Sport
TEST: Cafe Poland łączy Kolumbię z tradycyjną polską kuchnią domową
Gdy tylko słońce zachodzi w sobotni wieczór, centrum Kolumbii ożywa. Studenci przejmują Ninth Street, a lokalne bary tętnią życiem, zwłaszcza po szkolnych imprezach sportowych.
Kiedy spędziłem ten piątkowy wieczór samotnie w swoim pokoju w akademiku, obserwując, jak 6. miejsce w rankingu Tennessee powoli unicestwia prowadzenie w koszykówce mężczyzn z Missouri na początku drugiej połowy, byłem zdenerwowany, że byłem świadkiem kolejnego rozczarowującego meczu sportowego w Missouri, i udałem się do Café Polen. Lokalna polska restauracja schowana na Locust Street, za rogiem i poza zasięgiem słuchu innych barów i restauracji w centrum miasta.
Po wejściu do restauracji moją pierwszą myślą była jej zwartość z bardziej rozproszonymi stołami i krzesłami niż powierzchnią podłogi. Wzięłam menu i rozgościłam się. Zapytałem starszą kobietę, która wyglądała jak właścicielka – i definiująca osobowość restauracji – co było dobre i powiedziałem jej, że nigdy tam nie byłem.
„Wszystko jest w porządku”, powiedziała, kontynuując czytanie całego menu od góry do dołu.
Przeglądając dostępne opcje, zauważyłem, że starsza kobieta nieustannie chodzi tam iz powrotem. Wytrzyj stół, biegnij z powrotem do kuchni. Pokaż się kilka minut później z posiłkiem innego klienta i sprzątnij kolejny stół. Powitanie grupy studentów, którzy ze względu na brak miejsca przy stolikach zdecydowali się na przyjmowanie zamówień na wynos. Wpadłam z powrotem do kuchni, wyszłam z jedzeniem, a potem pospieszyłam do narożnego stolika, żeby odebrać zamówienie: pierogi z wołowiną i dwa naleśniki z malinami.
Goście zdawali się dostrzegać ciężar nałożony na tę kobietę, której imię, jak się później dowiedziałem, brzmiało Iwona. Zrobili dla niej to, czego ona nie mogła. Kiedy zamawiałem posiłek, weszła inna starsza para, a inni przestawili się, aby zapewnić stolik dla dwojga. Inny student, wychodząc, złapał podanie po tym, jak dowiedział się, że syn właściciela, który zazwyczaj pomaga w codziennych operacjach, studiuje medycynę.
Pośród tego wszystkiego spodziewałem się, że mój posiłek będzie smakował jak złożony, jak jedzenie przygotowywane przez pracownika restauracji, który próbuje przebrnąć przez pracowitą zmianę. Ale pierogi smakowały tak, jakby były zrobione z troską dziadków, a dodatek kwaśnej śmietany dodał kremowości soczystemu, obfitemu daniu. Naleśniki przyszły w pudełku, a właścicielka zapewniła mnie, że nie zjem ich za jednym razem – miała rację.
Chociaż to doświadczenie wymagało dodatkowych pieniędzy z mojej kieszeni, było to coś, co mogłem zrobić. Zabrałem naleśniki z powrotem do mojego akademika i delektowałem się nimi jako wykwintną przekąską o północy. To był jeden, którego mogłem użyć jako mechanizmu radzenia sobie ze stresem związanym z oglądaniem niecierpliwie oczekiwanego meczu koszykówki, aby cieszyć się jedzeniem i społecznością wokół mnie.
Wracając do pokoju z naleśnikami w dłoni, niechętnie sprawdziłem wynik i zobaczyłem 1-punktową wygraną w Missouri, a półkort pierwszego obrońcy DeAndre Gholstona falował po całym moim kanale na Instagramie.
Krótko mówiąc, Café Poland było dla mnie idealnym miejscem na odstresowanie się po grze, której nie mogłem znieść. Społeczność utrzymywana razem przez miejscowych oraz onieśmielająca, ale uspokajająca obecność jej właścicielki i jej jedzenie wprowadzają domową atmosferę do restauracji w miasteczku uniwersyteckim.
Edytowane przez Savvy Sleevar, [email protected]
Kopia pod redakcją Sterlinga Sewella i Lauren Courtney
„Idol nastolatek przyszłości. Specjalista od totalnej popkultury. Miłośnik internetu. Wannabe odkrywca.”