Polska, jeden z najbardziej uzależnionych od węgla krajów na świecie, powoli i systematycznie zmierza w kierunku dekarbonizacji. W 2010 roku 86,6% miksu energetycznego Polski pochodziło z energetyki węglowej. W 2021 miał ten numer do 70,8%. Z jednej strony jest to duża poprawa, która zasługuje na uznanie. Z drugiej strony 70,8% to nadal bardzo, bardzo wysoki poziom i stanowi główną przeszkodę dla celów Unii Europejskiej w zakresie dekarbonizacji – nie wspominając o globalnym postępie w osiąganiu celów porozumienia paryskiego z 2015 roku.
Zgodnie z prognozami klimatycznymi, a także własnymi celami Unii Europejskiej dotyczącymi osiągnięcia neutralności węglowej do 2050 r., nadszedł czas, aby podwoić dekarbonizację i mocno zainwestować w energię odnawialną. Taka transformacja byłaby dla Polski trudna w każdym przypadku, ale wojna Rosji na Ukrainie znacznie, znacznie utrudniła. Podczas gdy Polska jest jednym z największych producentów węgla w Europie, kraj Europy Wschodniej w ostatnich latach staje się coraz bardziej zależny od taniego rosyjskiego importu. Wstrząsy w łańcuchu dostaw, a następnie sankcje na rosyjski węgiel po nielegalnej inwazji na Ukrainę sprawiły, że Polska jest szczególnie narażona na niepewność energetyczną i wzrost cen, zmuszając do tego niektórych Polaków kolejka na kilka dni w swoich samochodach kupić wystarczającą ilość węgla, aby przetrwać zimę w obawie przed niedoborem.
Ponadto gaz ziemny był kluczowym elementem planów odejścia Polski od węgla i stworzenia niskoemisyjnego etapu od najbrudniejszego paliwa kopalnego do energii odnawialnej. Teraz, gdy europejski sektor energetyczny znajduje się w kryzysie, a rosyjski Gazprom grozi dalszym ograniczeniem eksportu do Europy, gaz ziemny nie jest już przystępną cenowo alternatywą dla polskich rynków. Teraz polski rząd stara się opracować realny Plan B. „W obliczu recesji gospodarczej i rosnącego ubóstwa energetycznego istnieje ryzyko, że transformacja energetyczna spowolni lub nawet całkowicie zatrzyma”, mówi niedawny raport Ernst & Young (EY) Polska.
Raport, zlecony przez Polski Związek Energii Elektrycznej (PKEE), szacuje, że transformacja polskiego sektora węglowego może kosztować 135 miliardów euro do 2030 r., a liczba ta jest coraz bardziej zaporowa, ponieważ bufory gotówkowe firm energetycznych opierają się na słabnącym rynku europejskim. Jak ogrzewa raport EY, „nadmierne obniżanie marż przez firmy z sektora energetycznego w celu wdrożenia zabezpieczeń może spowolnić tempo transformacji ze względu na redukcję funduszy inwestycyjnych”.
Ale finansowo węgiel też nie jest już tanią opcją, pozostawiając polską gospodarkę w ogniu krzyżowym. Ponadto ciągłe uzależnienie od węgla stanowi poważne przeszkody dla polskich firm poszukujących funduszy inwestycyjnych na przejście na czystsze alternatywy, „ponieważ nadal muszą kupować drogie kredyty środowiskowe w ramach unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji na produkcję energii z paliw kopalnych” i „finansowe instytucje coraz bardziej niechętne do wspierania firm mających w swoim portfolio paliwa kopalne raportowanie przez Euractiv.
Choć Polsce nie będzie łatwo znaleźć pieniądze na przejście na energię odnawialną, dalsze poleganie na paliwach kopalnych również nie rozwiąże żadnych problemów. Polscy politycy opierali się jednak intensywnym inwestycjom i zaangażowaniu w szeroką transformację energetyczną. Zamiast tego Polska stosuje fragmentaryczne podejście do dekarbonizacji, realizując kilka z wielu podejść, od zwiększenia energii odnawialnej przez inwestycje w ekologiczny wodór po znalezienie partnera inwestycyjnego do budowy wodoru pierwsze reaktory jądrowe. Jednak wszystkie te podejścia są wciąż w powijakach i zajmie lata, aby uchwycić znaczną część miksu energetycznego kraju. W najbliższym czasie będzie to dla Polski długa, mroźna zima.
Haley Zaremba dla Oilprice.com
Inne najlepsze teksty z Oilprice.com: