Pisarka i filozofka FT rozmawia z Magdą Sawon z Postmasters Gallery, szczegółowo opisując jej decyzję o przejściu na nomadę po czterdziestu latach spędzonych w grze
Nauka
Projektowanie objazdowego pokazu sztuki
Urodzona w Polsce galerystka Magda Sawon przybyła do Nowego Jorku w 1981 roku i wkrótce została otwarta Galeria Pocztmistrza z mężem Tamasem Banovichem, pochodzącym z Węgier. Cztery dekady i cztery lokalizacje później para zdecydowała się wypróbować nomadyczne podejście do biznesu polegającego na pokazywaniu sztuki. Od 2022 r. Postmasters organizuje każdy ze swoich pokazów w innej przestrzeni, wybranej i zmodyfikowanej w celu zaprezentowania i uzupełnienia prac. Teraz, mając na swoim koncie pięć wersji, Postmasters 5.0 jest dramatycznym, ale skutecznym rozwiązaniem coraz bardziej palącego problemu Nowego Jorku: czynsz jest zbyt wysoki. Dokument rozmawiał z Sawonem o przeszłości i przyszłości sceny galeryjnej, ekonomii świata sztuki i coraz bardziej złożonej roli technologii w sztuce.
Następny pokaz Postmasters 5.0 odbędzie się Seria krzeseł autorstwa Molly Crabapple, można oglądać od 11 listopada do 15 grudnia przy 4 Bond Street.
TF: Kiedy przybyłeś do Nowego Jorku?
Magdy Sawon: Przyjechałem w 1981 roku i miałem doświadczenie w historii sztuki, które natychmiast porzuciłem. Edukacja w zakresie historii sztuki była wówczas całkowicie oddzielona od sztuki współczesnej. Krytyka, aktualny materiał, nigdy nie wkroczył na scenę, a ja zawsze interesowałem się otaczającą go sztuką, [that is] rodzaj odbicia chwili. Drugim czynnikiem była „prowincja kontra centrum”, co w tym momencie jest zupełnie inne w obliczu niemal narzuconego globalizmu, jaki mamy w świecie sztuki. Ale wtedy byłem w małym kraju. Mógłbym być dużą rybą w małym stawie. Bardziej interesujące było dla mnie udanie się do miejsca, w którym – a przynajmniej ja – byłem przypuszczalny miał – najbardziej zaawansowany, postępowy i interesujący rozwój form twórczej ekspresji. Więc przyszedłem.
TF: Jak to się stało, że prowadzisz galerię?
Magda: Sprzedawałem buty przez kilka lat i wtedy wydarzyła się East Village – pierwszy moment w szerszej historii nowojorskiej sceny artystycznej, gdzie nagle pojawiły się te wszystkie młode galerie. Prowadzili je ludzie z klubów, sami artyści lub aspiranci, jak my, z zagranicy. Mógłbyś otworzyć lokal za prawie nic, nie wiedząc prawie nic. Więc zaczęliśmy. Mieliśmy galerię w East Village przez około pięć lat, potem przeprowadziliśmy się do Soho, potem do Chelsea, a potem do Tribeca. [in 2013]. A teraz jesteśmy w wersji 5.0, jak ją nazywamy, która jest nomadyczna, ponieważ ostatecznie zdecydowaliśmy się opuścić tę przestrzeń w Tribeca. Jesteśmy bardzo gotowi zrobić coś innego. Zawsze interesowaliśmy się robieniem niekonwencjonalnych, eksperymentalnych rzeczy. Wspaniale jest pracować z artystami, którzy znajdują się na granicy kultury i społeczeństwa, ponieważ takie rzeczy nigdy nie są opłacalne. Więc kopiesz swoje własne małe pole. I niezależnie od tego, czy przyjdzie wielki zawodnik i zabierze boisko, czy umrze, czy też w pewnym sensie będziesz prosperował wraz z nim, istnieją różne modele i możliwości.
TF: Czy możesz opisać rolę galerii wielkości Postmasters w ekosystemie sztuki?
