Nauka
Ryzykując niebezpieczeństwa wojny, niektórzy ukraińscy uchodźcy wracają do domu – POLITICO
PRZEMYŚL, Polska – To polskie miasto na granicy z Ukrainą było świadkiem zdumiewającego zjawiska – tysiące ukraińskich uchodźców powracających do ojczyzny, mimo że Rosja nadal prowadzi tam wojnę.
Według najnowszych danych polskiej straży granicznej około 13 tys. osób wróciło we wtorek, a 12 tys. przekroczyło w poniedziałek. Szacuje się, że od rozpoczęcia inwazji na Rosję 24 lutego powróciło ponad 370 000 osób.
Powody zwrotów są różne. Niektórym uchodźcom zabrakło pieniędzy lub nie mogli znaleźć ani opłacić zakwaterowania poza obozami dla uchodźców. Zwłaszcza w Polsce, która gościła około 2,3 mln Ukraińców, opóźnienia w otrzymaniu rządowych środków na utrzymanie skłoniły niektórych do powrotu do kraju.
Na dworcu w Przemyślu ustawiają się długie kolejki przed pociągami jadącymi do Lwowa, Kijowa i Odessy, które na początku inwazji wróciły na Ukrainę puste.
„W domu zawsze jest lepiej” – powiedziała Lilia Szuba, 42-letnia nauczycielka z Wynohradiwu na zachodniej Ukrainie, czekająca w kolejce na pociąg do Lwowa. „Wyjechaliśmy tydzień temu, a teraz wracamy. Mój mąż zgłosił się na ochotnika do wojska, a w naszym domu nie ma nikogo”.
Ona i jej 3-letni syn Ołeksandr spędzili 13 godzin na granicy węgierskiej, wyjeżdżając z Ukrainy.
„Wyjechałam zebrać siły, a teraz wrócimy, by poczekać na koniec wojny na Ukrainie” – powiedziała.
tygodniami, Przemyśl jest największym w Europie ośrodkiem ucieczki Ukraińców z ojczyzny, a każdego dnia wciąż przybywają tysiące nowych uchodźców.
Prawie na każdej witrynie sklepowej widnieje ukraińska flaga, a banery i billboardy witające Ukraińców można zobaczyć w całym średniowiecznym polskim mieście, które przed pandemią było popularnym celem turystów.
Na dworcu w Przemyślu drogi uciekające i powracające spotykają się codziennie na kilka godzin i wymieniają się doświadczeniami.
„Zdajemy sobie sprawę z doniesień o powrotach na Ukrainę i szanujemy wybór ludzi” – powiedziała Victoria Andrievska, rzeczniczka UNHCR, agencji ONZ ds. uchodźców.
„Są w najlepszej pozycji, aby ocenić twoją sytuację osobistą. Jednak w tej chwili UNHCR nie pomaga ludziom w powrocie” – powiedziała.
Wolontariusze międzynarodowi z krajów Europy Zachodniej, takich jak Wielka Brytania i Hiszpania, są obecni na całej stacji kolejowej, pomagając przyjeżdżającym dostać ciepły posiłek, bilety, ubrania, zabawki dla swoich dzieci, a nawet szczepienia dla swoich pupili. Wolontariusze zgłaszają również znaczną liczbę powracających uchodźców.
„Każdego dnia widzieliśmy tysiące ludzi wracających przez Przemyśl. Ponieważ jest to największy punkt graniczny w Europie, prawdopodobnie zobaczymy, że większość ludzi wraca” – powiedziała 23-letnia Ada Wordsworth, która przerwała studia magisterskie ze slawistyki na Uniwersytecie Oksfordzkim, aby pomóc w kryzysie i od trzech lat pomaga w tłumaczeniu na język rosyjski. tygodni.
„Byłem całkowicie zaskoczony, kiedy to zobaczyłem, to było szokujące. Pierwsza rodzina, którą spotkałam, która wracała, chciała pojechać do Charkowa” – wspominała, odnosząc się do ukraińskiego miasta, które zostało mocno zbombardowane przez siły rosyjskie.
Początkowo wracała tylko jedna lub dwie osoby, zwykle po to, by po opuszczeniu kraju samodzielnie zabrać zwierzęta lub członków rodziny.
„Media zachodnie chcą widzieć Ukrainę jako tę szarą, ciemną i przygnębiającą postsowiecką przestrzeń, do której nikt nie chciałby wracać, ale w rzeczywistości wszyscy, z którymi rozmawiałem, powiedzieli, że chcą wrócić tak szybko, jak to możliwe”. powiedział Wordsworth.
„Zazwyczaj są to ludzie, którzy nie mogli znaleźć pracy, nie mogli znaleźć miejsca do życia. Inni zostali oszukani i stracili dużo pieniędzy w Polsce – powiedziała.
Ona i inni wolontariusze twierdzą, że UE musi uznać, że większość ukraińskich uchodźców chce pozostać w Polsce lub Mołdawii, gdzie język i otoczenie są bardziej podobne do ich własnego, i że trzeba tam przekierować środki z reszty bloku.
„Obecny trend powrotów miesza w postrzeganiu na Zachodzie, że ich kraje są wszystkim i każdy chce tam skończyć” – powiedziała.
Dla Dariusza Stoli, historyka z Polskiej Akademii Nauk, który opublikował kilka książek o migracji, powroty wpisują się w historyczne wzorce.
„Nawet podczas migracji w czasie pokoju wiele osób decyduje się na powrót, nawet jeśli zamierzali zostać, ponieważ doświadczenie migracji nie jest tym, czego się spodziewali” – powiedział.
„Potrzeby emocjonalne niektórych ludzi mogą być silniejsze niż strach przed wojną. Potrafią zinterpretować wiadomości z Ukrainy w sposób, który wzmocni ich wolę powrotu” – powiedział Stola. „Emocjonalne koszty separacji w dramatycznych warunkach mogą wydawać się większe niż strach przed rosyjskimi bombardowaniami”.
Ci, którzy początkowo wyjechali, „mogą uznać, że lepiej dla nich zostać z rodziną, przyjaciółmi i bliskimi, niż trzymać się z daleka i codziennie budzić się z troską o to, co stało się z ich mężami, ojcami i innymi osobami, które pozostawili na Ukrainie” – powiedział.
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”