Ten artykuł pierwotnie ukazał się w głupkowaty.
Rachel Lipman jest głęboko zaniepokojona zachowaniem Loew Vineyards, firmy winiarskiej należącej do piątej generacji swojej żydowskiej rodziny, ale 28-latka patrzy również w przyszłość. Jako jedna z najmłodszych winiarzy w stanie Maryland – jeśli nie najmłodsza – przesuwa kopertę w branży tradycyjnie zdominowanej przez mężczyzn.
Ale to nie wszystko. Lipman edukuje również klientów o niezwykłym dziedzictwie swojej rodziny w zakresie produkcji wyjątkowych win – 150-letniej rodzinnej tradycji, która została prawie wykorzeniona przez Holokaust.
Wśród 14 win dostępnych obecnie na Witryna internetowa winnic Loew, cztery nie są winami w tradycyjnym sensie. Zamiast tego są miodami pitnymi lub winem miodowym. Miody pitne produkowane są ze sfermentowanego miodu i dlatego nadają się na nadchodzące Wielkie Uczty. Wśród dostępnych odmian są cyser (miód pitny z sokiem jabłkowym) i pyment (miód pitny z sokiem winogronowym).
Lipman, winiarz w piątym pokoleniu, nie różni się niczym od sposobu, w jaki robili to jego przodkowie w Europie.
„Mój dziadek zawsze mówi, że z sukcesem nie można się spierać” – mówi, odnosząc się do rodzinnego przepisu na miód pitny.
Obecnie Lipman korzysta z nowoczesnych maszyn i uwielbia przeszukiwać lokalne rynki producentów w celu znalezienia nowych producentów miodu do współpracy.
Według powódź ostatnich artykułów, miód pitny ma coś na chwilę. Lipman jest naturalnie entuzjastycznie nastawiony do rozwoju, chociaż uważa, że istnieje błędne przekonanie, że wszystkie miody pitne są słodkie. Miód pitny jej rodziny występuje w odmianach wytrawnych, półwytrawnych i półsłodkich.
„W tej chwili trwa wiele eksperymentów z miodem pitnym, podobnie jak w przypadku piw rzemieślniczych” – mówi. „Słyszałem nawet o miodzie bananowym z masłem orzechowym”.
W centrum historii Loew Vineyards znajduje się dziadek Lipmana, który dorastał we Lwowie (obecnie ukraińskie miasto Lwów) przed II wojną światową. Przed Holokaustem we Lwowie mieszkała trzecia co do wielkości populacja żydowska w Polsce, po Warszawie i Łodzi. Miasto liczyło ok. 200 tys. Żydów – ok. jedna trzecia całości – ale ludobójstwo przeżyło tylko 800 osób. W regionie znajdowało się również wiele winnic, łąk i gorzelni, z których większość należała do Żydów.
Lipman spędził dużo czasu, odkrywając przeszłość produkcji miodu swojej rodziny. Podczas długich miesięcy pandemii COVID przeszukiwała polskie dokumenty, czasopisma i gazety, aby dowiedzieć się więcej. Odkryła, że rodzinna preria znajdowała się w sąsiedztwie, w którym znajdowały się magazyny, destylarnie wódki, kilka prerii, a nawet browar na świeżym powietrzu. W rzeczywistości rodzinna preria zajmowała długość całego bloku miejskiego.
Patriarchą rodziny Loew w połowie XIX wieku był Meilech Loew, który produkował miód pitny i rozprowadzał go na całym świecie. Meilech i jego żona Malka mieli dziesięcioro dzieci, z których dwoje stworzyło własne winnice, podczas gdy inni zajęli się dystrybucją i marketingiem wina. Syn Eisig założył pierwszą w Polsce fabrykę miodów pitnych i wosku pszczelego. On i jego żona Clara mieli troje dzieci, z których jednym był Wolfgang – dziadek Lipmana, który zamerykanizował swoje nazwisko na William (Bill), kiedy wyemigrował do Stanów Zjednoczonych.
Podczas Holokaustu rodzinny biznes winiarski został zdziesiątkowany – podobnie jak prawie wszyscy członkowie rodziny Loew. Bill przeżył, służąc jako część metra, gdzie jego umiejętności wielojęzyczne były wysoko cenione. Został uwięziony w więzieniu politycznym w Budapeszcie i dwóch obozach koncentracyjnych, a ostatecznie został zwolniony podczas marszu śmierci w Dachau 23 kwietnia 1945 roku przez 99. Dywizję Piechoty Armii Stanów Zjednoczonych. Każdego roku rodzina świętuje ten wyjątkowy dzień z 95-letnim Billem, który nadal jest zaangażowany w biznes.
