Zabawa
W Polsce inaugurowane są miejsca, w których Niemcy zabijali Żydów
Polscy świadkowie zbrodni niemieckiej w Wojsławicach przez dziesięciolecia żyli wspomnieniami swoich żydowskich sąsiadów straconych w 1942 roku.
Wspominali łąkę spływającą krwią, dziecko domagające się wody pod stosem ciał, rąk i nóg, które poruszały się kilka dni po egzekucji.
W następnych latach świadkowie zbrodni dzielili się swoją wiedzą ze swoimi dziećmi, ostrzegając je, by trzymały się z dala od miejsca za kościołem prawosławnym, gdzie tego październikowego dnia zamordowano około 60 Żydów, w tym 20 dzieci.
„Kiedy byłem małym chłopcem biegałem po tych łąkach, ale starsi mówili, proszę nie biegać tam, bo tam są pochowani ludzie, pochowani Żydzi” – powiedział Marian Lackowski, emerytowany policjant, którego zmarła matka rozstrzeliwała w małym miasto na wschód od Polski.
Urodzony po wojnie Lackowski przez lata zapewniał ofiarom godny pochówek. Misję tę wypełnił wreszcie w czwartek, spotykając się z duchowieństwem żydowskim i chrześcijańskim, burmistrzem, uczniami i innymi mieszkańcami miasta.
Z ratusza grupa uroczyście zeszła ze wzgórza na miejsce egzekucji, a ich ciszę przerywały jedynie koguty i szczekające psy. Przybyli na miejsce, zadzwoniły dzwony z kościoła katolickiego w mieście, aw południe zabrzmiała trąba. Odmówiono modlitwy żydowskie i chrześcijańskie, a żałobnicy zapalili świece i kładli kamienie w tradycji żydowskiej na nowym pomniku wzniesionym nad kością. „Niech ich dusze mają udział w życiu wiecznym”, mówi tam.
Masowy grób w Wojsławicach nie jest tragicznie incydentem odosobnionym. Podczas niemieckiej okupacji Polski w czasie II wojny światowej Niemcy zamykali Żydów w gettach i mordowali ich w obozach zagłady Treblinka, Bełżec i Sobibór. Ale rozstrzeliwali ich także na polach i lasach w pobliżu ich domów i zostawiali masowe groby w całej Polsce, z których wiele wyszło na jaw dopiero w ostatnich latach.
Agnieszka Nieradko, współzałożycielka warszawskiej fundacji zajmującej się lokalizowaniem i zabezpieczaniem nieoznakowanych grobów, powiedziała, że ogrom nieoznakowanych grobów stał się jasny około dekadę temu.
Osobą, którą pisze o swoim odkryciu, jest Zbigniew Niziński, protestant, którego przekonania religijne skłoniły go do złożenia hołdu polskim Żydom, którzy pomogli uczynić z Polski kraj wielokulturowy na wieki przed Holokaustem.
Niziński, który często jeździł na rowerze, jeździł do małych gmin i pytał miejscowych, gdzie jest cmentarz żydowski. Często odpowiedź brzmiała: czy miał na myśli stary przedwojenny cmentarz, czy nieoznaczony wojenny grób? Niziński następnie zgłosił swoje odkrycia Komisji Rabinicznej ds. Cmentarzy Żydowskich w Polsce i założył fundację, aby poświęcić te miejsca.
W końcu zadanie to stało się zbyt trudne dla Nizińskiego i w 2014 roku Nieradko i Aleksander Schwarz wspólnie założyli fundację pod auspicjami Komisji Rabinicznej, aby znaleźć i zachować jak najwięcej grobów Holokaustu, wyścig z czasem, gdy naoczni świadkowie się starzeją i umierają .
Fundacja nosi nazwę Zapomniane, co oznacza „zapomnieć”, ale Nieradko teraz uznał, że zapominanie nie oddaje pełnej prawdy o nieoznakowanych grobach.
„Działają gdzieś na granicy lokalnej historii, ale nigdy nie zostały zapomniane. Kiedy udajemy się do tych miejsc, nie odkrywamy niczego nowego dla tych ludzi ”- powiedziała. „Wszyscy wiedzą o Żydach pochowanych w lesie lub o Żydach pochowanych gdzieś na łące. Jest to ustna tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie.” Nieradko i rabin Michael Schudrich, naczelny rabin kraju, urodzony w Ameryce, często podróżują do społeczności, aby poświęcić w tych miejscach nowe pomniki. Nieradko mówi, że pomyślano o ponad 50 zbiorowych grobach, 70 zabezpieczono drewnianymi oznaczeniami, a jej zdaniem jest ich więcej.
Schudrich powiedział, że ceremonie takie jak ten w Wojsławicach dają ofiarom Holokaustu zasłużone groby i dają poczucie odosobnienia mieszkańcom, którzy byli świadkami mordów.
Niektórzy żydowscy ocaleni i potomkowie mają wreszcie grób do odwiedzenia. Schudrich wspominała ocaloną z Izraela, która wróciła do Polski, by poświęcić pomnik, w którym jej matka i rodzeństwo zginęli po rozdzieleniu z nimi na początku wojny.
„Po prostu wstała i przytuliła mazewę (nagrobek), ponieważ nigdy więcej nie mogła zobaczyć swojej matki” – wspomina.
Fundacja wykorzystuje radar penetrujący grunt, metodę geodezyjną zwaną Light Detection and Ranging lub LIDAR oraz zdjęcia lotnicze wykonane przez samoloty szpiegowskie Bundeswehry w czasie wojny, aby precyzyjnie określić granice grobów. Ale nic nie jest ważniejsze niż pamięć ludzka.
„Jeśli nie masz osoby, która zaprowadzi cię do grobu, wszystkie te wymyślne narzędzia są bezużyteczne” – powiedziała.
Nieradko mówi, że grobowce odnaleziono głównie dzięki zeznaniom świadków. Ich wspomnienia często przechowują dzieci i wnuki.
Ekshumacje nigdy nie są przeprowadzane, ponieważ judaizm uczy, że ludzkie szczątki są święte i nie należy ich dotykać.
Po ceremonii pogrzebowej żałobnicy przenieśli się do wyremontowanej synagogi w Wojsławicach, gdzie burmistrz oddał hołd przedwojennemu miastu, w którym mieszkali obok siebie Polacy, Ukraińcy i Żydzi.
Mężczyzna z pobliskiego Chełma, którego matka jest Żydówką, wstał podczas wydarzeń, chwaląc tolerancję lokalnych przywódców i skarżył się, że nie wszędzie tak jest.
Lackowski, który przez wiele lat walczył o upamiętnienie grobu, był usatysfakcjonowany, że ofiary wreszcie miały godny pomnik.
Powiedział, że w swojej pracy zebrał zeznania ośmiu świadków, „którzy opowiadają straszne historie, że spłynęła łąka krwi, że dziecko z tego stosu (zwłok) płakało o napój, który nawet po kilku dniach pochowanych z tego stosu wystające ręce i nogi, które wciąż się poruszały. To było straszne.” Nieliczni pozostali naoczni świadkowie byli w większości zbyt słabi, aby wziąć udział w ceremonii.
Tylko 94-letni Bolesław Sitarz przyłączył się do miejskich obchodów w synagodze. Miał 15 lat, kiedy zobaczył Żydów ustawianych w szeregu i zabieranych za Kościół prawosławny.
„Krzyki, krzyki, narzekanie nie pomogły” – powiedział. Po ich zestrzeleniu psy przychodziły w nocy i rozrzucały ciała.
Był zadowolony, że w końcu odbyła się uroczystość na jej cześć. „Byli naszymi sąsiadami” – mówi.
Nieradko mówi, że ona i jej fundacja ograniczają swoją pracę tam, gdzie jest to potrzebne. Dowiedziała się również o masakrach z udziałem miejscowych w morderstwach i jest mniej chętnych do współpracy i upamiętnienia tego miejsca.
„Wybieramy miejsca, w których jest nadzieja na wzniesienie pomnika” – powiedziała. „Po prostu opuszczamy trudne miejsca na lepsze czasy”. VM VM
(Ta historia nie była edytowana przez pracowników Devdiscourse i jest automatycznie generowana z syndykowanego kanału.)
Typowy awanturnik. Zły odkrywca. Przyjazny myśliciel. Introwertyk.