Adam Kownacki (20-1, 15 KO’s), najlepszy polski bokser wagi ciężkiej, nagle zniknął na prawie trzy miesiące. – Miałem pierwszą stratę w karierze, więc ta przerwa była chyba konieczna – powiedział.
INTERIA.TV
– Szczerze mówiąc, dawno nie myślałem o boksie. Siedziałem w górach przez dwa, trzy miesiące, a potem ten głód walki powoli wracał. Coraz bardziej i teraz nie mogę się doczekać walki – „Babyface” szczerze mówiąc o zmianie priorytetów, nowym treningu, lojalnych (i niewiernych) kibicach oraz motywacji, jaką był Puchar Świata UFC Jana Błachowicza.
Przemek Garczarczyk: Czy pamiętasz naszą ostatnią rozmowę?
Adam Kownacki: – To musiało zająć dużo czasu … zanim walka?
Nie było tak źle, bo w maju. Może to dobrze, bo czasami fani zarzucają mi, że jestem gościem. Teraz była tak długa przerwa, że zastanawiali się, czy nadal będziesz boksować. Co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku miesięcy?
– Dużo pomyśleliśmy sami. Był koronawirus, wszystko było zamknięte, więc nie można było nic zrobić poza myśleniem o życiu. Mam kawałek ziemi w górach, kupiłem dwa budynki, które już miałem i zbudowałem tam siłownię. Chciałbym wynająć takie miejsce na mój przyszły zgrupowanie innym bokserom, zwłaszcza z Nowego Jorku. Widziałem twój raport z Big Bear (Abel Sanchez Training Center w Kalifornii). Chcę zrobić coś takiego w domu w Hunter. Nie chcę jeszcze myśleć o emeryturze, chcę mieć coś takiego w moim wieku, żeby zostać trenerem.
Przestraszyłeś mnie trochę mówiąc „emerytura”, „stare lata” – proszę wyjaśnij, że to jest plan na przyszłość, a nie na dziś!
– Oczywiście! Dziś wciąż mam marzenia. To samo: zdobyć mistrzowski pas. Poważna, poważna federacja, bo mamy cztery. Są złote pasy, franczyzy, pasy międzykontynentalne – mam ten, IBF – chcę dostać oryginalny pasek. Chcę być pierwszym polskim mistrzem świata wagi ciężkiej, który wejdzie do książek, do historii. Czy Tomek Adamek, Andrzej Gołota, Mariusz Wach czy Artur Szpilka – walczyli o tytuł, jeszcze takiej szansy nie miałem. Chcę walczyć, bo cała moja kariera i ciężka praca pójdą na marne, jeśli nie będę miał takiej szansy.
Pandemia nie pomogła nikomu w planowaniu walk, ciągłych zmian, poprawek i odwołań. Psychologiczna strona boksu jest niezwykle ważna i może być stresująca. Jak o tobie
– Miałem pierwszą stratę w karierze … więc ta przerwa była chyba konieczna. Szczerze mówiąc, dawno nie myślałem o boksie. Siedziałem w górach przez dwa, trzy miesiące, a potem ten głód walki powoli wracał. Coraz bardziej i teraz nie mogę się doczekać walki. Ćwiczę 2-3 razy dziennie, przygotowuję się – jak dostanę telefon to walczę, jestem gotowy. Czasami taka przerwa – wymuszona lub nie – jest wymagana. Walczyłem dwa razy w roku, ale ty cały czas pracowałeś – szkolenia, polerowanie, marketing, reklama. Nadszedł czas, aby pomyśleć o tym, co jest dla mnie najważniejsze, a co nie jest tym, co chcę robić w życiu. Gdzie muszę więcej pracować, od czego mogę odpuścić? Numer 1 w moim życiu (według mojej rodziny syn ma ponad rok) jest boks. To jest najważniejsze.
Wróciłeś do treningu – ten sam trener, ta sama baza treningowa – czy będą inne przygotowania, czy są jakieś niuanse, które dodałeś?
– Więcej treningów bokserskich, nie ma co się oglądać w przeszłość, dlaczego przegrałem, jak to się stało itp. Poświęcamy dużo pracy nóg, trenuję dwa razy w tygodniu gdzie mamy 10-12 rund tylko tego elementu. Poruszaj też głową, aby dostosować ją tak, aby stała się drugą naturą. Robimy to od dawna, trener jest ze mną cały czas, mówi, że musimy się poprawiać, bo ma dość ludzi narzekających, że go nie słucham. Zmiana trenera nie wchodziła w grę – błąd był po prostu mój, chciałem zrobić za dużo. Fani, reporterzy – chciałem znaleźć czas dla każdego, ale niestety to jest boks – po prostu muszę mieć czas (pomyśleć) o walce. Po walce byłem i będę otwarty dla wszystkich. Zwycięstwo jest najważniejsze – to widać. Dawno nie słyszałeś ode mnie, pewnego dnia twoja noga się zawali i wszyscy cię mają …
Jesteśmy dorośli, wiemy, że fani i ich opinie nie wygrywają ani nie przegrają walki o Ciebie. Tylko Ty możesz to zrobić i chociaż problem z wentylatorem jest ważny, musi być dla Ciebie problemem pobocznym.
– Dokładnie – po prostu muszę się skupić na sobie. Muszę też powiedzieć, że dziękuję lojalnym fanom, dostaję SMS-y od wiernych fanów, są ze mną, chcą zobaczyć rewanż: „Adam, rozwesel się!”, „Adam, daj mi trening!”, „Jeśli znowu walczysz, „No, dawaj – chcemy kibicować. „Prawdziwi są ze mną, dają mi dodatkową motywację, że wciąż są ludzie, którzy na mnie liczą i chcą mnie widzieć z pasem.
„Zemsta” – dla mnie kluczowe słowo, najlepszą walką, jaką możesz teraz stoczyć, jest powrót na ring z Robertem Heleniusem. Wiem, że to nie zależy od ciebie, niektórzy fani nie chcą tego, ponieważ mówią, że przegrałeś przez nokaut. To także twój priorytet. Czy jest jakiś temat w dyskusji z managerem Keithem Connolly?
– Jest tu cały czas. W każdym razie do tego czasu wygram walkę. Trener zobaczył Heleniusa w kącie, ledwo mógł złapać oddech, było blisko. Ale strzał był dla niego dobry, trafił w szczękę, jesteśmy ludźmi, a nie robotami. I moje ego – zamiast stać i zrelaksować się, poszedłem za nim jeszcze trzy razy i tak niestety się skończyło. Chcę rewanżu z Heleniusem, chcę udowodnić, że jestem lepszy. Wielcy mistrzowie też przegrali. Janek Błachowicz – przegrał w przeszłości, teraz wszyscy (w USA) myśleli, że przegra walkę z Reyesem i odszedł, spisał się świetnie, jest mistrzem świata. Brawo dla Janka, jestem z niego bardzo dumny, miałem okazję go spotkać przed walką z Thiago Santosem w Pradze. Potem przegrał, ale po tej walce trzy zwycięstwa i mistrzostwo UFC. Mega motywacja pokazuje, że możesz!
Przemek Garczarczyk, Polsat Sport