„To dla nas jak przyjęcie urodzinowe” – mówi Lipman.
W Ameryce Bill uczęszczał do szkoły wieczorowej, poślubił Lois Hendrickson i ostatecznie został inżynierem elektrykiem. Jednak słodki zapach beczek w rodzinnej piekarni na zawsze pozostał w nim. Po przejściu na emeryturę w 1982 roku kupił 37-akrową ziemię w hrabstwie Frederick w stanie Maryland w celu uprawy winogron i kontynuowania rodzinnej spuścizny w zakresie produkcji wina i miodu pitnego.
„W sposobie prowadzenia naszej rodziny chodziło o zachowanie przeszłości” – mówi Lipman. „Niewiele było dyskusji o przyszłości”.
COVID był jednak kluczowym momentem dla rodzinnej firmy. Lipman musiał nie tylko chronić swoich dziadków, którzy lubili kontaktować się z klientami w jego pokoju degustacyjnym, ale także wiedział, że musi wprowadzić pewne zmiany operacyjne, jeśli chce zrównoważonej przyszłości.
cytować Kultowy cytat Hillela Starszego – „Jeśli nie teraz to kiedy?” – Lipman i jego rodzina dokonali znacznej inwestycji w nowe zbiorniki fermentacyjne, co pozwoliło im zwiększyć produkcję w celu zaspokojenia rosnącego popytu. Zmodernizowali także salę degustacyjną, stworzyli system rezerwacji online i zaktualizowali swoją stronę internetową, aby zaprezentować długą historię rodziny w biznesie.
Lipman przypisuje swojej babci pomoc w ułatwieniu wielu ostatnich zmian.
„Wie, że mamy coś, co nie może umrzeć” – mówi Lipman o swojej babci. „Bez niej nie dążylibyśmy do przyszłości”.
Odnalezienie dokumentów historycznych dotyczących jego rodziny wymagało wytrwałości. Lipman dołączył do globalnej grupy miodów na Facebooku i napisał o długiej tradycji swojej rodziny. Pomogło jej to zlokalizować wytwórnie miodu z firmy jej pradziadka, a nawet artykuł we lwowskiej gazecie o tym, jak jej stryjeczny dziadek, producent miodu, zbierał cedakę.
Odkryła również wiele dokumentów, które prześledziły historię miodu pitnego w Europie – jak był on wytwarzany głównie przez mnichów w XVII wieku, aż do jego rozkwitu w XIX wieku, aż do II wojny światowej.
„Te dokumenty mówią tylko, że firmy zniknęły po II wojnie światowej” – mówi Lipman. „Nie jest napisane, że Żydzi byli właścicielami tych firm i dlatego zniknęli. Ludzie i przemysł zostali zniszczeni przez nazistów. Zamierzam to ogłosić. ”
Jako najstarsza wnuczka Lipman większość dzieciństwa spędziła w winnicy swoich dziadków. Od gotowania wielkanocnych posiłków z babcią po jazdę na traktorach dziadka do winnic, Lipman był i pozostaje wyjątkowo blisko jej dziadkowie.
Gdy dorósł, dziadek nauczył go chromatografii, techniki, która pozwala mu badać smak wina. Lipman ostatecznie zdecydował się studiować roślinoznawstwo na Uniwersytecie Maryland, a nawet został stażem w ekologicznej winnicy we francuskiej Dolinie Loary.
Lipman nie uważa, że jej dziadkowie celowo przygotowywali ją do pracy w winnicy, ale uważa, że „chcieli, żebym kochała winnicę tak samo jak oni” – mówi.
Kontynuuje: „Kiedy masz 21 lat, myślisz: „Oczywiście, bycie w biznesie alkoholowym brzmi świetnie! Pracowałem wtedy w sklepach z piwem i winem, ale im więcej dowiadywałem się o branży, tym poważniej się do niej odnosiłem. [as a future career]. ”
Jak przygotowuje się rodzina Lipmana Rosz ha-Szana 5782, niektóre z ich czerwonych win i miodów pitnych będą na stole – wraz z chałką, mostkiem i łososiem. Lipman kupuje też na targu wiele odmian jabłek, a także sprzedaje miód i sól.
„Nasza rodzina ma jedną z największych produkcji miodu pitnego na świecie” – mówi. „To niesamowita historia”.
Lipman ma nadzieję kontynuować produkcję win w przyszłości i zobaczyć korzenie, które jego rodzina zasadziła dawno temu, nadal rozkwitać. Tymczasem rodzina Loew ma nadzieję powiedzieć „L’chaim!” – „na życie!” – o swoich winach to Rosz Haszana, znając bardzo dobrze znaczenie tego wyrażenia.