Connect with us

Zabawa

Wojna na Ukrainie trafia do Małej Rosji w San Francisco

Published

on

Wojna na Ukrainie trafia do Małej Rosji w San Francisco

Na ulicach Małej Rosji, przedmieść Richmond, które od pokoleń jest domem dla wielu rosyjskich i ukraińskich emigrantów z San Francisco, panuje ciężki smutek.

Można to poczuć w Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej na Geary Boulevard, gdzie starsze kobiety w milczeniu modlą się pod witrażami, zapalając świece za żywych i zmarłych.

Widać to w sklepach i piekarniach, gdzie kupujący przeglądają półki pełne kawioru, wędzonych ryb i barszczu i napełniają koszyki zakupami z pozostawionego życia.

I słychać to w ich głosach. Spośród ludzi, którzy przybyli tu, by uciec przed wojną, trudnościami ekonomicznymi i politycznym uciskiem, tylko po to, by patrzeć, jak ich krewni i przyjaciele cierpią z powodu losu, którego uniknęli. Transmisja w telewizji. Każdej nocy.

Kijów leży 6000 mil na wschód. Ale w Małej Rosji na pewno jest bliżej.

Kobieta modli się w Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej na Geary Street w San Francisco. (Al Saracevic/Egzaminator)

***

Alex Miretsky przegląda gazety i czasopisma w swoim sklepie spożywczym na Geary Boulevard, okładki są kolorowe i tabloidowe, co jest normą w Europie Wschodniej. Nagłówki są napisane cyrylicą, więc nie rozumiem słów. Ale zdjęcia dobrze to ilustrują.

Tematem tych stron jest naga agresja Władimira Putina na Ukrainę. I na ustach wszystkich.

Przeszłość Miretsky’ego obejmuje oba kraje. Urodzony w Odessie i wychowany w Petersburgu, opuścił Rosję w 1988 roku i wyemigrował wraz z rodzicami do San Francisco przez Wiedeń i Włochy. Miał wtedy 26 lat, teraz 60. Mówi łagodnie, z inteligencją zrodzoną z poważnego życia, pełnego zarówno dobra, jak i zła.

Jako młody człowiek w Rosji Miretsky był prześladowany za bycie Żydem, posunął się nawet do zmiany nazwiska, by szukać schronienia. Znalazł małżeństwo i dzieci w Stanach i wychował dwójkę dzieci z żoną, zanim zmarła na raka mózgu w 2013 roku.

Wiedząc dużo o swoich ojczyznach, podróżował tam i z powrotem przez ostatnie 30 lat, kupując dzieła od znanych i nieznanych artystów z krajów takich jak Ukraina, Gruzja i Rosja.

Teraz prowadzi sklep spożywczy Europa Plus i małą księgarnię na drugim piętrze w dzielnicy przesiąkniętej rosyjską historią. Pod wieloma względami uosabia tę historię, a ten niedawny kryzys jest mu bardzo znajomy.

„(Moja klientela) jest głównie rosyjskojęzyczna, ze wszystkich krajów byłego ZSRR i krajów pod wpływem ZSRR. ukraiński, białoruski, ormiański. Wszystko. A potem młodsze pokolenie, które pojawiło się w ostatnich latach”.

Od początku wojny, prawie trzy tygodnie temu, klienci ci stają się coraz bardziej niespokojni, mówi mi Miretsky. W sklepie wybuchły starcia między Ukraińcami a Rosjanami.

READ  Gdzie oglądać i streamować Katyń online za darmo

„Tak, tylko kłótnie (zapoczątkowane przez) ludzi pod wpływem rosyjskiej propagandy” – powiedział Miretsky. „To jest rodzaj głównego powodu kłótni. Uważają, że na (Ukraina) doszło do ludobójstwa na ludności rosyjskojęzycznej”.

Miretsky mówi, że generalnie trzyma się z dala od tych konfliktów i woli, aby argumenty zaangażowanych osób wygasły.

„To po prostu zbyt toksyczne” – powiedział Miretsky, który uważa, że ​​wielu mieszkańców jest pod wpływem dezinformacji w mediach społecznościowych i rosyjskich sieciach kablowych. „Ludzie bardzo szybko się denerwują. A potem wszyscy zauważają i zatrzymują się, ponieważ to po prostu nie jest produktywne”.

