Gospodarka
Putin przykręca śrubę, podczas gdy Europa pogrążona jest w gospodarczych i politycznych zawirowaniach
Niemcy są wyjątkowo podatne na rosyjskie groźby ograniczenia przepływu gazu. Sama ilość gazu importowanego do Berlina, prawie 52,5 miliarda metrów sześciennych w 2020 roku, jest prawie dwukrotnie większa niż w następnym najbliższym kraju, we Włoszech, wynoszącym 28 miliardów.
Londyn: Biorąc pod uwagę fatalne wyniki swoich wojsk w wojnie z Ukrainą i przytłaczającą skuteczność jego broni, Władimir Putin zagrał swoją kartę atutową: gaz ziemny. W poniedziałek rosyjski koncern państwowy Gazprom ogłosił, że od środy zmniejszy o połowę dostawy gazu do Europy przez Nord Stream 1 do 20 proc. przepustowości gazociągu. Firma podała jako przyczynę naprawę sprzętu na nienazwanej wcześniej turbinie, ale nikt nie wierzy w słowo, które dziś płynie z Kremla. „Putin prowadzi perfidną grę”, powiedział we wtorek przed szczytem w Brukseli niemiecki minister energetyki Robert Habeck, aby rozwiązać nadciągający problem. „Próbuje osłabić ogromne poparcie dla Ukrainy i wbić klin w nasze społeczeństwo”.
Rosja dostarczyła UE 40 procent swojego gazu w zeszłym roku, a od czasu inwazji na Ukrainę europejscy przywódcy prowadzą rozmowy o zmniejszeniu zależności od rosyjskich paliw kopalnych. W maju UE zgodziła się na zakaz importu rosyjskiej ropy drogą morską do końca roku, ale porozumienie w sprawie zakazu gazu trwało dłużej. Większość gazu dociera ogromną siecią rurociągów z Rosji i Norwegii. Bardzo niewiele dociera do Europy w postaci skroplonego gazu ziemnego (LNG) w tankowcach, jedynej alternatywy dla rurociągów. Gazprom całkowicie wstrzymał dostawy gazu do Bułgarii, Danii, Finlandii, Holandii i Polski z powodu odmowy podporządkowania się Kremlowi nakazowi płacenia rachunków w rublach zamiast w euro czy dolarach.
Szczyt w Brukseli zakończył się dobrowolnym porozumieniem o zmniejszeniu zużycia gazu o 15 procent w okresie od sierpnia do marca, jeśli Rosja całkowicie ograniczy dostawy. Jest pełen kompromisów, a niektóre kraje będą miały wyjątki, aby uniknąć racjonowania. Dyplomata z UE powiedział, że plan wyglądał jak Emmentaler – pełen dziur.
Niemcy, które importują zdecydowanie najwięcej rosyjskiego gazu ze wszystkich państw członkowskich, stoją w obliczu 30-procentowej redukcji. Jednak wielu obwinia za problem Niemcy. Fiasko to spuścizna Angeli Merkel, byłej kanclerz Niemiec, która przez piętnaście lat ignorowała ostrzeżenia swoich czołowych ekspertów ds. energii, że nadmierne poleganie na rosyjskiej energii narazi kraj na szantaż Putina. Pomimo wielokrotnych ostrzeżeń o ryzyku tego zaufania, kolejne rządy niemieckie tylko je pogłębiły, narażając kraj na ryzyko wykorzystania przez Rosję dokładnie tego, co teraz robi Putin – użycia gazu jako broni wojennej.
Niemcy są wyjątkowo podatne na rosyjskie groźby ograniczenia przepływu gazu. Sama ilość gazu importowanego do Berlina, prawie 52,5 miliarda metrów sześciennych w 2020 roku, jest prawie dwukrotnie większa niż w następnym najbliższym kraju, we Włoszech, wynoszącym 28 miliardów. Ponieważ Niemcy prawie nie produkują własnego gazu, import stanowi 95 procent rocznego zużycia, które zaopatruje ważne gałęzie przemysłu wytwórczego w elektryczność i ciepłownictwo, domy opieki i domy. Gaz dostarczany jest do Niemiec niemal wyłącznie rurociągami i w przeciwieństwie do innych krajów UE w żadnym z jej portów nie ma instalacji LNG. Nord Stream 1 jest zdecydowanie najważniejszą trasą dostarczania rosyjskiego gazu do Niemiec, co oznacza, że poprzez zamknięcie jednego gazociągu Rosja zmniejszyła o ponad połowę niemiecki import gazu.
