Connect with us

technologia

Trwa recenzja Destiny 2: Ostateczny Kształt

Published

on

Trwa recenzja Destiny 2: Ostateczny Kształt

Regularne granie w Destiny przez ostatnią dekadę, ze wszystkimi jego niezapomnianymi wzlotami i bolesnymi upadkami, było dla mnie i moich innych Strażników ogromnym wzrostem wiary. Nie zawsze wydawało się, że ta nierówna saga prowadzi do celu, do którego warto dążyć, ale w przypadku Destiny 2: The Final Shape wygląda na to, że nasze zaufanie w końcu zostało nagrodzone. Po kilku niezwykle trudnych problemach z serwerem w dniu premiery, po których nastąpiły dwa dni nieprzerwanej gry, to, co do tej pory widziałem, było niesamowicie wspaniałe. Kampania (obecnie bez odpowiedniego finału) jest jedną z najlepszych w historii serii, nowe podklasy Prismatic są dokładnie takim szokiem dla systemu, jakiego potrzebowała piaskownica, nowy zestaw broni był dosłownie zabawny, a przerażający Strach… Wroga frakcja wnosi na pole bitwy mile widzianą różnorodność i trudność. Pozostało mi jeszcze wiele do rozegrania, łącznie z najazdem na koniec gry, w którym wezmę udział w ten weekend, i kryjącą się za nim historią – ale gdy koniec tej 10-letniej sagi nabiera ostatecznego kształtu, Destiny sprawia więcej frajdy niż kiedykolwiek i jestem podekscytowany, aby zobaczyć, czy trzyma się lądowania.

Jeśli wyjątkowo spóźniłeś się na imprezę z operą kosmiczną, The Final Shape to najnowszy (i prawdopodobnie najlepszy) dodatek do ciągłej, inspirowanej magią gry FPS dla wielu graczy od dewelopera Bungie. Jako nieśmiertelny Strażnik o morderczych skłonnościach, przez lata miałem zaszczyt bronić ludzkości przed wszelkiego rodzaju zagrożeniami z kosmosu, od złych owadów-czarowników po wyjątkowo nudną armię robotów, zdobywając jednocześnie fajną broń i zbroję, odblokowując niesamowite zdolności magii kosmicznej , wzniesiony, żonglujący tak wieloma walutami, menu i słabo wyjaśnionymi systemami RPG, że twoja głowa może eksplodować w stylu Arc of the Covenant, jeśli nie masz przyjaciela, który poprowadzi cię przez grę. Po siedmiu latach dodatków, poprawek i aktualizacji sezonowych Destiny 2 stało się jedną z najlepszych i 12 najgorszych gier, w jakie kiedykolwiek grałeś, a wszystko to w pakiecie usług na żywo, który nie ma sobie równych. To jest wspaniałe; Nienawidzę tego.

Ta kampania w końcu przekonała mnie o egzystencjalnej grozie Świadka.

The Final Shape ma nie do pozazdroszczenia zadanie dokończenia głównej historii dobra ze złem, która toczy się chaotycznie od pierwszego Destiny. Chociaż ta historia była w dużej mierze mieszanką nadużywanych tropów, bełkotu science-fiction i wiedzy historycznej, tak skomplikowane, że jeden z graczy musiał nagrać dziesięciogodzinny film na YouTube, aby to wyjaśnićczasami podgrzewa atmosferę kilkoma naprawdę fascynującymi postaciami i znaczącymi historiami, takimi jak te, które można znaleźć w „Królowej czarownic” z 2022 roku. Jak na razie „The Final Shape” wydaje się być jednym z nielicznych przykładów solidnej narracji, w końcu skupiającej się na wielkim złoczyńcy, o którym od początku sugerowano rozgrywkę, w której ważą się losy wszechświata.

READ  Polska chce, aby UE przestała spać w sprawie identyfikatorów cyfrowych

Tym nemezis jest Świadek i chociaż początkowe ujawnienie tej postaci ani rozwój wydarzeń przez ostatnie dwa lata poprzedzające finał nie zrobiły na mnie wrażenia, kampania The Final Shape, wypełniona mocnymi przerywnikami filmowymi, pozostawiła mnie bez komentarza. wiele wyjaśnić, w końcu przekonany o tym egzystencjalnym horrorze. Nie będę wdawał się w szczegóły, żeby nie spoilerować, ale Świadek okazał się o wiele ciekawszym złoczyńcą, niż się spodziewałem, zagrożenie stojące przed ludzkością w końcu wydaje się realne, a nie jak odległy cień, z którym się umawiamy, i jestem podekscytowany, że w końcu otrzymujemy prawdziwe odpowiedzi na pytania, które zadawaliśmy sobie przez te wszystkie lata.