Otrzymuje również telefony od Amerykanów z prośbą o zrezygnowanie z rosyjskich produktów i pochodzenia. Spokojnie stara się wytłumaczyć, że jest niepraktykującym Żydem, który wyjechał z tych krajów kilkadziesiąt lat temu, ale oni rzadko słuchają. Inni proszą go, by wywiesił ukraińską flagę w jego sklepie, ale Miretsky obawia się, że rosyjscy zwolennicy wybiją mu szyby.

„Zdecydowanie musiałbym zamknąć ten sklep, gdybym to zrobił” – powiedział. „Wybiją mi okna, bo ci faceci są bardzo źli”.

Miretsky to człowiek w środku Małej Rosji. Ale nie powstrzymuje się, jeśli chodzi o Putina, człowieka, którego jego własny ojciec znał podczas swojej kariery w Rosji.

„Nie jest łatwo się stamtąd wydostać” – powiedział. „Głównym problemem jest to, że nadal mamy Dumę (niższą izbę rosyjskiego parlamentu), która jest całkowicie pod jego kontrolą. I reprezentują naród. Nie możesz tego znieść. … Po prostu nie da się dowiedzieć, jakie są cele i motywacje Putina. … Myślę, że jest szaleńcem i trzeba go traktować jak szaleńca.”

Zaopatrzenie Miretskiego w rosyjską żywność wyczerpuje się. Nic nie opuszcza kraju. Czekając na koniec wojny, dywersyfikuje swój asortyment i kupuje kolejne marki z sąsiednich krajów. Rumunia. Polska. Indyk. Grecja.

„Kiedy tylko będę miał okazję dostać coś z Europy Wschodniej, dostanę to” – powiedział.

Sklep spożywczy Europa Plus na Geary Boulevard i 18th Street w dzielnicy Mała Rosja w San Francisco sprzedaje rosyjskie przysmaki.  (Al Saracevic/Egzaminator)

Sklep spożywczy Europa Plus na Geary Boulevard i 18th Street w dzielnicy Mała Rosja w San Francisco sprzedaje rosyjskie przysmaki. (Al Saracevic/Egzaminator)

***

Przy ulicy Geary Boulevard Kchicha Skarabidze robi ciasta w swojej rosyjskiej piekarni. Jak na ironię, nie są w to zaangażowani Rosjanie. Pochodzi z Gruzji. Oficjalna nazwa sklepu to właściwie Moscow & Tbilisi Bakery Store, nawiązując do stolicy Gruzji. Scarabidze widział już wcześniej horror Putina i cierpiał z powodu inwazji rosyjskiej armii na własną ojczyznę w 2008 roku.

READ  Festiwal Camerimage ku czci reżysera Empire of Light Sama Mendes

Podobnie jak Miretsky, odbiera telefony od nieznajomych proszących go o zmianę nazwy jego firmy. I nie proszą ładnie.

„Nie ma tu ani jednego Rosjanina”, powiedział Skarabidze. „Poprzedni właściciel również pochodził z Gruzji. Ale jest tu ogromna rosyjska populacja i dlatego nazwano ją Rosyjską Piekarnią”.

Nie planuje zmiany nazwy sklepu. I ma głębokie współczucie dla obywateli dotkniętych bezsensowną wojną.

„To takie smutne. Ludzie umierają. Po co?” powiedział Skarabidze, który, podobnie jak Miretsky, odmówił sfotografowania się w tej historii z obawy przed reakcją. „To szaleństwo. To nie ma znaczenia. Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini, Gruzini. Ludzie umierają. Dzieci. Dzieci. Kobieta.”

Jego głos milknie, gdy zastanawia się nad niewiadomym. Skarabidze, podobnie jak jego kolega na ulicy, zauważa, że ​​ludzie w Małej Rusi coraz mniej mówią o sytuacji. Nastąpiła swego rodzaju rezygnacja.

„Wszyscy, którzy wiedzą, co się tam dzieje, zaczęli milczeć” – powiedział. „Ludzie się boją. Jeśli zapytasz człowieka na ulicy, Rosjanina, skąd jesteś? Nie jestem pewien, czy może powiedzieć, że jest Rosjaninem”.

Rosyjska piekarnia na Geary Street w San Francisco jest w rzeczywistości prowadzona przez Gruzinów, którzy otrzymywali telefony z pogróżkami od początku wojny na Ukrainie.  (Al Saracevic/Egzaminator)

Rosyjska piekarnia na Geary Street w San Francisco jest w rzeczywistości prowadzona przez Gruzinów, którzy otrzymywali telefony z pogróżkami od początku wojny na Ukrainie. (Al Saracevic/Egzaminator)

***

Historycznie Polacy i Ukraińcy nie zawsze się zgadzali. W końcu są sąsiadami, a sąsiedzi mają tendencję do kłótni. Ale w tym strasznym czasie Polacy otworzyli swoje granice i serca dla setek tysięcy obywateli Ukrainy uciekających przed deszczem pocisków Putina.

Tutaj, w San Francisco, obie narodowości mieszkały obok siebie w Outer Richmond od dziesięcioleci.

Przekonać się o tym można w Seakor Polish Deli, również na Geary, gdzie od 1978 roku rodzinna firma robi doskonałe kiełbasy i kabanosy.

27-letni Jan Sikorski należy do rodziny. Pracuje za ladą od 16 roku życia. To jego okolica, w której dorastał z wieloma narodowościami. Codziennie widzi troskę na ich twarzach.

„Mamy wielu klientów, którzy tu przyjeżdżają. Wielu mieszkańców Europy Wschodniej, bez względu na to, czy są Polakami, Rosjanami czy Ukraińcami, wszyscy mówią o wojnie – powiedział Sikorski.

„Wszyscy martwią się, jak się sprawy mają”, powiedział mi. „Wiele osób próbuje znaleźć sposób na wysłanie wsparcia”, wysyłając paczki i pieniądze, aby ludzie mogli uciec.

READ  Francuscy nadawcy państwowi uderzyli w strajki z powodu obaw przed cięciami

Powiedział mi, że rozmowy, które słyszał o wojnie, zdarzały się częściej na początku konfliktu i ludzie próbowali go zrozumieć. Ale podobnie jak my wszyscy, mieszkańcy Małej Rusi zdali sobie sprawę, że nie ma zrozumienia.

„W tym momencie dla nikogo to niezrozumiałe” – powiedział. „Ludzie martwią się o to, co będzie dalej”.

Jan Sikorski pracuje w rodzinnych polskich delikatesach w sercu dzielnicy Mała Rosja w San Francisco.  (Al Saracevic/Egzaminator)

Jan Sikorski pracuje w rodzinnych polskich delikatesach w sercu dzielnicy Mała Rosja w San Francisco. (Al Saracevic/Egzaminator)

+++

Ostatnie słowo zostawiam Katii Troosh, długoletniej matriarchini Małej Rosji, która prowadziła Rosyjską Herbaciarnię Katii na rogu Piątej i Balboa. Z restauracji zrezygnowała w 2018 roku, ale jej córka nadal prowadzi na miejscu sklep.

Troosh prawie nikt nie wie o okolicy i utrzymuje regularne kontakty ze swoimi byłymi klientami i innymi właścicielami firm. Właściwie wcześniej tego dnia rozmawiała przez telefon z Miretsky, kiedy z nią rozmawiałem.

Powiedzieć, że jest zaniepokojona, byłoby niedopowiedzeniem. Ona również jest osobą pochodzenia rosyjskiego, której rodzina przybyła tutaj przez północne Chiny, drogą, która była powszechna w czasach sowieckiego reżimu. Jej rodzice uciekli przed Stalinem i przybyli do San Francisco w 1950 roku. Znając historię Rosji i Ukrainy, Troosh obawia się, że sprzeciw wobec jej narodu będzie tam tylko gorszy.

„Kiedy pojawia się napięcie między Ukraińcami a Rosjanami, dochodzi do starć” – powiedział Troosh. „I nie ma szczepionek na głupotę. Nic dziwnego, że ludzie atakują i obwiniają Rosjan. Ukraina jest jego największą ofiarą. Ludzie tutaj – nie przychodzi mi do głowy ani jedna znana mi osoba, która byłaby za mordowaniem Ukraińców i wysadzaniem w powietrze szpitali i oddziałów położniczych”.

„Putin od 30 lat podkopuje jakąkolwiek przyjaźń, robiąc to, co robi. Ukraińcy i Rosjanie zawsze mieli jakieś napięcia… Ale to, co zrobił, jest straszne” – powiedział Troosh. – Nie sądzę, żeby był normalny.

Od redakcji: Arena, felieton z Al Saracevic The Examiner. bada pole gry San Francisco, od polityki i technologii po sport i kulturę. Wyślij swoje wskazówki, dowcipy i cytaty na adres [email protected].

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *