Świat
Śmiertelny atak uderza w szpital w północnej Strefie Gazy: aktualizacje na żywo z wojny Izrael-Hamas
„Moje doświadczenia podczas porodu były dosłownie koszmarem lub czymś w rodzaju horroru” – powiedziała 29-letnia Wajiha al-Abyad.
Jej skurcze rozpoczęły się około 21:00 29 października. „Zadzwoniliśmy po karetkę, ale powiedzieli nam, że nie mogą przyjechać. Ulice były puste i czarne jak smoła, a poza hałasem samolotów i pocisków nie było słychać żadnego dźwięku.
Po około 40 minutach przyjechała karetka. Przetransportował ich z dużą prędkością przez Dajr Al-Balah w środkowej Strefie Gazy. „Większość dróg została poważnie zniszczona. Utknęłam w środku, zmagając się ze skurczami i konwulsjami, gdy karetka pędziła zniszczonymi ulicami.
Kobiety, dzieci i noworodki w Gazie w nieproporcjonalny sposób ponoszą ciężar wojny, zarówno jako ofiary, jak i ze względu na ograniczony dostęp do usług zdrowotnych. ONZ szacuje, że w Gazie jest około 50 000 kobiet w ciąży i każdego dnia rodzi się ponad 160 dzieci.
W ciągu kilku tygodni życie pani al-Abyad zostało wywrócone do góry nogami. Uciekła z domu w Gazie wraz z wieloma krewnymi 14 października po tym, jak izraelskie wojsko nakazało ponad milionowi ludzi opuszczenie północnej Strefy Gazy. Myśl o porodzie w takich okolicznościach ją przerażała. „Napięcie i strach, które czułam, były bardziej bolesne niż skurcze” – powiedziała.
Od wybuchu wojny przejścia graniczne do Gazy są zamknięte, co oznacza, że jej mąż w Zjednoczonych Emiratach Arabskich nie może być przy niej. Zamiast tego towarzyszyła matce w karetce.
Razem dotarli do szpitala Al-Awda w Nuseirat, około 20 minut jazdy od ich domu. Odkryli, że szpitalny oddział położniczy już nie funkcjonuje: został przystosowany do leczenia dużej liczby ofiar wojennych.
„Było dużo napięcia i krzyków, a lekarze byli pod ogromną presją” – powiedziała al-Abyad. „Pacjenci krwawili i nie wiedzieli, co dla nich zrobić”.
Niecałą godzinę później pani al-Abyad urodziła chłopca o imieniu Ahmed. „Co pięć minut tuż przed szpitalem rozległ się ostrzał, tak blisko, że matki chowały swoje noworodki pod ubraniem w obawie, że okna się rozbiją, a szkło spadnie na nie” – dodała.
Jedyne, o czym mogłem myśleć, to: Jak mam wyjechać? Jak wrócić do domu?”
Następnego ranka, zaledwie kilka godzin po porodzie, opuściła szpital wraz z matką i nowo narodzonym synem. Szli ulicami przez ponad trzy godziny, zanim w końcu udało jej się zatrzymać samochód. „Modliłam się tylko, abyśmy osiągnęli nasz cel” – powiedziała.
Władze palestyńskie podają, że od początku wojny w Gazie zginęło ponad 3300 kobiet i 5000 dzieci. Izraelscy urzędnicy twierdzą, że obszar ten jest oblężony od czasu, gdy 7 października Hamas przeprowadził ataki w południowym Izraelu, w których zginęło około 1200 osób.
Bombardowania, masowe przesiedlenia, załamanie dostaw wody i prądu oraz ograniczony dostęp do żywności i leków poważnie wpływają na opiekę zdrowotną matek, noworodków i dzieci. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych około dwie trzecie szpitali i przychodni podstawowej opieki zdrowotnej w Gazie już nie funkcjonuje. Od tygodni urzędnicy Ministerstwa Zdrowia Gazy ostrzegają przed załamaniem się systemu opieki zdrowotnej.
„Ostatni raz mogłam sprawdzić stan zdrowia mojego dziecka na miesiąc przed wybuchem wojny” – powiedziała 24-letnia Noor Hammad, która jest w siódmym miesiącu ciąży. „Bardzo się boję, że stracę dziecko”.
Pani Hammad przed wybuchem wojny pracowała jako dietetyk. Po zbombardowaniu jej mieszkania uciekła z domu w Deir Al-Balah i obecnie pracuje sześć godzin dziennie jako wolontariuszka w szpitalu Nasser w Khan Younis. Podobnie jak wielu Palestyńczyków w Gazie, aby przeżyć, pije brudną wodę i zjada niewielkie ilości przetworzonej żywności w puszkach. Martwi się także o konsekwencje dla swojego nienarodzonego dziecka.
„Te posiłki nie mają wartości odżywczej ani dla mnie, ani dla mojego dziecka” – mówi.
Po porodzie pani al-Abyad i jej syn Ahmed w końcu wrócili do mieszkania w Deir Al-Balah, gdzie zatrzymali się z matką, trzyletnim synem Taimem, a także rodzeństwem, ciotką i pozostali kuzyni – łącznie około 20 osób. Mówi, że Gaza nie jest obecnie miejscem do wychowywania noworodka.
„Próbujemy wydostać się z Gazy wszelkimi możliwymi sposobami” – powiedziała. „Chcę być w miejscu, które jest bezpieczniejsze, gdzie jest prąd, woda i żywność. Miejsce, w którym dzieci są szanowane.”
„Organizator. Entuzjasta podróży. Rozwiązuje problemy. Miłośnik muzyki. Oddany uczony kulinarny. Nieuleczalny fan internetu. Zwolennik popkultury.”