Jednak w The Final Shape wciąż jest wiele miejsc, w których zwykle niechlujna narracja Destiny jest kontynuowana w tej tradycji, jak na przykład środkowa część historii, gdzie pojawia się dramat ze stoickim i niezachwianym dowódcą Zavalą, który nagle (i wraz z… . to tylko nuta uzasadnienia) staje się emocjonalnie zmienna, wnosząc do mieszanki odrobinę niezasłużonego napięcia. Jest też kilka historii pobocznych z nieznanymi postaciami powracającymi z sezonów, w które być może nie grałeś, lub z wpisów fabularnych, których prawdopodobnie nie czytałeś, co w większości odwraca uwagę od bieżącego konfliktu, nie dodając zbyt wiele – rodzaj powszechnej, dziwnej narracji o Destiny nie daje mi to spokoju od 2014 roku.

Decydującym czynnikiem będzie to, czy wynik doprowadzi do zadowalającego zakończenia.

Ale ostatecznie wszystko sprowadzi się do tego, czy „Ostateczny kształt” przyniesie satysfakcjonujące zakończenie, a to się okaże. Chociaż podobała mi się główna historia z siedmioma misjami, które można ukończyć w ciągu tylu godzin, nie ma ona jeszcze właściwego zakończenia – zamiast tego rozpoczyna odblokowany dzisiaj najazd, który będzie ostatnią dużą bitwą przed ósmą i ostatnia misja kampanii, która prawdopodobnie zakończy wszystko. Mamy nadzieję, że Bungie może dać nam coś co najmniej tak dobrego, jak reszta kampanii, ponieważ jak dotąd zapewniła ona w większości satysfakcjonujący finał.

Niezależnie od tego, jak zakończy się ta historia, poziomy, w które grasz, i nowe obszary, które odkrywasz, należą do moich ulubionych. Zanurzając się w ciele boga, odkrywasz Blade Serce Podróżnika, dziwaczną rzeczywistość, w której ludzkie wspomnienia, pragnienia i lęki manifestują się w świecie fizycznym. To, co zaczęło się jako idylliczny, ale dziwny świat, zaczyna przekształcać się w przerażający krajobraz, gdy pokręcone pragnienia Świadka go psują, a okolicę wypełniają obrzydliwe ręce i twarze. Daje to niewygodną i surrealistyczną jakość, która stanowi ogromne odejście od w większości uziemionych obszarów, które nasi Strażnicy odwiedzili do tej pory. To także fantastyczne, że w końcu mamy mapę, która nie jest tylko pętlą z kilkoma małymi obszarami do zbadania, ale raczej ma dość liniowy układ, który sprawia wrażenie, jakbyś brał udział w epickiej misji uporządkowania świata. z Shire do Mount Doom. Wciąż eksploruję jego zakamarki, strzelam i plądruję wszystko, co uda mi się znaleźć, ale to już zdecydowanie mój ulubiony cel.

READ  Suszarki do paznokci powodują śmierć komórek i uszkodzenie DNA

Podobnie misje podążają fantastycznymi śladami Królowej Czarownic, dodając mechanikę lekkich najazdów i wymagające starcia bojowe, które oferują więcej niż tylko bezsensowną strzelaninę, do której czasami ogranicza się Destiny. Na jednym poziomie przeskakujesz między dwiema rzeczywistościami, aby rozwiązać zagadkę i zabić gigantycznego bossa, a na innym musisz przedrzeć się na szczyt lodowych szczytów, wykorzystując sztormowy wiatr do przerzucenia się nad ogromnymi przepaściami. Na każdym poziomie tu i ówdzie poznajesz nową mechanikę, powoli zwiększając złożoność strzelania i rozwiązywania zagadek, aż w ostatecznej bitwie w jakiś sposób żonglujesz kilkoma rzeczami na raz i eliminujesz armię wrogów w jednym z najbardziej zaciętych starć już. Świetnie się bawiłem, grając sam w całą kampanię w Legendary i nie mogę się doczekać, aby przejść ją ponownie ze znajomymi na innych moich postaciach.

Dredy są świetne i wnoszą do piaskownicy tak potrzebną różnorodność.

Jednym z powodów, dla których te misje są tak wciągające, jest pierwsza od sześciu lat nowa wroga frakcja, którą Destiny zyskało: Strach. Nawet dwie pozostałe wrogie frakcje dodane w poprzednich rozszerzeniach Destiny były w dużej mierze remiksami istniejących wrogów. Można więc argumentować, że Strach jest jak dotąd pierwszą w pełni oryginalną frakcją i jaką to robi różnicę. Zaciekłe, podobne do nietoperzy stworzenia, które latają dookoła, strzelają do ciebie ogniem z blasterów i krzyczą, abyś spowolnił ruch, są przytłaczające w dużych grupach, podczas gdy Pustaki to awanturnicy walczący w zwarciu, którzy szarżują na ciebie śmiercionośnymi ostrzami i uwalniają na ciebie wybuchowe stworzenia kiedy nie zabijaj ich w określony sposób. Większość z tych dodatków jest absolutnie świetna i wprowadza bardzo potrzebną różnorodność do piaskownicy, która z biegiem czasu popadła w stagnację. Jest jednak kilka mniej inspirujących: na przykład Słudzy i Tkacze wyglądają prawie jak przeprojektowani wrogowie istniejącej rasy i rzucają na ciebie irytującymi zdolnościami, w tym takimi, które pozwalają ci poruszać się bardzo powoli przez zdecydowanie za długo, co powoduje więcej niż spowodowało kilka zgonów, co wydawało się trochę tanie. Są to jednak drobne obawy, jakie mam w związku z frakcją, z którą do tej pory walczyło się naprawdę przyjemnie.

READ  Co roku możesz dostać NOWEGO iPhone'a z subskrypcją Apple w stylu Netflix

Jak zawsze, najnowsze rozszerzenie Destiny zawiera cały arsenał unikalnych zabawek, które możesz złupić i wykorzystać przeciwko wrogom, a The Final Shape zawiera kilka naprawdę fajnych dodatków. Zew, mała broń boczna wystrzeliwująca minipociski, jest absolutnie fenomenalna do zabawy, podczas gdy Lost Signal to granatnik, który wystrzeliwuje garść materiałów wybuchowych, które z czasem zadają obrażenia. Moją ulubioną nowością jest egzotyczny przedmiot o nazwie Hazardous Propulsion, który wystrzeliwuje grad pocisków z twoich pleców, gdy używasz zdolności klasowej, co ostatnio wyprowadziło mnie z wielu trudnych sytuacji – mam całkowitą obsesję. Destiny zawsze słynęło ze strzelania, nawet jeśli inne aspekty strzelanki zawodziły, więc nic w tym nie jest szczególnie zaskakujące. Ale nawet jak na grę znaną ze wspaniałej broni i zbroi, The Final Shape wyróżnia się tym, co oferuje do tej pory. Spisali się tutaj naprawdę dobrze, ludzie!

Final Shape poszerza także repertuar magii kosmicznej Destiny o nową podklasę zwaną Prismatic, która pozwala mieszać i dopasowywać pewne jasne i ciemne zdolności innych podklas, tworząc ciekawe kombinacje. Dodatkowo dodaje kilka nowych umiejętności, od granatów, które łączą różne typy obrażeń i efekty statusu, takie jak lewitowanie wrogów w powietrzu i elektryzowanie wszystkiego w pobliżu, po nowe superzdolności, które potencjalnie mogą pozwolić ci stawić czoła gigantycznym, eksplodującym toporom polu bitwy, a następnie zbieraj je, aby siać spustoszenie na wrogu. Możliwość wykorzystania mieszanki elementów i umiejętności wcześniej zarezerwowanych dla konkretnych klas znacznie zmienia zasady gry i przenosi budowanie na wyższy poziom w zakresie dostosowywania i zabawy z różnymi możliwościami. Nie odblokowałem jeszcze wszystkich opcji, a w tej chwili grałem tylko jedną klasą postaci (Tytanem) i już jestem przytłoczony i podekscytowany możliwościami.

Jak dotąd rozegrałem około 30 godzin The Final Shape i z łatwością zagram kolejne 40 godzin w weekend, zagłębiając się w najazd, kończąc historię, odkrywając więcej treści pobocznych i wypróbowując inne klasy postaci, ale nie mam ochoty Już cieszę się tym, co widziałem, naprawdę zabawnym. Wrócę z oceną w przyszłym tygodniu, ale The Final Shape już przyniosło więcej korzyści, niż myślałem, że to możliwe – miejmy nadzieję, że dynamika utrzyma się, gdy Bungie wyda ostatni akt.

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *