Gospodarka
UE przegra wojnę z Polską i udowodni, że słusznie pojechaliśmy
W rzeczywistości to prawie dziwne, gdy wysocy rangą politycy z Włoch (wskaźnik zadłużenia 155 procent) i Francji (wskaźnik zadłużenia 115 procent) grożą grzywnami jednej z najbardziej udanych i stabilnych gospodarek na świecie. Wydaje się, że nie rozumieją, że kurczące się, obciążone długiem gospodarki nie mogą unosić się na fali rosnących, nisko zadłużonych gospodarek.
Mając własną walutę i bank centralny oraz niewielkie pożyczki, Bruksela nie może nawet liczyć na brudną robotę Europejskiego Banku Centralnego, jak miało to miejsce w Grecji i we Włoszech. Dźwignie nie służą do ciągnięcia.
To prawda, że grzywny będą boleć. Ale nawet strata 40 miliardów euro rocznie w funduszach unijnych nie będzie miała większego znaczenia dla gospodarki o PKB przekraczającym 600 miliardów euro.
Podobnie jak w przypadku wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, Bruksela masowo przesadza i przedwcześnie zakłada, że kraj tak bardzo będzie się bał poczynić niezbędne kompromisy.
Polska w najbliższym czasie nie wyjdzie z UE i prawdopodobnie nigdy. Jest znacznie bardziej uzależniony od dostępu do jednolitego rynku niż kiedykolwiek wcześniej Wielka Brytania. Odrodzenie gospodarcze w dużej mierze opiera się na produkcji na rynek UE.
Przede wszystkim giganci niemieckiego przemysłu zapełnili tereny przygraniczne fabrykami, aby wykształcić młodych, wykwalifikowanych i wciąż relatywnie tanich pracowników.
Trudny Polexit przyniósłby wielkie wyzwania. I oczywiście UE pozostaje bardzo popularna wśród swoich wyborców.
Mimo to UE podejmuje walkę, którą w końcu przegra. A na dłuższą metę może się okazać, że Polska będzie kompletnie stracona.
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”