- Iga Świątek awansowała do czwartkowego finału Rolanda Garrosa, ale nie powtórzyła tego wyniku w deblu w piątek
- Niestety, choć Polki i Amerykanki miały już solidną przewagę w pierwszym secie, to roztrwoniły ją
- Następna partia zdecydowanie należała do Świątek i Melichar, ale w kluczowym momencie ulegli rywalom i musieli opuścić imprezę
- Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Iga Świątek zachwyciła świat tegoroczną edycją Roland Garros Edition. 19-latek dotarł do finału konkursu indywidualnego bez straty seta. Jakby tego było mało, pokonała Simonę Halep, która była rozstawiona z numerem 1 oraz Marka Vondrousovą, zeszłoroczną finalistkę.
Świątek nie radzi sobie gorzej w deblu. Nicole Melichar razem z Amerykanką nie przegrała jeszcze seta i po drodze wyeliminowała m.in. Czech Kvetka Peschka i Holendra Demi Schuurs, którzy zostali rozstawieni z numerem 6.
Półfinałowymi rywalami Świątek i Melichar byli Alexa Guarachi z Chile i Desirae Krawczyk z USA. Gracze rozstawieni z numerem 14 przegrali jednego seta, ale wyeliminowali Su-wei Hsieh i Barbarę Strycovą „1”.
Początkowo mecz miał się rozpocząć po godzinie 12 w południe, ale przedłużony pierwszy półfinał przyniósł Świątek i Melichar na parkiet dwie godziny później. Gracze już wiedzieli, że w finale był Timea Babos z Węgier i Kristina Mladenovic z Francji, która pokonała Barbarę Krejcikovą i Katerinę Siniakovą 2: 6, 6: 4, 7: 5.
Piątkowy mecz rozpoczął się od ostrej walki, w której obie pary konsekwentnie wygrywały mecze na swoich podaniach. Później jednak Świątek i Melichar zostali wysłuchani na poważnie. Polacy i Amerykanie dwukrotnie skutecznie pokonali rywali i choć mecze nie były dla nich łatwe, na tablicy wyników podkreślili wynik 5-2. Wówczas rywale obudzili się, wykorzystali czwarty z rzędu breakpoint i zaserwowali do „nawiązania kontaktu”. W tej grze też była zacięta, Świątek i Melichar grali odważnie, ale brakowało im celności w kluczowych momentach. Przeciwnicy wyraźnie poczuli siłę i choć bronili setów w kolejnych dwóch meczach, to najpierw udało im się doprowadzić do remisu, a następnie płynnie, nie tracąc piłki, wygrywając własne podanie i stawiając przeciwników w trudnym pojedynku. Pozycja. Świątek i Melichar zabrali się do pracy, ale też sami bronili rozstawionej piłki, co po długim meczu zakończyło się remisem.
W nim scenariusz daleki był od oczekiwań polskich kibiców. Pierwsze cztery piłki należały do Guarachi i Krawczyka i choć Polacy i Amerykanie próbowali ich dogonić pod koniec trzeciej próby, rywale je podnieśli.
Przegrana partia była dla naszej zawodniczki nowością, ponieważ na tegorocznym turnieju nigdy nie była w takiej sytuacji. Jednak wraz z partnerem deblowym pokazali, że ich głowy są mocne. Podczas gdy mecz od początku był remisowy, po przerwaniu i wygraniu partii własnym podaniem, wrócili na dobrą pozycję prowadząc 4-1. Jednak nie poprzestali na tym i nie dali przeciwnikom szansy na przyznanie się Oddech i szybko zakończył seta wynikiem 6: 1.
Mimo zdecydowanej wygranej w poprzednim meczu, mecz nie był pod pełną kontrolą Świątek i Melichara. W trzecim secie obejrzeliśmy prawdziwy „breakout festival” i po pierwszych stałych zwycięstwach na własnych podaniach, kolejne sześć (!) Gier zakończyło się porażką dla obsługujących. Przerwali ją tylko Chilijczycy i Amerykanie, ale w niebezpiecznym momencie, co zaowocowało wynikiem 5: 4. Niestety mimo prób Świątek i jej partnerki rywalki zdecydowały się rozegrać kolejny mecz i wykorzystały swoją przewagę, a wraz z nią całą grę.
Iga Świątek / Nicole Melichar – Alexa Guarachi / Desirae Krawczyk 6: 7 (5), 6: 1, 4: 6