Nauka
Polska zwerbowała niedźwiedzia jako jednego ze swoich czołowych żołnierzy
Jeden z najsłynniejszych żołnierzy w historii wojskowości nie był nawet człowiekiem. Nie, nie mówimy o eksperymencie naukowym, który zadziałał. Mówimy o posunięciu Polski, by zaciągnąć w swoje szeregi niedźwiedzia – prawdziwego syryjskiego niedźwiedzia brunatnego.
Wojtek, często pisany jako Wojtek, został wpisany jako polski żołnierz w 1942 roku. Został znaleziony jako szczeniak i przekazany wojsku w środku II wojny światowej. Niedługo potem żołnierze zaczęli się nim opiekować i nadali mu imię „szczęśliwy wojownik”.
Pierwotnie został zwerbowany do rozliczania racji żywnościowych i transportu, gdy został uratowany podczas sowieckiej inwazji na wschodnią Polskę. Zamiast uzyskać wyjątek lub specjalne pozwolenie, wysocy rangą żołnierze po prostu wymienili go jako żołnierza i zaczęli go tak traktować.
Zaczął towarzyszyć żołnierzom na misjach i ostatecznie został awansowany na kaprala za swoje wysiłki.
Wkrótce zaczął przynosić pozytywne opinie, a żołnierze i cywile byli podekscytowani słysząc o jego wysiłkach podczas wojny. Polska szybko zdała sobie sprawę z tej przewagi i zaczęła ją wykorzystywać dla dobrego public relations i podniesienia morale żołnierzy.
Wojtek stał się nieoficjalną maskotką wojsk, był karmiony piwem i papierosami (zjadał je zamiast palić), walczył też z żołnierzami. Był postrzegany jako dobry dla morale, ale sprowadzał również gości, którzy chcieli zobaczyć niedźwiedzia żołnierza.
Zasalutował, pomagał w transporcie pudeł z amunicją i spał obok żołnierzy, podróżując do Iraku, Syrii, Palestyny i Egiptu. Wkrótce stał się najpopularniejszym żołnierzem w siłach zbrojnych, po spotkaniu z sojuszniczymi generałami i zaprezentowaniu swoich umiejętności, w tym umiejętności interakcji z ludźmi.
Pod koniec wojny ważył kilkaset funtów, ale pozostał z żołnierzami aż do demobilizacji w 1947 roku. Następnie został wysłany do życia w zoo w Edynburgu w Szkocji, gdzie pozostał popularną atrakcją turystyczną. Byli żołnierze odwiedzali go i rzucali mu papierosy do jedzenia, gdy był w klatce.
Wojtek pozostał popularny przez pozostałe lata, często występując gościnnie na pokazach dla dzieci i innych pokazach. Często odwiedzali go dziennikarze, którzy robili zdjęcia i chcieli wejść w interakcję ze słynnym niedźwiedziem.
Dożył 21 lat, ważąc ponad 1100 funtów, w zoo w Edynburgu. Przyczyną jego śmierci była podeszły wiek.
Dziedzictwo Wojtka przetrwało wraz z siedmioma pomnikami i/lub posągami znajdującymi się w całej Anglii, w tym dwoma w Warszawie i czterema w Anglii.
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”