był duży: kilka ciężarówek wynajętych w Charkowie ewakuowało firmę i przejechało dwa dni jeździć 20 razy w ciągu półtora miesiąca.
„Największym problemem było uzyskanie benzyny” – powiedział Wachruszew. „To i znalezienie ciężarówek i kierowców gotowych do podróży”.
Wachruszew przeprowadził się w sumie z 37 osobami – jego młodszym bratem Serhijem, który również pracuje w firmie, jego pracownikami i członkami rodziny. Ich nowy dom, senna osada licząca 12 000 osób, zagnieżdżona u podnóża Karpat, jest jak najdalej od rozdartego wojną Charkowa – zarówno geograficznie, jak i psychologicznie – pozostając jednocześnie na Ukrainie.
„Pytanie nie brzmi, gdzie znajduje się firma. Nadal płacimy podatki w jednym kraju, na Ukrainie” – powiedział Wachruszew o nowym obiekcie firmy za majątek, który pomogła mu administracja regionalna. „Pytanie brzmi [whether] Ludzie mogą pracować bezpiecznie i czuć się bezpiecznie dzięki zarobionym pieniądzom”.
Brak przemysłu i rozwoju na Zakarpaciu przypominał podróż w czasie do lat 90., tuż po upadku Związku Radzieckiego, kiedy „wszystko zostało porzucone”, powiedział Wachruszew. Bardzo różnił się też stosunek do pracy niż w ciężko wywalczonym Charkowie. Sklepy są zamykane w niedziele, a pracownicy nazywają to dniem, gdy kończy się dzień pracy.
Ale sprawy idą na tyle dobrze, że Wachruszew ma teraz nadzieję na zwiększenie produkcji i wysłanie większego eksportu do Unii Europejskiej. Na nowym terenie firmy piętrzą się worki z rozdrobnionym plastikiem, a obok nich świeżo wyprasowane pokrywy włazów. Serhij Wachruszew wyraża uznanie dla hojności miejscowej ludności, która pomogła założyć firmę i znaleźć mieszkania dla pracowników. „Oni nam pomagają, a my im pomagamy” – powiedział.
Czasem jednak to nie kilometraż z Charkowa podkreśla przebyty dystans. To drobne szczegóły, powiedział pracownik Oleksiy Taranenko. Po 70 dniach ostrzału na wschodzie cisza na wsi była „niepokojąca”.
„To zupełnie inny świat” – powiedział. „Wszystko jest tutaj cicho. Ptaki śpiewają.”
„Organizator. Entuzjasta podróży. Rozwiązuje problemy. Miłośnik muzyki. Oddany uczony kulinarny. Nieuleczalny fan internetu. Zwolennik popkultury.”