Morale niemieckich przedsiębiorstw już spadło, ponieważ gwałtownie rosnące ceny paliw i towarów mocno wpływają na perspektywy wzrostu. Utrata zaufania oznacza nowy trend spadkowy po ponad rocznym wychodzeniu z dołków z 2020 r., kiedy wybuchła pandemia koronawirusa. „Masywny spadek koniunktury odzwierciedla głębokie obawy niemieckich firm przed kryzysem gazowym” – powiedział Jörg Kramer, główny ekonomista Commerzbanku. Jeśli Putin całkowicie wyłączy gaz, co staje się coraz bardziej prawdopodobne, duża część niemieckiego przemysłu musiałaby zostać zamknięta lub pracować w niepełnym wymiarze godzin. Potęga gospodarcza Europy zatrzymałaby się, a wraz z nią reszta Europy.
Europejski Bank Centralny (EBC), pod presją Niemiec, zaczął ograniczać luzowanie ilościowe, eufemizm na drukowanie pieniędzy. Oznacza to, że nie może teraz po prostu wykupić ogromnego długu państwowego wielu krajów UE, zwłaszcza Włoch. Oprócz zbliżającego się kryzysu gospodarczego Włochy znajdują się również w środku kryzysu politycznego, który stał się normalny w tym niestabilnym kraju. Ich premier Mario Draghi, podziwiany na całym świecie były szef EBC, okrzyknięty za „ratowanie euro”, nigdy nie został wybrany, ale został wezwany w 2021 r. do kierowania tymczasowym rządem jedności narodowej. Ta jedność zakończyła się w zeszłym tygodniu, kiedy rząd koalicyjny zdecydował się zbojkotować wotum zaufania. Upadek rządu Draghiego przeraził innych europejskich przywódców i wywołał niedowierzanie wielu Włochom. Kiedy jesienią odbędą się nowe wybory, ostatnie sondaże sugerują, że wybory wyłonią najbardziej prawicowy rząd w Europie Zachodniej, złożony z postfaszystowskiej partii Brat Włoch Giorgii Meloni, Ligi Nacjonalistycznej i partii Forza Włochy byłego premiera Silvio Berlusconiego . Jako liderka największej partii, pani Meloni, której nieliberalna polityka jest bardzo podobna do polityki węgierskiego premiera Victora Orbana, byłaby faworytką premiera. Ta perspektywa byłaby alarmująca w każdym kontekście. W kontekście kontynentalnej wojny Putina na Ukrainie, związanego z nią kryzysu energetycznego i ryzyka recesji, stanowi zagrożenie dla jedności Europy na wielu frontach.
Oczywiście UE przetrwała niepowodzenia w przeszłości, od pierwszego kryzysu w strefie euro w latach 2011-2012 po kryzys migracyjny w 2015 r., ale nie obyło się bez poważnych problemów gospodarczych, w tym masowego bezrobocia wśród młodych ludzi i wielu niepokojów politycznych. Teraz stoi w obliczu największego kryzysu, w czasie, gdy wielu jej przywódców jest postrzeganych jako słabych. Bardzo chwalona jedność UE wbrew wszelkim przeciwnościom jest wystawiana na próbę, zwłaszcza w związku z nową umową o redukcji gazu, która już zaczyna się rozpadać. EBC z opóźnieniem podniósł stopy procentowe w zeszłym tygodniu, kończąc osiem lat ujemnych stóp; stopa depozytowa wynosi teraz aż 0 procent! Eksperci finansowi uważają, że to za mało i za późno, biorąc pod uwagę, że zarówno Bank Anglii, jak i Rezerwa Federalna Stanów Zjednoczonych od pewnego czasu podnoszą stopy procentowe. Euro spadło już prawie do parytetu z dolarem amerykańskim, a inflacja w strefie euro wynosi średnio 8,6 proc. i rośnie. Inflacja wynosi 10 proc. w Hiszpanii, 12 proc. w Grecji i aż 20 proc. w Estonii. W rzeczywistości znaczna część UE jest w szponach stagflacji – podczas gdy inflacja gwałtownie rośnie, wzrost w trzech największych gospodarkach, Niemczech, Francji i Włoszech, uległ spowolnieniu lub zahamował. Goldman Sachs poinformował w środę, że strefa euro już się kurczy, a recesja potrwa co najmniej do końca roku, podając jako główne przyczyny zakłócenia w dostawach energii z Rosji i niestabilność polityczną we Włoszech.
Sytuacja wygląda zupełnie inaczej w Moskwie, gdzie mimo sankcji kurs rubla jest najwyższy od ośmiu lat, a skarbiec Kremla pęka w szwach od rosnących cen ropy i gazu. Putin uważa, że znacznie lepiej poradzi sobie ze spadkiem dochodów z gazu, niż UE mogłaby wytrzymać zamrożenie rosyjskiego gazu – i ma rację. Jego sprytny plan przewiduje, że UE – kierowana przez Niemcy, Francję i Włochy – będzie naciskać na prezydenta Zełenskiego, by szukał porozumienia z Rosją po tym, jak zima odwróciła bieg Europy i wywołała gospodarcze i polityczne niepokoje na kontynencie. Kiedy to nastąpi, będzie to kolejny haniebny epizod we współczesnej historii Europy.
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”