Świat
Pożar domu w Johannesburgu uwypuklił problemy Republiki Południowej Afryki
Co najmniej 76 osób, w tym 12 dzieci, zginęło w pożarze domu w Johannesburgu w południowej Afryce, co uwypukliło kryzys mieszkaniowy w mieście, który doprowadził do strasznych warunków w nieuregulowanych mieszkaniach prowadzonych przez gangi przestępcze.
Pożar – najgorszy w historii Republiki Południowej Afryki – wybuchł w czwartkowy wieczór i szybko objął pięciopiętrowy budynek w centralnej dzielnicy biznesowej Johannesburga. Wokół 600 osób Szacuje się, że w budynku przebywało jeszcze kilka osób. Służby nie są jednak w stanie określić, ile osób znajdowało się w chwili wybuchu pożaru. Ludzie desperacko próbujący uciec przed ogniem, wyrzucali dzieci przez okna lub sami skakali, ponieważ w budynku nie było odpowiednich dróg ewakuacyjnych.
„To nas obudziło i powiedziałem, że nasze miasta i miasteczka muszą teraz zwrócić uwagę na to, jak żyją ludzie” – powiedział Prezydent Republiki Południowej Afryki Cyril Ramaphosa powiedział w sobotę na wydarzeniu zorganizowanym przez rządzącą partię Afrykański Kongres Narodowy (ANC). Jak zauważył Ramaphosa, brak egzekwowania istniejących przepisów przeciwdziałających tak niebezpiecznym i wyzyskującym sytuacjom życiowym był z pewnością przyczyną czwartkowego pożaru, ale u podstaw kryzysu mieszkaniowego leżą głębsze problemy społeczne.
Tak zwane „porwane” budynki nie są nowym zjawiskiem w Johannesburgu; Gangi przejmują opuszczone budynki w centrum miasta i pobierają czynsz od ludzi, którzy nie mają innego wyjścia, aby w zasadzie się tam osiedlić. Mimo że jest to najbogatsze miasto Republiki Południowej Afryki, istnieje ogromna przepaść między tymi, którzy mają zasoby – z których wielu mieszka na przedmieściach – a tymi, którzy ich nie mają.
Mówi się, że w tym konkretnym budynku ludzie żyli w opłakanych warunkach, a nawet mieszkali w podziemnym parkingu Powiązana prasa. Władze miejskie powiedziały agencji AP, że wiele osób mieszkających w obecnie zburzonym budynku nie było obywatelami Republiki Południowej Afryki i mogło przebywać w kraju nielegalnie. Może to utrudnić, jeśli nie uniemożliwić, identyfikację ofiar i powiadomienie ich rodzin.
Nie wiadomo jeszcze, co było przyczyną pożaru, chociaż niektóre wczesne raporty sugerowały, że pierwszą iskrą mogła być świeca; Wielu mieszkańców oświetlało i ogrzewało swoje domy ogniem i świecami – powiedział AP Mgcini Tshwaku, urzędnik samorządowy. Mieszkańcy zbudowali także tymczasowe schronienia w budynku, wykorzystując jako ściany materiały palne, takie jak karton i tekstylia; W budynku i wokół niego piętrzyły się śmieci, a zamknięte bramy bezpieczeństwa uniemożliwiły wielu osobom ucieczkę.
Niezależnie od pierwotnego źródła pożaru, prawdziwe przyczyny są znacznie głębsze i bardziej złożone i narażają setki, a może nawet tysiące ludzi na ryzyko niebezpiecznych warunków życia. Generał porucznik Elias Mawela, komisarz policji prowincji Gauteng, powiedział to na miejscu zdarzenia W centrum Johannesburga było około 700 podobnych budynkówi a New York Times Z raportu wynika, że wiele z nich cierpi na podobne warunki, jak zniszczony budynek.
Przyczyną pożaru w Johannesburgu są problemy społeczne, takie jak bieda i nierówność
W Republice Południowej Afryki obowiązują przepisy mające na celu powstrzymywanie ludzi przed nielegalnym zamieszkiwaniem budynków takich jak ten zniszczony w czwartek, ale nie są one dobrze egzekwowane, a sądy często wstrzymują eksmisje, nawet jeśli budynki są zamieszkane nielegalnie i niebezpieczne. Ustawa o zapobieganiu nielegalnym eksmisjom i nielegalnemu okupowaniu gruntów (PIE) została uchwalona w 1998 r. w celu unieważnienia przepisów z czasów apartheidu, które umożliwiały to białemu rządowi Wypędzenie czarnych mieszkańców Republiki Południowej Afryki i zniszczenie ich domówutrudnia udzielenie eksmisji.
