Connect with us

Nauka

„Sąd Ostateczny” to obok „Damy z gronostajem” najważniejsze dzieło Polski. Wywiad z prof. Beata Możejko | AKTUALNOŚCI

Published

on

„Sąd Ostateczny” to obok „Damy z gronostajem” najważniejsze dzieło Polski.  Wywiad z prof.  Beata Możejko |  AKTUALNOŚCI

– Na jakie pytania badawcze szukasz odpowiedzi?

– Analizujemy kwestię relacji Gdańska z Brugią, miastem, w którym Memling wykonał większość swojej twórczości, konsekwencje przejęcia The Sąd Ostateczny do Gdańska i związek Gdańska z Lubeką, której mieszkańcy zamówili ostatni obraz ukończony przez Memlinga. Ponadto kontynuujemy naukę Sąd Ostateczny z artystycznego punktu widzenia: szukamy wskazówek i odniesień do historii lub innych dzieł sztuki. Chcemy także określić wpływ Hansa Memlinga na sztukę włoską i hiszpańską, ale także na Gdańsk, gdyż obecność tryptyku w naszym mieście wywarła ogromne wrażenie zarówno na lokalnych artystach, jak i na samych mieszkańców. Obecnie prowadzimy badania nad historią Sąd Ostateczny jest utrudniona ze względu na wojnę na Ukrainie. Nie możemy udać się do archiwów petersburskich, gdzie z pewnością znajduje się ciekawa dokumentacja. W nadchodzących latach ten ostatni temat z pewnością pozostanie zamrożony.

– Jaka jest rola Sąd Ostateczny odegrać w budowie tożsamości regionalnej Gdańska?

– Dla wielu zagranicznych uczonych, z którymi rozmawiałem, jest oczywiste, że Sąd Ostateczny to najlepsze dzieło Hansa Memlinga. Niestety, wydaje mi się, że wśród mieszkańców Gdańska tej świadomości nie ma. W mojej opinii i wielu innych naukowców jest to nie tylko najlepsze dzieło w Gdańsku, ale po Damie z gronostajem Leonarda Da Vinci najważniejsze dzieło w Polsce. Choć Dział Sztuki Starożytnej Muzeum Narodowego w Gdańsku nie jest na szczęście umiejscowiony w kontekście szlaku turystycznego, nie usprawiedliwia to faktu, że gdańszczanie nie utożsamiają się z wielką historią całego tryptyku. Z jednej strony mamy aspekt morski, czyli Cape Paul Beneke i jego działania w pozyskiwaniu dzieła, a z drugiej wielką wartość kulturową Sąd Ostateczny i duma z bycia w Gdańsku, że ten obraz się znajduje. Oczywiście wśród badaczy wciąż trwają dyskusje na temat legalności nabycia tryptyku przez Paula Beneke, czyli rozróżnienia pomiędzy piractwem a kaperyzmem.

READ  Jacek Szymański: Nauka apetyczna

– Jak mieszkańcy Gdańska reagują na tę historię? Jego inicjatywy, takie jak wykłady popularnonaukowe czy debata dla licealistów „Paul Beneke: kapar czy pirat?” znaleźć z dużym zainteresowaniem?

