Świat
Rosja próbuje ugasić protesty przeciwko latarce Navalny
Próby represji są taktyczną zmianą dla władz, które kiedyś próbowały osłabić wpływ Nawalnego poprzez ich unicestwienie.
Kontrolowane przez Kreml kanały telewizyjne w dużej mierze zignorowały protesty zainicjowane przez Nawalnego. Prezydent Rosji Władimir Putin nigdy nie wymienił nazwiska swojego najwybitniejszego krytyka. Państwowe agencje prasowe w rzadkich historiach, o których wspominały, nazywały polityka i śledczego zajmującego się sprawami antykorupcyjnymi „blogera”.
„Nawalny przeszedł od osoby, której nazwiska nie można wymienić, do głównego tematu dyskusji” – powiedziała Maria Pevchikh, śledcza z Fundacji Antykorupcyjnych Nawalnego, w wideo na YouTube w piątek.
Pevchikh przypisał nagły wzrost uwagi niedawnemu exposé Nawalnego. Dwugodzinny film jego fundacji, w którym twierdzi, że wystawny pałac nad Morzem Czarnym został zbudowany dla Putina w wyniku hojnej korupcji, został obejrzany na YouTube ponad 111 milionów razy od czasu jego premiery 19 stycznia.
Nagranie ukazało się dwa dni po aresztowaniu Nawalnego po powrocie z Niemiec do Rosji, gdzie przez pięć miesięcy leczył się po zatruciu środkami nerwowymi, o które oskarża Kreml. Rząd rosyjski zaprzecza zaangażowaniu i twierdzi, że nie ma dowodów na to, że Nawalny został otruty.
Podczas gdy głośne aresztowanie i późniejsze exposé stanowiły podwójny cios dla władz, analityk polityczny i były autor przemówień Kremla Abbas Gallyamov mówi, że nie ma już sensu powstrzymywać Nawalnego i jego działalności z dala od fal, aby ukraść mu dodatkowy rozgłos.
„Zmiana tej strategii sugeruje, że prorządowa publiczność telewizyjna zdobywa informacje o działalności Nawalnego innymi kanałami, rozpoznaje go, jest zainteresowana jego twórczością iw tym sensie milczenie nie ma sensu” – powiedział Gallyamov.
Weekendowe protesty w wielu miastach w ciągu ostatniego miesiąca w związku z uwięzieniem Nawalnego reprezentowały największe niezadowolenie społeczne od lat i wydawały się wstrząsnąć Kremlem.
Według doniesień policja aresztowała około 10 000 osób, a wielu demonstrantów zostało pobitych, podczas gdy państwowe media próbowały bagatelizować skalę protestów.
Kanały telewizyjne transmitowały nagrania z pustych przestrzeni w miastach, zapowiadając protesty, twierdząc, że pojawiło się niewiele osób. W niektórych raportach policja była przedstawiana jako uprzejma i powściągliwa. Twierdziła, że urzędnicy pomagali osobom niepełnosprawnym przechodzić przez ruchliwe ulice, wręczali protestującym maski na twarz i częstowali gorącą herbatą.
Po ustąpieniu protestów i zapowiedzianiu przerwy do wiosny przez sojusznika Nawalnego Leonid Wołkow, wspierane przez Kreml media podały, że kraj przetaczają się oddolne flash moby zatytułowane „Putin jest naszym prezydentem”. Państwowy nadawca wiadomości Rossiya 24 nadawał z różnych miast filmy, na których ludzie tańczą do patriotycznych piosenek i machają rosyjskimi flagami, opisując je jako prawdziwy wyraz poparcia dla Putina.
Kilka niezależnych serwisów internetowych podało, że instrukcje nagrywania filmów wspierających Putina pochodziły z Kremla i rządzącej partii Jedna Rosja, a osoby wymienione w niektórych nagraniach zostały zaproszone do filmowania pod fałszywym pretekstem.
Rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow powiedział, że Kreml nie ma nic wspólnego z proputinowskimi nagraniami.
Po tym, jak zespół Nawalnego opublikował wideo o pałacu rzekomo zbudowanym dla Putina, państwowy nadawca Rossija wyemitował własne streszczenie Nawalnego. Anchor Dmitrij Kiselev powiedział, że kiedy Nawalny pracował nad śledztwem w Niemczech, „żył w luksusie, którym tak gardzi”.
Reporter wysłany, aby nagrać rzekomo luksusowy styl życia, jaki polityk prowadził za granicą, kręcąc w domu wynajętym od Nawalnego, ale nie uchwycił wartościowych przedmiotów w dwupiętrowym budynku z wieloma sypialniami i małym basenem.
Wskazując na „dwie sofy, telewizor, świeże owoce na stole” w salonie i „kuchnię z ekspresem do kawy”, określiła sypialnię jako „luksusową”, chociaż niewiele różniła się od pokoju w hotel biznesowy.
Od kilku dni oficjalne relacje w mediach koncentrują się na planach protestu przeciwko latarkom na dziedzińcach w ten weekend. W wielu doniesieniach cytowano i oskarżano post Navalnego sojusznika Wołkowa w mediach społecznościowych, ogłaszający zdarzenie działania na polecenie jego zachodniego personelu i wskazujący na internetową konferencję z europejskimi urzędnikami, w których uczestniczył dzień wcześniej.
Polityczny talk show „60 minut” poświęcił temu tematowi prawie pół godziny i nazwał zgromadzenie pochodni pomysłem z podręcznika o rewolucjach. Nadawano materiał filmowy demonstrantów świecących latarkami podczas protestów na Majdanie w 2014 roku na Ukrainie, masowych wieców na Białorusi zeszłego lata i innych zamieszek na całym świecie.
W czwartek państwowe agencje informacyjne Tass i RIA Novosti podały, powołując się na anonimowe źródła, że grupa terrorystyczna z Syrii szkoliła rebeliantów na temat ewentualnych ataków terrorystycznych w rosyjskich miastach „w miejscach masowych wieców”.
„Organizator. Entuzjasta podróży. Rozwiązuje problemy. Miłośnik muzyki. Oddany uczony kulinarny. Nieuleczalny fan internetu. Zwolennik popkultury.”