Mieszkańcy opuszczonych budynków należą do najbiedniejszych z biednych w Johannesburgu i nie mają dokąd pójść. „Nikt nie decyduje się na mieszkanie w porwanym budynku” – mówi Brian McKechnie, architekt i ekspert ds. dziedzictwa kulturowego w Johannesburgu powiedział „Timesowi”.. „Byli tam tylko dlatego, że byli zdesperowani”.
Ramaphosa i inni obwinili władze miejskie za pożar i z pewnością zasługują na przynajmniej część tej winy; Mieszkańcy zwrócili się o pomoc do policji i strażaków, a kontrole prowadzone co najmniej od 2019 roku pokazują, jak strasznie złe i niebezpieczne były warunki życia. Według raportów inspektorów miejskich w tym roku policja wkroczyła do budynku i aresztowała 140 osób za nielegalne dochody z najmu – od tego czasu na miejscu nie było jednak żadnych funkcjonariuszy, mimo że jest to budynek komunalny.
Jak O sprawie poinformował w sobotę „The New York Times”.wiele wskazywało na to, że według słów byłego burmistrza Johannesburga Mpho Phalatse budynek „w rzeczywistości nie nadawał się do zamieszkania”. Phalatse odwiedził budynek w styczniu 2019 r. i opisał „Timesowi” opłakany i niebezpieczny stan po pożarze. Kiedy Phalatse odwiedziła budynek, zobaczyła otwarte kanały ściekowe i dzieci bez opieki spacerujące po korytarzach budynku w brudnych ubraniach; W późniejszym raporcie odnotowano zepsute gniazdka elektryczne i stopione przewody w pokojach.
Jednak problem jest znacznie szerszy i bardziej złożony niż tylko złe warunki w jednym budynku – warunki polityczne w Johannesburgu oraz wysoki poziom ubóstwa i nierówności w całym kraju położyły podwaliny pod straszliwy pożar, który miał miejsce w czwartek.
Johannesburg w ostatnich latach panuje chaos. Ponieważ AKN utraciła dominację w polityce lokalnej w całym kraju, mniejsze partie utworzyły koalicję z radą miasta Johannesburga – tylko po to, by po upadku tych koalicji wprowadzić w organie chaos. Oznacza to, że w ciągu ostatnich dwóch lat miastem kierowało ponad sześciu burmistrzów, co utrudnia mieszkańcom Johannesburga wdrożenie jednolitej platformy politycznej lub realną zmianę.
Republika Południowej Afryki jest najbardziej uprzemysłowioną gospodarką Afryki, a mimo to ma jedną z najwyższych stóp bezrobocia na świecie – oficjalnie około 33 procchoć pewnie jest wyższy. Kraj również cierpi na jedną z nich Kryzys niedrogich mieszkań, zaostrzone przez konflikty i biedę w innych krajach Afryki, które od zakończenia apartheidu zepchnęły do kraju setki tysięcy migrantów. Według jednego z nich powszechne ubóstwo w Republice Południowej Afryki jeszcze bardziej pogarsza i tak już napięty kraj Banku Światowego w kwietniu Według raportu w 2014 r. 55 procent mieszkańców Republiki Południowej Afryki żyło na poziomie krajowej granicy ubóstwa lub poniżej niej.
Według Banku Światowego jest to również jeden z krajów o największych nierównościach na świecie, częściowo ze względu na „strukturalnie wysoki poziom nierówności szans”. Ten wysoki poziom nierówności szans jest częścią dziedzictwa kolonializmu i apartheidu, które mimo to nadal istnieje w Republice Południowej Afryki koniec apartheidu na początku lat 90 oraz wybór Nelsona Mandeli na pierwszego czarnoskórego i demokratycznie wybranego prezydenta kraju.
Jak zauważył „Los Angeles Times” w niedawnym raporcie, Johannesburg jest doskonałym przykładem tej nierówności i dziedzictwa apartheidu. Podczas gdy w centrum miasta roi się od nielegalnych, niebezpiecznych i niespełniających standardów mieszkań, a usługi takie jak wywóz śmieci i policja są trudne do znalezienia, przedmieścia i modniejsze części miasta są pełne błyszczących centrów handlowych i rezydencji.
The Sam obecnie zniszczony budynek był duchem apartheidowej przeszłości kraju. W erze rządów białych czarni mieszkańcy Afryki Południowej byli zmuszeni nosić przy sobie dokumenty zwane „dompas”, które pozwalały im na pracę w białych obszarach miasta – a które były wydawane w tym samym budynku.
„Organizator. Entuzjasta podróży. Rozwiązuje problemy. Miłośnik muzyki. Oddany uczony kulinarny. Nieuleczalny fan internetu. Zwolennik popkultury.”