Magda: Istnieje wersja idealna, w której galeria jest miejscem zaangażowanym w promowanie widoczności sztuki, którą uważają za ważną – rzeczywistość jest taka, że jest to biznes dwukierunkowy, a nie działalność filantropijna. Ale galeria dba o wiele spraw zarządczych, wystawienniczych i karierowych artysty, aby mógł on tworzyć sztukę, a nie „zajmować się nią”. W tym kraju nie ma zakrojonego na szeroką skalę systemu wsparcia sztuki i kultury, poza systemem komercyjnym. Tu i ówdzie ktoś otrzymuje darowiznę lub fundacja przekazuje trochę pieniędzy, ale rzeczywistość jest taka, że 99% tych pieniędzy pochodzi z handlu. Dlatego też zdolność do zniekształceń i wyzysku jest ogromna w obu skrajnościach. Dla wielu ludzi chodzi o pieniądze, a dla kolekcjonerów są to przede wszystkim pieniądze. Historycznie rzecz biorąc, kolekcjonerzy reprezentowali dość szerokie spektrum, włączając w to ludzi z klasy średniej, wykazujących ogromną ciekawość kupowania małych rzeczy za stosunkowo niewielkie pieniądze. Niedawno. stał się kompleksem przemysłowym, w którym większość działań odbywa się na górze, więc niższy poziom wsparcia również zniknął. Wiesz, ci kolekcjonerzy, którzy byli zafascynowani, postępowi i napędzani ciekawością… Wiele z tych osób zniknęło.
To stawia Cię w takiej sytuacji: co mogą zrobić galerie takie jak my, które nie mają tak naprawdę pionowych ambicji? Niektóre z dużych galerii reprezentują sztukę wysokiej jakości. Ale dotarcie do tego poziomu wymaga nie tylko niewiarygodnej kwoty środków, ale także chęci tam bycia. A tego naprawdę nie mamy. O wiele ciekawiej jest działać na tym poziomie wymiany, gdzie artysta żyje i czasami całkowicie wyprzedza ludzkie pojęcie o tym, co do cholery robi. Wciąż jestem dumny, że mogę to robić w moim wieku. Ponieważ zwykle trwa to przez całe pokolenie lub dłużej. Zawsze rozumiesz swoich kolegów; zawsze masz świetne wyczucie Co czas. Ale skakanie – i dla mnie 50-letnia przerwa między mną a moim doświadczeniem a kimś, kto dopiero wychodzi ze szkoły artystycznej ołówka i kredki – to najbardziej fascynująca rzecz. Tego właśnie staram się szukać i rozumieć. I nie zawsze jest to łatwe. Wszyscy popełniają błędy. Odrzuciłem rzeczy, które były świetne. Przyjmowałem także rzeczy, które w pewnym sensie przenikały.
TF: Opowiedz mi o Postmasters 5.0 i nowej koncepcji swobodnego przemieszczania się.
Magda: Byliśmy gotowi zrobić coś innego i stało się to, gdy zorientowaliśmy się, co możemy wyciąć. Nadal chcę się zmieścić w systemie w jego parametrach zewnętrznych. Oznacza to, że jeśli zrobimy występ, będzie to prawdziwy występ – będzie to porządny pięciotygodniowy występ, mamy odpowiednią prasę, wszystko jest super profesjonalne. Ale nie robię tego jeden po drugim w tym samym miejscu. Czemu my nie mieć to miejsce. Prowadzimy bardzo sprawne biuro handlowe. Po pandemii, kiedy zmienił się model handlu detalicznego w mieście i było tak dużo pustych przestrzeni, pomyśleliśmy, że dobrze i ciekawie byłoby znaleźć przestrzeń na każdy pokaz i być bardziej konkretnym.
W ciągu roku zrobiliśmy pięć takich rzeczy, czyli mniej, niż bym zrobił [in a fixed gallery]. Więc zeszliśmy z tego kołowrotka dla chomika. Chcę wnieść swój wkład w kulturę i dowiedzieć się, jak ją wspierać, ale jednocześnie mieć jedzenie. Niewiarygodny jest fakt, że nie mamy tych nieznośnych 50 000 dolarów narzutu na przestrzeń kosmiczną. Oprócz zużycia i spekulacji czynnikiem, który naprawdę wpływa na galerie na tym pośrednim poziomie, jest czynsz. Wiesz, kiedy przyjechałem do Tribeca, nikogo tam nie było – i tak powstała scena, która nie jest już dostępna dla każdy ludzie średniego szczebla. W ciągu ostatnich dwóch tygodni zamknięto cztery galerie. Jeśli się przespacerujesz, przestrzenie będą nie do odróżnienia i będzie to białość lotniska, ukośnika, szpitala. Myślę, że dobra sztuka ma znacznie większą zdolność przetrwania. Nie potrzebujesz tego. To konwencja.
„O wiele ciekawiej jest działać na tym poziomie wymiany, gdzie artysta żyje, a czasem całkowicie wyprzedza ludzkie pojęcie o tym, co do cholery robi”.
TF: Czy teraz, po pięciu wystawach w tym formacie, powiedziałbyś, że model 5.0 jest czymś, co inne galerie mogą przyjąć i naśladować? Czy to twoja nadzieja?
