Connect with us

Gospodarka

Porażka nie wchodzi w grę, jeśli chodzi o rozszerzenie UE

Published

on

Porażka nie wchodzi w grę, jeśli chodzi o rozszerzenie UE

Autor jest redaktorem naczelnym i felietonistą Le Monde

Unia Europejska, pomyślana w XX wieku jako projekt pokojowy, zdołała rozrosnąć się pod względem wielkości i treści od końca zimnej wojny do wczesnych lat XXI wieku. Sytuacja skomplikowała się w 2010 roku wraz z kryzysem zadłużeniowym. W ciągu ostatniej dekady Unia prześlizgiwała się z jednego kryzysu do drugiego, z powodzeniem radząc sobie z każdym z nich, w tym z matką wszystkich kryzysów w UE, Brexitem. Ale wyzwanie, jakie teraz wyłania się ze strony imperialistycznej agresji Rosji, ma inny wymiar.

Nikt nie wie, jak będzie wyglądać włączenie do UE Ukrainy, kraju liczącego około 35 milionów ludzi, zniszczonego przez brutalną wojnę. Jest to bezprecedensowe przedsięwzięcie, które, jeśli zostanie przeprowadzone, przekształci blok w głęboki sposób. To kluczowy moment dla Europy. Ale gdzie będzie się obracać?

Ani jeden przywódca UE nie odważy się wypowiedzieć się przeciwko perspektywie rozszerzenia o Ukrainę i Mołdawię. Być może ze strachu przed bardzo skutecznym zwyczajem prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który nazywa i zawstydza niechętnych europejskich wojowników. Może to wynikać z podziwu dla energii, jaką rząd w Kijowie pod naciskiem lokalnych organizacji pozarządowych włożył w spełnienie warunków stawianych przez Komisję Europejską w ramach statusu kraju kandydującego do UE.

Dla Ukraińców perspektywa wejścia do UE stała się światełkiem w tunelu – kwestią przetrwania. Nie odbieracie nadziei ludziom, którzy dzielnie prowadzą wojnę i bronią swoich wartości.

Cel ten został oficjalnie zatwierdzony przez 27 państw członkowskich UE w czerwcu 2022 r. Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, była siłą napędową tych wysiłków, deklarując już na początku wojny, że „Ukraina jest jedną z nas i chcemy jej w Unii Europejskiej”.

Ale jeśli chodzi o pytanie, jak i kiedy, wrażliwość różni się od zachodu do wschodu i od północy do południa. A skala problemów związanych z perspektywą akcesji Ukrainy i Mołdawii jest porażająca.

READ  Otyłość dziecięca osiągnęła w Polsce rozmiary epidemii

Po pierwsze, jak duża powinna być ekspansja? Jeśli UE poważnie myśli o otwarciu drzwi dla Ukrainy i Mołdawii, czy może zostawić kraje Bałkanów Zachodnich w poczekalni?

Rozszerzenie to także kwestia bezpieczeństwa i usunięcia szarych stref między przestrzenią UE i NATO a Rosją, które okazały się tak żyzne dla rosyjskich i chińskich wpływów. Logicznie rzecz biorąc, pominięcie Bałkanów Zachodnich czyni je jeszcze bardziej wrażliwymi. Następnie pojawia się kwestia Gruzji – co potencjalnie zwiększyłoby liczbę państw członkowskich z 27 do 36.

Nadchodzi trudna część. Jeśli podobała Ci się zagmatwana, powolna i podatna na weta UE 27 państw, pokochasz dysfunkcyjne, chaotyczne życie 36-osobowej grupy.

To jest największa obawa Francji i Niemiec: rozmycie projektu europejskiego w heterogenicznej grupie narodów, z których każdy walczy o własne interesy. Celem państw założycielskich pozostaje „coraz ściślejsza unia” i oczekują one, że nowe kraje kandydujące przyczynią się do tej budowy. Dla Francuzów jedynym sposobem na uniknięcie paraliżu w rozszerzonej UE jest zreformowanie rządów. Kanclerz federalny Olaf Scholz opowiada się za przejściem od jednomyślności do głosowania większością głosów w przypadku decyzji dotyczących polityki zagranicznej i prawa podatkowego. Oznaczałoby to koniec rządów konsensusu. Berlin przekonał do swojej propozycji Paryż i kilka innych stolic.

„Nie ma możliwości, aby UE znalazła konsensus w sprawie zniesienia jednomyślności” – mówi mi wysoki urzędnik z kraju bałtyckiego. Polska zgadza się. Ostateczna rozgrywka nastąpi w październiku, kiedy Komisja przedstawi swój raport z realizacji przez Ukrainę zaleceń UE. Na tej podstawie państwa członkowskie zdecydują, czy rozpocząć negocjacje akcesyjne z Kijowem.

Istnieje wiele innych różnic do mostkowania. Szybka reakcja kilku państw Europy Środkowej, zwłaszcza Polski, na negatywny wpływ na ich gospodarki eksportu zboża z Ukrainy to przedsmak przyszłości: nie będą to łatwe rozmowy nawet z najbliższymi zwolennikami Kijowa. Ale porażka nie jest opcją. Miałoby to nie tylko tragiczne konsekwencje dla Ukrainy, ale także pozbawiłoby Europę jej najważniejszego narzędzia strategicznego – negocjacji akcesyjnych.

READ  „Będą musieli walczyć”: francuscy trenerzy szkolą Ukraińców

Tymczasem nowy i uderzający trend jest już wyraźny: wojna Rosji na Ukrainie dała postkomunistycznym państwom członkowskim silniejszy głos w UE. Dla niektórych jej młodych przywódców oryginalna wizja Europy pielęgnowana przez członków-założycieli należy do innej epoki. Teraz są właścicielami projektu europejskiego w takim samym stopniu jak założyciele. Chcą też pomóc w jej kształtowaniu.

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *