Sąd Okręgowy w Środzie Wielkopolskiej skazał Łukasza J., byłego trenera piłki nożnej Kotwicy Kórnik (Wielkopolska), na trzy lata więzienia za molestowanie dwóch nieletnich zawodników z jego drużyny. Popełnił przestępstwa w latach 2009-2011.
WADA surowo ukarała Rosję. Łasickiene ostro komentuje. Wideo
INTERIA.TV
Przypadek zachowania 40-letniego trenera stał się znany w styczniu 2019 roku. Byli i obecni piłkarze Kotwicy Kórnik anonimowo opowiadali swoje historie i sytuacje, z jakimi zetknęli się we współpracy z trenerem Łukaszem (tak go przedstawili).
Według ich relacji, zachowanie i gesty trenera często wykraczały poza boisko. Jeden z piłkarzy opowiedział, jak podczas rozmowy poprosił przez komunikator o pokazanie lub przesłanie zdjęcia języka. Inny zawodnik przyznał, że trener chciał ją przytulić, kiedy przyprowadzał ją do domu, ponieważ „była smutna”. Piłkarze bezpośrednio stwierdzili, że byli prześladowani.
Piłkarze złożyli zawiadomienie do prokuratora, informując trenera o trzech zarzutach stawianych dwóm zawodnikom, w tym o molestowaniu i współżyciu seksualnym z nieletnimi. Zaczął spotykać się z jednym z nich, gdy miała mniej niż 15 lat i chciał z nią uprawiać seks.
Proces rozpoczął się w listopadzie ubiegłego roku, a sąd wydał werdykt w czwartek. Na sali sądowej nie było ani jednego oskarżonego, który nie przyznałby się do winy na rozprawie. Sąd uznał go za winnego i skazał na łącznie trzy lata bezwzględnego więzienia. Trenerowi obowiązuje zakaz prowadzenia zajęć sportowych, edukacyjnych i wychowawczych z małoletnimi osobiście lub jako asystent przez 10 lat.
Zdaniem sądu zebrane w sprawie dowody, zeznania kontuzjowanych piłkarzy i innych zawodników nie pozostawiają wątpliwości.
„Pan Łukasz J. był samozwańczym trenerem grupy dziewcząt, które chciały trenować piłkę nożną w klubie Kotwica Kórnik. W trakcie pracy z zawodniczkami nie było wątpliwości, że był liderem, był trenerem, zdecydował o składzie drużyny. Atmosfera w drużynie pozwoliła graczom nazywać go po imieniu. Znacznie przekroczył granicę poufności wysyłając do wybranych przez siebie zawodników różne wiadomości, np. że ma fajny tyłek i jeden miał ładny język i potrafił pocierać nogi po treningu ”- werdykt sędziego Szymona Szmyta był uzasadniony.