Najważniejsze wiadomości
Teraz może być odpowiedni moment dla Polski – ale musi grać zgodnie z zasadami
Autor jest felietonistą Le Monde i członkiem Akademii Roberta Boscha w Berlinie
Polska i Węgry, zdecydowane posunąć się do skrajności w walce o rządy prawa z Brukselą, musiały wziąć pod uwagę nieoczekiwany czynnik: wojnę na Ukrainie. Inflacja, rosnące wydatki rządowe i niepewne rynki finansowe zwiększyły presję na nich, aby znaleźć wyjście ze sporu, który zablokował bardzo potrzebne fundusze unijne na wyjście z pandemii.
Wyzwania dla Polski wykraczają daleko poza krajowe wyzwania fiskalne. Porozumienie z Brukselą w sprawie rządów prawa usunęłoby poważną przeszkodę wpływającą na pozycję tego kraju w Unii Europejskiej. Rosyjska agresja na jej progu wywarła głęboki wpływ na rolę Polski w Europie i nadała Warszawie nową misję.
Jako państwo na pierwszej linii frontu, Polska znajduje się w centrum ogromnego wysiłku logistycznego Zachodu, mającego na celu dostarczenie Ukrainie pomocy wojskowej i humanitarnej. Wraz z zamknięciem cywilnej przestrzeni powietrznej prawie wszystkie drogi i linie kolejowe do Kijowa z zachodu przebiegają teraz przez Polskę. Od lutego granicę przekroczyło ponad 8 mln Ukraińców; Obecnie w Polsce mieszka 2,5 miliona. To sprawia, że jest to „państwo dwunarodowe”, mówi Piotr Buras, ekspert w Europejskiej Radzie Stosunków Zagranicznych – pierwsze w kraju notorycznie niechętnym przyjmowaniu imigrantów.
Po dwóch dekadach ostrzegania europejskich partnerów przed rosyjskim rewanżyzmem Warszawa jest teraz po właściwej stronie historii. Polscy urzędnicy zauważają z pewną satysfakcją, że Paryż i Berlin, po nazwaniu Polaków histerycznymi, w końcu zbliżyły się do swojego stanowiska. „Rozpoczęła się dyskusja na temat dostarczania ukraińskim siłom zbrojnym hełmów, teraz mówimy o patriotach” – mówi wysoki rangą polski dyplomata, odnosząc się do niedawnej niemieckiej oferty rozmieszczenia w Polsce wyrafinowanego systemu obrony przeciwrakietowej.
Jego rząd chce pójść dalej. Planuje zwiększyć swój budżet obronny do 3 procent produktu krajowego brutto i uruchomił monumentalny program zbrojeniowy zamówiony w USA i Korei Południowej. Wysoki rangą urzędnik NATO powiedział niedawno, że sojusz powinien rozważyć perspektywę zbudowania przez Polskę najsilniejszej armii w Europie.
Od czasu wyzwolenia się spod władzy sowieckiej w 1989 roku Polska nie miała takiej możliwości zajęcia należnego jej miejsca w Europie. Podobnie jak inne kraje postkomunistyczne, trudne przejście do gospodarki rynkowej i funkcjonującej demokracji sprawiło, że poczuła się drugorzędna w niemiecko-francusko-brytyjskiej UE.
Teraz może być wielki moment dla Polski – jeśli tylko zdecydują się grać zgodnie z zasadami. Dwa spory przyćmiewają nowo odkryte wpływy Warszawy: atak eurosceptycznego prawicowego rządu na praworządność oraz haniebne, bezlitosne ataki na Niemcy lidera rządzącej w Polsce partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS), Jarosława Kaczyńskiego, zgorzkniałego 73-letniego wieloletni demagog.
Wydaje się, że trwają prace nad rozwiązaniem pierwszego problemu: polski rząd boryka się z inflacją na poziomie 17,4 procent i rozpaczliwie potrzebuje pieniędzy z unijnego funduszu naprawczego na sfinansowanie wydatków socjalnych i obronnych, a wyborcy w nadchodzących wyborach powszechnych są wdzięczni do zachowania .
Powstrzymanie kampanii antyniemieckiej może okazać się trudniejsze. Kaczyński wykorzystał to jako narzędzie kampanii, przedstawiając lidera opozycji Donalda Tuska, byłego premiera i przewodniczącego Rady Europejskiej, jako niemieckiego agenta. Przykładem może być niedawny spór dotyczący niemieckiej oferty Patriotów. Po tym, jak polski rząd zaakceptował propozycję Berlina, Kaczyński ją odrzucił, wyrażając wątpliwości co do chęci niemieckiej armii do walki z Rosją i mówiąc, że zamiast tego należy ją wysłać na Ukrainę, co zawstydza niemiecki rząd. Berlin trzymał się swojej oferty, a polski prezydent Andrzej Duda podziękował swojemu niemieckiemu odpowiednikowi Frankowi-Walterowi Steinmeierowi za to.
Duda mógł uratować dzień dla Patriotów, ale nie mógł zrobić tego samego w innej kontrowersyjnej kwestii: reparacji wojennych za II wojnę światową. PiS żąda, aby Niemcy zapłaciły 1,3 bln euro, czyli około jednej trzeciej ich PKB. Ta wrogość zdradza stare podejrzenie, odziedziczone po burzliwej historii Polski, że Niemcy zawsze mogą zakończyć negocjacje z Rosją ponad głowami krajów „pomiędzy”.
Dawna pobłażliwość Paryża i Berlina wobec Władimira Putina niebezpiecznie pogłębiła sceptycyzm Warszawy co do wiarygodności Europy Zachodniej. Tak, nieufność Polski wobec rosyjskiego prezydenta była słuszna. Ale jak zauważa doświadczony obserwator stosunków polsko-niemieckich: „Nie wystarczy mieć rację: trzeba odnieść sukces. A żeby odnieść sukces, potrzebni są partnerzy”. Aby stać się liczącym się graczem w rozwijającej się UE, Polska powinna przestać atakować swoich partnerów i porzucić obsesję na punkcie przeszłości.
„Zapalony odkrywca. Miłośnik piwa. Miłośnik bekonu. Fanatyk sieci. Przedsiębiorca. Pisarz”.