Najważniejsze wiadomości
Władcy Polski utworzyli „tęczową plagę”
Z przykrością stwierdzam, że rozmowy te powtarzała także duża część hierarchii Kościoła katolickiego, od duszpasterzy, którzy rozwieszali plakaty wyborcze Dudy poza swoimi kościołami, po arcybiskupa krakowskiego – jednego z następców papieża Jana Pawła II. ten zawód – mówił o homoseksualistach jako „tęczowa plaga. „Ta retoryka nie jest psim gwizdkiem, jak lubią mawiać amerykańscy komentatorzy polityczni: to otwarta demonizacja, totalna wojna kulturowa.
Zarówno Duda, jak i State TV grali w inne brzydkie mecze w ciągu ostatnich kilku tygodni kampanii. Wzywali fanatyków antyszczepionkowych i oskarżali Trzaskowskiego o służenie interesom niemieckim i „żydowskim” (w telewizji państwowej napisano: „Czy Trzaskowski sprosta żądaniom Żydów?”). W obronie prezydenta Warszawy wystąpił mój mąż, Polak, poseł do Parlamentu Europejskiego z ramienia partii Trzaskowskiego. Kilkakrotnie wyborcy mówili mu, że nie wezmą jego ulotek, ponieważ jeśli sprzeciwi się rządowi, musi być Niemcem. „Ale ja nawet nie mówię po niemiecku” – odpowiedział po polsku. Wydawało się, że to nie ma znaczenia. Na zakończenie kampanii dyrektor PiS Jarosław Kaczyński, wyjaśnił że Trzaskowski nie miał „polskiego serca” ani „polskiej duszy”.
Polska jest krajem jednorodnym etnicznie, jednojęzycznym i przeważnie katolickim. Mimo to, w ciągu ostatniej dekady propagandyści prawa i sprawiedliwości z powodzeniem ustanowili, kultywowali i promowali podział plemienny tak potężny, jak ten oparty na kolorze skóry lub języku. Chociaż ani germanofobia, ani antysemityzm nie były częścią głównego nurtu polityki, zanim prawo i sprawiedliwość przejęły rząd w 2015 r., Oba te nastroje mają historyczne precedensy. Jednak podejrzliwość wobec osób LGBTQ to zupełnie nowy problem polityczny w Polsce. Strach przed „tęczową plagą” został stworzony od podstaw i zdemaskowany przez cynicznych propagandystów, którzy dokładnie wiedzą, jakie to zło. Teraz, gdy Duda wygrał, stonują, a nawet odsuwają. W noc wyborczą córka prezydenta Kinga Duda wygłosiła przemówienie, które najwyraźniej miało na celu złagodzenie złości i złej woli wywołanej kampanią wyborczą jej ojca. Podobnie jak Ivanka Trump jest czasami przyzwyczajona do złagodzenia wizerunku ojca, młodszy Duda staje się poważny wyraził takie życzenie „Nikt w naszym kraju nie powinien bać się wychodzić z domu” niezależnie od tego „w co wierzymy, jaki mamy kolor skóry, jakie mamy poglądy, jakiego kandydata wspieramy i kogo kochamy”.
To był zwrot akcji, ale prawdą jest, że Duda nie spędzi następnych pięciu lat swojej prezydentury na biciu gejów (choć oczywiście niektórzy jego zwolennicy mogliby, choć nieoficjalnie). Zamiast tego członkowie jego partii zwracają się ku rzeczom, które naprawdę ich interesują, a które w ogóle nie mają nic wspólnego z „wartościami rodzinnymi”. Jak niektórzy stwierdzili w noc wyborczą, ich pierwszym priorytetem jest przejęcie kontroli nad niezależnymi mediami, które wciąż są duże i obejmują dużą niezależną stację telewizyjną, a także kilka grup prasowych i stron internetowych. Część z nich jest własnością zagraniczną lub częściowo zagraniczną, co wyjaśnia, dlaczego do tej pory pozostawały one wolne od wpływów państwa. Podczas gdy polscy biznesmeni związani z polityką opozycji czy niezależnymi mediami spotykają się z różnego rodzaju szykanami – kontrolami podatkowymi, pozorowanymi śledztwami korupcyjnymi – obcokrajowców trudniej jest kontrolować. Teraz partia rządząca planuje wykorzystać ich „obcość” jako pretekst do zmuszenia ich do sprzedaży. Dlatego mówią raczej o „polonizacji” mediów niż o „nacjonalizacji”, choć oczywiście mają na myśli to samo. Przygotowano już projekt ustawy.
„Zapalony odkrywca. Miłośnik piwa. Miłośnik bekonu. Fanatyk sieci. Przedsiębiorca. Pisarz”.