Zabawa
UE nie powinna zawierać kompleksowej umowy handlowej z Chinami
Po ponad sześciu latach powolnych i w większości bez rozstrzygających negocjacji Unia Europejska i Chiny to zrobiły wydaje się, że się zakradasz do zawarcia umowy kompleksowej umowy inwestycyjnej (CAI). Bez względu na to, jakie ustępstwa Pekin zaoferowałby Brukseli w zakresie sfinalizowania negocjacji przed zmianą rządu w Waszyngtonie, przyjęcie chińskiej oferty przez europejskich negocjatorów byłoby poważnym błędem.
Celem Chin nie jest promowanie integracji gospodarczej z Europą, ale raczej zatrucie stosunków transatlantyckich, zanim zdążą się odbudować po wyjściu Donalda Trumpa z Białego Domu. Ponadto CAI musi wbić klin między państwa członkowskie UE i instytucje UE – w szczególności Komisję Europejską i Parlament Europejski.
Oczywiście był powód do negocjacji. Inwestycje i relacje biznesowe między obiema gospodarkami są regulowane przez niespójną mozaikę 25 umów dwustronnych, które Chiny wynegocjowały z poszczególnymi krajami i które oferują niewielką wzajemność.
Podczas gdy europejskie systemy prawne traktują przedsiębiorstwa zagraniczne nie inaczej niż przedsiębiorstwa krajowe, Chiny mają ścisłe wymogi dotyczące wspólnych przedsięwzięć lub licencji dla przedsiębiorstw zagranicznych, które chcą wejść na ich rynki, podczas gdy w niektórych sektorach, zwłaszcza w zakresie publikacji online i drukowanych, istnieje rozrywka. zostać i nadać, odcięty od zagranicznej konkurencji. Na przykład produkcja samochodów Volkswagena i Audi w Chinach jest możliwa tylko dzięki spółkom joint venture między Volkswagen AG a chińskimi przedsiębiorstwami państwowymi FAW i SAIC, w których niemiecki gigant ma jedynie udziały mniejszościowe. Nie było błędem sądzić, że zlecenie Brukseli zastąpienia stolic narodowych dałoby Europie przewagę, której państwa członkowskie, z których wiele jest małych, nie mają.
Dla niektórych w Brukseli możliwość podpisania znaczących umów inwestycyjnych z Chinami bez polegania na Stanach Zjednoczonych jest cenna sama w sobie – jest to oznaka geopolitycznej wagi Europy i „strategicznej autonomii”, jak mówi modne sformułowanie.
To jest źle. Jako poseł do Parlamentu Europejskiego z ramienia Zielonych Reinhard Bütikofer położyć „aby zrezygnować z możliwości współpracy z podobnie myślącym partnerem, kiedy tylko możesz, tylko dlatego, że uważasz, że powinieneś nalegać na samodzielne zajęcie się tym, aby zademonstrować swój poziom oczu [equal status]Nawet jeśli osłabia to partnerstwo i wzmacnia łobuza, jest to całkowita głupota. „
Zakładając, że umowa zostanie ratyfikowana, CAI zwiąże ręce Europejczyków, aby kontrolować chińskie inwestycje we wrażliwych sektorach. W końcu główną nagrodą dla Chin w toczących się negocjacjach jest zapewnienie ogólnounijnej ochrony chińskim inwestycjom, ominięcie nowego systemu monitorowania inwestycji w bloku oraz podjęcie działań, które mogą być podjęte przez poszczególne państwa członkowskie ze względów bezpieczeństwa narodowego.
Po latach stagnacji wydaje się, że Pekin gotowy Zapewnij UE znaczący dostęp do rynku w sektorach takich jak usługi finansowe, produkcja i nieruchomości, aby sfinalizować transakcję. Jest jednak mało prawdopodobne, aby porozumienie dotknęło kwestii praw człowieka i pracy przymusowej – równie nieprawdopodobne jest, by Chińczycy zgodzili się na skuteczny mechanizm rozstrzygania sporów, wykorzystujący europejskie firmy działające w Chinach.
Oprócz dobrze zorganizowanych interesów prywatnych, podzielający i rtęciowy charakter obecnego prezydenta USA jest jednym z głównych powodów, dla których niektóre rządy europejskie nie chcą zajmować bardziej jastrzębiego stanowiska w sprawie Chin. Na przykład Niemcy podszedł bliżej aby dać Huawei dostęp do swojej sieci 5G. Większość innych krajów europejskich również zachowuje otwarte opcje, zamiast spieszyć się z nałożeniem zakazów na chińskich gigantów technologicznych, ponieważ zostali oni adoptowani lub uciekają Wielka Brytania, Finlandialub Nowa Zelandia. Jednak w przypadku nowej administracji sprawa jest polityczna przeciw Ściślejsza koordynacja ze Stanami Zjednoczonymi w zakresie 5G i innych kwestii technologicznych, w tym bezpośrednich zakazów, słabnie. Właśnie temu chce zapobiec Pekin.
Ale nawet jeśli CAI nie zostanie ratyfikowany i zbliżający się spór transatlantycki w przeciwnym razie zakończenie negocjacji byłoby celem samym w sobie dla UE. Parlament Europejski już sygnalizował, że prawa człowieka zagrał by rolę w jego rozważaniach. Biorąc pod uwagę powszechne przypadki łamania praw człowieka po wprowadzeniu chińskiego prawa bezpieczeństwa narodowego w Hongkongu i rosnącą świadomość okrucieństw Pekinu w Xinjiangu, parlamentarna aprobata porozumienia nie wchodzi w rachubę. Porozumienie przyniesie również komplikacje w wielu państwach członkowskich. Najważniejszym z nich jest francuski minister handlu ślubował przeciwstawić się porozumienie, chyba że zostanie poruszony problem pracy przymusowej, a minister spraw zagranicznych RP ostrzeżony przeciwko „wczesnemu” porozumieniu, które zostało zawarte bez „konsultacji i przejrzystości, jakie wnoszą nasi transatlantyccy sojusznicy”.
Podzielona UE byłaby także wygraną Komunistycznej Partii Chin. W rezultacie jedynym sposobem, aby UE nie przegrała w tej grze, jest odmowa gry. Komisja Europejska powinna przynajmniej odłożyć negocjacje do 20 stycznia, aby zbadać możliwość wspólnego transatlantyckiego podejścia do chińskich praktyk handlowych i wyzwań technologicznych. Każdy, kto twierdzi, że UE może mieć większy wpływ na Pekin, też powinien to dostrzec, a szerszy sojusz zachodnich demokracji może mieć jeszcze większy wpływ.
Dalibor Rohac jest Senior Fellow w American Enterprise Institute. Śledź go na Twitterze: @ DaliborRohac.
Typowy awanturnik. Zły odkrywca. Przyjazny myśliciel. Introwertyk.