Zabawa
Polski moment „w samo południe” dla demokracji
Wydarzenie odbędzie się w Polsce 15 października wybory ogólne. Będzie to historyczny dzień dla polskich wyborców, którzy zadecydują, czy chcą kontynuować walkę o demokrację, czy podążać drogą „nieliberalizmu”. To punkt zwrotny – podobny do walki z komunizmem 34 lata temu – dla przyszłego kierunku Polski, zarówno w kraju, jak i na arenie międzynarodowej.
W 1989 r. trwającą od kilkudziesięciu lat walkę Polski o wolne i uczciwe wybory przeciwko reżimowi komunistycznemu przewodzili Lech Wałęsa i Ruch Solidarność. Szeroko nagłośniony wówczas plakat uwieczniał tę dramatyczną decyzję, przedstawiając Gary’ego Coopera z filmu „W samo południe” trzymającego w dłoni kartę do głosowania z napisem „Solidarność”, a nie broń. Polacy wyzwali komunistów na pojedynek przy urnach wyborczych, a ich zwycięstwo doprowadziło do demokratycznych zmian w całym bloku sowieckim.
Szczególnie interesują mnie wydarzenia polityczne w Polsce. Na początku lat 90. otrzymałem stypendium Fascell Departamentu Stanu USA i na rok pracowałem w Ambasadzie USA w Warszawie. Była to niepowtarzalna okazja, aby być świadkiem transformacji kraju od komunizmu do demokracji. Następnie przez kolejne cztery lata pracowałem jako doradca polityczny różnych partii zrzeszonych w Solidarności. Widziałem, jak kraj zmaga się z wyzwaniami związanymi z budowaniem demokracji, w tym z przygotowaniem nowej konstytucji, impasem w parlamencie, płynnymi koalicjami i zmianą premierów. W tym samym czasie rozkwitła wolność wypowiedzi i niezależne media, powstały liczne partie polityczne i powstały filary społeczeństwa obywatelskiego. Dla Polski demokracja wciąż była procesem w toku i niezależnie od wszelkich niepowodzeń, kraj był zdeterminowany, aby kontynuować postęp, włączając członkostwo zarówno w Unii Europejskiej, jak i NATO.
Sukcesy Polski zaczęły jednak słabnąć w 2015 roku wraz z wyborem prawicowo-nacjonalistycznej partii Prawo i Sprawiedliwość (PIS). Chociaż jej przywódcy należeli kiedyś do ruchu Solidarność, ich poglądy na temat tego, jak należy rządzić Polską, były bardzo zróżnicowane. Prowadziła politykę „nieliberalizmu”, która ukrywa niedemokratyczne praktyki za formalnie demokratycznymi instytucjami i procedurami. PIS zaczął demontować dziedzictwo poprzedniego rządu – z Platformą Obywatelską na czele – który zabiegał o ściślejszą integrację z instytucjami zachodnimi, wspierał społeczeństwo obywatelskie i postrzegał Polskę jako ważnego partnera zarówno dla Stanów Zjednoczonych, jak i Europy.
Rząd PIS i jego lider Jarosław Kaczyński początkowo próbowali dokonać zmian w niezawisłości sądownictwa. Nakazał przechodzenie w stan spoczynku podległych sędziów ze względu na wiek i zastąpienie ich sędziami lojalnymi wobec partii. Przejęła także kontrolę nad niezależnym organem powołującym sędziów i powołała nowy organ dyscyplinarny, w którym pracuje ponad tysiąc sędziów. Unia Europejska z kolei ukarała Polskę za swoje działania, wstrzymując środki na pomoc związaną z Covid-19 i nakładając kary.
Rząd PiS przejął także kontrolę nad mediami państwowymi, aby promować swoje poglądy. Wprowadziła drakońskie przepisy aborcyjne, które należały do najbardziej restrykcyjnych w Europie, co doprowadziło do masowych protestów w całym kraju. Krytykowano także imigrantów i społeczność LGBTQ+. PIS wykorzystywał teorie spiskowe, aby wywołać strach lub odwet na swoich przeciwnikach, w tym na liderze opozycji Donaldzie Tusku. Tusk, były polski premier i były przewodniczący Rady Europejskiej, najwyraźniej był celem projektu ustawy usuwającej ze stanowisk politycznych każdego, kto działa pod „rosyjskimi wpływami”. Rząd oskarżył Tuska o współpracę z Rosją podczas jego kadencji na rzecz uzależnienia Polski od rosyjskiego paliwa. Opozycja natomiast uważała, że celem tej ustawy jest konkretnie zniszczenie poparcia jej przywódcy.
Jednocześnie zarzuty o korupcję nękają rząd PIS licznymi skandalami, w tym wypłatami dla zaprzyjaźnionych fundacji i innych zwolenników. Ostatnio polscy urzędnicy konsularni zostali oskarżeni o wydanie 250 tys. wiz do Afryki i Azji w zamian za łapówki. Przypadkowo rząd PIS organizuje w październikowych wyborach referendum w sprawie tego, czy wyborcy popierają przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów w ramach unijnego planu relokacji. Mimo całej swojej polityki i skandali, Prawo i Sprawiedliwość ma w sondażach około 38 procent, najwięcej ze wszystkich partii politycznych.
Platforma Obywatelska i inne partie opozycyjne próbowały w ostatnich miesiącach pozyskać poparcie dla swobód demokratycznych poprzez dwa masowe marsze. Niedawny Marsz Miliona Serc zgromadził w Warszawie setki tysięcy zwolenników, co było największym przejawem nastrojów antyrządowych od 1989 roku. Były prezydent Wałęsa komentował zbliżające się wybory, krytykując PiS jako „gorsze niż złe”. , a jedynym sposobem na ich uratowanie jest odsunięcie ich od władzy.” Choć PO jest obecnie w sondażach kilka punktów niżej od PIS, to nadal mogłaby utworzyć rząd, gdyby udało jej się stworzyć koalicję z innymi centrystami i uformować centro- partie lewicowe.
15 października po raz kolejny będzie doniosłym momentem dla demokracji i społeczeństwa obywatelskiego w Polsce. Pytaniem będzie, czy opozycji uda się zdobyć wystarczające poparcie i pokonać liczne przeszkody, które PIS postawiła, aby podważyć wolne i uczciwe wybory. Polskie pragnienie demokracji jak dotąd zwyciężyło nad wyzwaniami, przed którymi stanęła. Miejmy nadzieję, że powtórzy się to w 2023 roku.
Mieszkanka Stamford, dr Joanna M. Gwozdziowski, jest starszym doradcą programowym Network 20/20 i komentatorem ds. spraw globalnych.
Typowy awanturnik. Zły odkrywca. Przyjazny myśliciel. Introwertyk.