– Istnieje pewna grupa słuchaczy, którzy interesują się historią Gdańska i regularnie uczęszczają na nasze wykłady. Z drugiej strony, niektórzy słyszeli, że istnieje tzw Sąd Ostateczny w Gdańsku, ale nic więcej. Kiedy widzowie odkrywają, że za obecnością tryptyku w naszym mieście kryje się wielka morska historia, są bardzo zaskoczeni; Mówią, że to historia na film. Bardzo podobało nam się to zainteresowanie wykładami; wszystkie pytania są cenne. Z kolei w szkołach, gdy pytam uczniów, ilu z nich widziało tzw Sąd Ostateczny W muzeum przebywa co najwyżej kilku uczniów. Trzeba więc wszystko wyjaśnić od początku, czyli czym była Liga Hanzeatycka, dlaczego Gdańsk był w to wszystko zamieszany i dlaczego z naszego punktu widzenia trudno oceniać twórczość Paula Beneke, nie mówiąc już o wadze detali artystycznych dzieła Memlinga obraz. Ta narracja o malarstwie poprzez otaczającą go historię ma na celu zachęcenie uczniów i nauczycieli do odwiedzania – czy to w szkole, czy prywatnie – Muzeum Narodowego w Gdańsku. Obecnie bardzo dobrze współpracujemy ze szkołami w Gdańsku: Liceum Uniwersyteckim, I Liceum Ogólnokształcące, XV Liceum Ogólnokształcące i XIX Liceum Ogólnokształcące. Chciałbym, żeby młodzi ludzie zobaczyli, że Gdańsk jest miastem wolności i solidarności, nie tylko ze względu na wydarzenia z lat 80., ale że ta idea wolności obecna jest w naszym mieście od końca średniowiecza.

– Czy jako Centrum Badawcze Memlinga publikujecie wyniki swoich badań?

– Jednym z pierwszych działań Centrum było zorganizowanie konferencji poświęconej organom. Tom będący efektem tego wydarzenia ukaże się wkrótce w ramach „Studia Historica Gedanensia”. Znajdą się w nim artykuły autorstwa badaczy zagranicznych, ale także zespołu z Centrum, m.in. prof. Andrzeja Wozińskiego. Z kolei po zeszłorocznej konferencji poświęconej Memlingowi przygotowujemy tom dla Brepols, dużego wydawcy o międzynarodowym zasięgu. Tom ukaże się prawdopodobnie w 2025 roku.

READ  W Warszawie, być może najwspanialszy dom na świecie

– W jakim stopniu temat Hansa Memlinga ma potencjał międzynarodowy?

– Ogromny potencjał, ale jesteśmy dopiero na początku, działamy już nieco ponad rok. Pragniemy nagłaśniać naszą pracę na wydarzeniach międzynarodowych, stąd też nasza obecność m.in. na Kongresie Mediewistycznym w Leeds. Co roku bierze w nim udział ponad 2000 osób, choć oczywiście nie wszyscy wzięli udział w naszym panelu, gdyż wiele prezentacji odbywa się tam równolegle. Z drugiej strony informujemy świat, że nasze Centrum powstało i działa w Gdańsku. Efektem tych konferencji już powoli zaczęliśmy podpisywać deklaracje o współpracy. Nasi partnerzy biorą udział m.in. w cyklu wykładów Wydziału Historycznego „Piątek na Wydziale Historycznym”. W ubiegłym roku akademickim gościliśmy badaczy z Hamburga i Lubeki, prof. dr. Ulla Kypta i dr. Angelę Huang i prof. Jack Hartnell z Uniwersytetu Wschodniej Anglii. W tym roku gościliśmy prof. Emilia Jamroziak z Uniwersytetu w Leeds, prof. Felicitas Schmieder z Fern Universität w Hagen, a obecnie prof. Balázs Nagy z Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego w Wiedniu. Te międzynarodowe kontakty mieliśmy już wcześniej, ale dzięki Centrum Badań Memlinga udało nam się je wzmocnić.

– Skąd wzięła się Twoja fascynacja Memlingiem?

– To wynika z moich badań. Jakiś czas temu napisałem monografię na temat historii karaweli „Peter von Danzig”, która pod dowództwem Paula Beneke zaatakowała i zajęła galerę przewożącą m.in. Sąd Ostateczny. Zajmując się historią tego statku, musiałem także zmierzyć się z historią obrazu. Moje zainteresowanie malarstwem, choć może się to wydawać żałosne, zawdzięczam mamie, która gdy byliśmy jeszcze dziećmi, zabierała mnie i mojego brata do Muzeum Narodowego w Gdańsku. Jest to również jeden z powodów, dla których zachęcam uczniów do obejrzenia tego tryptyku. Sama jestem przykładem na to, że tego typu wizyta może dać świetny efekt.

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *