Najważniejsze wiadomości
Protestujący zablokowani przez policję w Polsce maszerują przeciwko decyzjom aborcyjnym i przemocy policji
Policja uniemożliwiła demonstrantom wkroczenie do stolicy Polski, ponieważ w całym kraju odbywały się demonstracje przeciwko próbom ograniczenia praw do aborcji i niedawnej przemocy policyjnej. Policja i protestujący bawili się w Warszawie w kotka i myszkę, kiedy urzędnicy ustawiali bariery, których protestujący próbowali ominąć, i wzywali ich do przegrupowania się w innym miejscu w centrum miasta.
Demonstracje są częścią tego, co stało się największym ruchem protestu w Polsce od upadku komunizmu 30 lat temu. Wyrok datowany na 22 października polski Trybunał Konstytucyjny Protesty wywołały zakaz aborcji płodów z wadami wrodzonymi, nawet jeśli płód nie ma szans na przeżycie po urodzeniu.
W pewnym momencie protestujący zebrali się na głównej arterii, która przekrzywiła ruch. Kiedy kierowcy trąbili w klakson, demonstranci krzyczeli: „Przepraszamy za niedogodności, musimy obalić rząd”.
Policja ostrzegła, że demonstracja jest nielegalna, ponieważ nie została wcześniej zarejestrowana. Naruszył również zakaz pandemii dla dużych zgromadzeń.
„Mamy prawo protestować” – śpiewali uczestnicy.
W pewnym momencie urzędnicy użyli gazu łzawiącego przeciwko opozycyjnej parlamentarzystce Barbarze Nowackiej, która interweniowała „w obronie pokojowo protestujących kobiet” – powiedział Borys Budka, lider centrowej Platformy Obywatelskiej w Polsce.
Protestujący w stolicy rozpoczęli demonstrację od symbolicznego „przemianowania” placu w centrum miasta na „Rondo Praw Kobiet”. Aktywista wspiął się po drabinie umieszczonej na ciężarówce dostawczej, aby zawiesić nowy znak drogowy nad oficjalnym rondem Romana Dmowskiego.
Działaczki na rzecz praw kobiet chcą, aby władze oficjalnie zatwierdziły zmianę nazwy. Mówią, że bardziej uhonorowałoby to ruch na rzecz równości niż Dmowski, mąż stanu, który odegrał kluczową rolę w odzyskaniu przez Polskę niepodległości narodowej w 1918 roku, ale był też antysemitą.
W sobotę zorganizowano protesty w Krakowie, Gdańsku i innych miastach, aby uczcić przyznanie Polkom prawa wyborczego 102 lata temu. Imprezy zaplanowano pod hasłem „W imię matki, córki, siostry”.
Matka z dwiema nastoletnimi córkami w Warszawie trzymała tabliczkę z napisem: „Jestem tu dla moich córek”.
Polska miała już jedno z najbardziej restrykcyjnych praw w Europie, negocjowane na początku lat 90. między przywódcami politycznymi i katolickimi, którego autorytet w Watykanie wzmocnił polski papież Jan Paweł II. To 27-letnie prawo zezwala na aborcje tylko w przypadku wad płodu, zagrożeń dla zdrowia kobiet, kazirodztwa lub gwałtu.
Jeśli chodzi o masowe protesty, rząd nie wykonał orzeczenia sądu, taktycznego zwycięstwa strajku kobiet, ruchu, który zorganizował protesty, które w ostatnich tygodniach wyprowadziły setki tysięcy na ulice setek miast.
Aktywiści próbują utrzymać presję, domagając się bardziej liberalnego prawa aborcyjnego i rezygnacji prawicowego rządu w kraju.
Niektórzy demonstranci nieśli tęczowe flagi, aby zaprotestować przeciwko konserwatywnym władzom, które również atakowały osoby LGBT, używając wrogiej retoryki.
Wielu nosiło szyldy z logo ruchu, sylwetką sufrażystki z czerwoną błyskawicą i napisem „Strajk Kobiet” – czyli strajk kobiet.
Sobotni protest obejmował wezwania do zaprzestania policyjnej przemocy po tym, jak urzędnicy użyli gazu łzawiącego i innych form przemocy wobec protestujących wcześniej w tym miesiącu.
„Zapalony odkrywca. Miłośnik piwa. Miłośnik bekonu. Fanatyk sieci. Przedsiębiorca. Pisarz”.