Magda: Mam nadzieję! Bronię tego modelu jak tylko mogę, bo sztukę trzeba pokazywać – a ludzie, wiadomo, na stacjach metra robią przedstawienia. Jest już poziom… niekoniecznie koczowniczy, ale wyjątkowe, specyficzne dla lokalizacji wydarzenia w Nowym Jorku. To istnieje. Po prostu nie istnieje na nieco bardziej sformalizowanym poziomie, którym jesteśmy my. Dla mnie wartość ma pewną konsystencję; Mimo że wszystko się unosi i jest wszędzie, warto jest to wszystko znajdować się pod parasolem dwóch szalonych ludzi. Jak mówiłem, nie chcę odnieść sukcesu i zostać wielką galerią czy bardzo ważną osobą. Po prostu uważam, że mniejsze wkłady mają niesamowitą wartość.
TF: Czy nowy format zmienia rodzaj zatrudnianych artystów lub sztukę, którą chcesz pokazywać?
Magda: Nawet w naszej stałej przestrzeni mieliśmy ogromną różnorodność i pokazaliśmy wielu artystów, których nie było łatwo przewidzieć lub do których nie pasowało. Galerie często mają określony wygląd, styl i estetykę. Dla nas zawsze fascynujące było zakładanie na niego kluczy. Ale mam bazę artystów, których reprezentujemy. Mamy ugruntowaną i bardzo widoczną obecność w obszarze sztuki technologicznej i sztuki cyfrowej, jednak zawsze jej motorem było prezentowanie tej sztuki w kontekście Inny bardziej tradycyjna sztuka i media. Bardziej interesujące jest wyeliminowanie początkowych słów, takich jak „sztuka sieciowa” lub „sztuka cyfrowa” i pozostawienie jedynie części „sztuka”.
TF: Postmasters od dziesięcioleci wyprzedza konkurencję w dziedzinie sztuki cyfrowej i sztuki generatywnej. Chciałbym wiedzieć, czy macie jakieś uwagi na temat kontrowersyjnej kwestii sztucznej inteligencji. Wiem, że to zawiły temat.
Magda: To mylący temat. Nie wiem, gdzie jest dobre wykorzystanie sztucznej inteligencji w sztuce, a gdzie jest to niezwykle negatywne. Nadal z tym walczę. Najbardziej oczywiste tematy zostały już dobrze omówione: stronniczość algorytmiczna, prawa autorskie, kradzież dzieł sztuki i źródła utrzymania artystów. Oczywista kwestia – przynajmniej dla mnie oczywista – jest taka, że sztuczna inteligencja jest narzędziem. W rękach dobrych artystów może zaowocować fenomenalną sztuką. A w rękach złych skończy się to śmieciami. Bóg jeden wie, że nie potrzebujemy już żadnego artystycznego badziewia.
TF: Na koniec opowiedz nam o swoim następnym występie i przestrzeni, w której się odbędzie.
Magda: Nasz następny występ będzie Seria krzeseł przez Molly Crabapple i wrócimy na Bond Street numer 4, gdzie mieliśmy swoje Przemoc maszynowa Pokazywać. To całkowicie surowa przestrzeń, która ma jedynie dobrą strukturę. Można wyczuć proporcje, świetliki i skalę. To program dla Molly po pandemii i prawdopodobnie najbardziej osobisty, jaki kiedykolwiek widziała. Jest dobrze znana i rozpoznawalna dzięki temu, że zajmuje się najbardziej palącymi problemami naszych czasów, politycznymi i społecznymi – a w tym programie wycofuje się w kontaktach międzyludzkich jeden na jednego, wykonując serię portretów przyjaciół i znajomych. Pochodzą z różnych środowisk, a łączy ich, oprócz Molly, to, że wszyscy siadają do sesji portretowej na żywo. Akademia Sztuki, na sto procent – żadnych zdjęć referencyjnych ani nic. Wszyscy siedzą w ogromnym aksamitnym fotelu prababci Rose. Łączy ludzi, którzy są dziennikarzami, filozofami i połykaczami ognia, a także zakochane pary, osoby świadczące usługi seksualne i wszystko pomiędzy. Molly ma niesamowitą zdolność jednoczenia ludzi z różnych miejsc i zawsze jest to ekscytujące – zawsze na tym samym poziomie ciekawości, fascynacji i hojności. To także czas, kiedy [a lot of artists are exploring] portret. Jest więc treść, jest motyw jednoczący, jest to szczególne miejsce i jest jej ręka – co jest niewiarygodne.
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”