Gospodarka
Polska nie chce imigrantów, ale ci zagraniczni pracownicy są mile widziani
Premier Polski Mateusz Morawiecki jest zdecydowany sprzeciwić się planowi Unii Europejskiej polegającemu na podziale ciężarów migrantów i osób ubiegających się o azyl na kontynencie. Mówi, że jego kraj chce mieć pewność, że „Polacy będą mogli bezpiecznie chodzić po ulicach”, aby nie przyjmować cudzoziemców, których nie chce.
Jednocześnie w centralnej Polsce niewielka, licząca zaledwie 200 mieszkańców wioska przygotowuje się na przyjazd 6 tysięcy pracowników z Azji do ogromnego, nowo wybudowanego kompleksu mieszkaniowego. Pracowników potrzebuje koncern naftowy kontrolowany przez prawicowy rząd pana Morawieckiego.
Kontrolowany przez państwo koncern naftowy PKN Orlen potrzebuje ich do budowy nowego zakładu petrochemicznego, który jest kluczowy dla jego planów ekspansji. Przybyło już około 100 osób, wkrótce dołączy reszta, która znacznie przekroczy liczbę mieszkańców wsi Biała.
„Niektórzy mówią, że to trochę za dużo i są zaniepokojeni” – powiedział Krzysztof Szczawiński, wybrany na lidera Białej i jeden z pięciu lokalnych rolników, którzy zgodzili się wydzierżawić swoją ziemię pod nowy zespół mieszkaniowy i obóz budowlany.
Jakub Zgorzelski, menadżer prowadzący rozległy obóz pracowników zagranicznych, powiedział, że nie miał trudności z przekonaniem lokalnych rolników, aby zrezygnowali z upraw i wydzierżawili ziemię pod budowę robotników. Jeden z nich początkowo poprosił o więcej pieniędzy i odmówił, ale w obawie, że straci pieniądze, w końcu się zgodził. „Pieniądze mówią najgłośniej” – stwierdził Zgorzelksi.
Morawiecki odrzucił wysiłki Unii Europejskiej mające na celu zmuszenie państw członkowskich do przyjęcia części migrantów przybywających drogą morską z Afryki Północnej do Grecji i Włoch, potępiając „dyktat mający na celu kulturową transformację Europy”.
Aby jednak plany ekspansji Orlenu mogły się realizować, trzeba było wziąć pod uwagę różnice kulturowe.
Obóz pracowników cudzoziemskich w Białej powstał w ciągu zaledwie kilku miesięcy z 2500 modułów, które wyglądem przypominają kontenery transportowe z oknami. Posiada cztery oddzielne kuchnie, aby zaspokoić specjalne i zdecydowanie niepolskie potrzeby żywieniowe pracowników – Filipińczyków, którzy podzielają wiarę rzymskokatolicką większości Polaków, ale nie zamiłowanie do kapusty i ziemniaków, Hindusów z Indii i dużej grupy muzułmanów z Indii , Bangladeszu, Pakistanie i Turkmenistanie, którzy nie jedzą wieprzowiny – podstawowego dania Polski.
Polska gospodarka ożywia się teraz, gdy skończyły się blokady związane z koronawirusem, ale populacja w wieku produkcyjnym kurczy się i podobnie jak w większości krajów Europy rozpaczliwie brakuje pracowników. Kiedy jednak spojrzeć na gwałtowne niepokoje, jakie wstrząsnęły Francją po zastrzeleniu pod koniec czerwca francuskiej nastolatki pochodzenia algiersko-marokańskiego, można dostrzec dalsze powody do ograniczania imigracji.
Niepokoje „to konsekwencja polityki niekontrolowanej migracji” – powiedział w tym miesiącu polski premier. „Nie chcemy takich scen na polskich ulicach” – dodał Morawiecki, wykorzystując zamieszanie do ataku na liberalnych krytyków rządu przed kluczowymi wyborami do nowego parlamentu w październiku.
Ani rządząca partia Prawo i Sprawiedliwość, ani główna siła opozycji, Platforma Obywatelska, nie chcą być postrzegani jako łagodni w stosunku do imigracji, ale obu zależy na dalszym rozwoju gospodarki, co wymaga pozyskiwania nowych pracowników z zagranicy.
Polska ma największą gospodarkę w Europie Wschodniej i Środkowej (z wyłączeniem Rosji), ale jedną z najszybciej kurczących się populacji wśród 27 członków Unii Europejskiej.
Sławomir Wawrzyński, wójt stosunkowo zamożnego powiatu, do którego należy wieś Biała oraz inne małe osady i ogromna fabryka ropy naftowej, skarżył się, że brak rąk do pracy wpływa na rozwój lokalny. „Mamy pieniądze na budowę dróg i budynków, ale nie mamy siły roboczej, aby wykonać tę pracę” – powiedział. „Potrzebujemy zagranicznych pracowników”.
Orlen, kontrolowany przez państwo koncern naftowy, powierzył projekt nowego obiektu, który ma kosztować ponad 3 miliardy dolarów, w ręce południowokoreańsko-hiszpańskiego konsorcjum inżynieryjnego, które z kolei poszukiwało taniej siły roboczej z Azji w celu uzupełnienia trudnej do znalezienia siły roboczej. Polscy robotnicy, robotnicy.
Spawacz z Lucknow w północnych Indiach powiedział, że zarabia 3 dolary za godzinę – znacznie więcej niż zarabiał w Indiach, ale stanowi połowę polskiej płacy minimalnej. Powiedział, że nie spotkał się z wrogością ze strony polskiego społeczeństwa i czuł się w Polsce bardziej mile widziany niż w poprzedniej pracy w Algierii.
Orlen, kontrolowany przez rząd znany z podsycania nastrojów ksenofobicznych, zapewnia obecnie fundusze na wsparcie kampanii antydyskryminacyjnej sponsorowanej przez lokalną policję.
Kampania pod hasłem „Szacunek nie ma kolorów” odbiega od przesłania premiera Jarosława Kaczyńskiego, który przed wyborami w 2015 roku ostrzegał wyborców, że jego przeciwnicy otworzą bramy dla migrantów Nosiciele „bardzo niebezpiecznych chorób, które od dawna nie występują w Europie” w tym „wszystkie rodzaje pasożytów i pierwotniaków”.
Partia odrzuciła niektóre ze swoich najbardziej zjadliwych ksenofobicznych przekazów, ale nadal prezentuje się jako jedyny rzetelny obrońca polskich wartości i kultury przed niepożądanymi najeźdźcami, czy to biurokratami z Brukseli, czy zdesperowanymi imigrantami wkradającymi się do Europy w poszukiwaniu lepszego życie chce.
Wojna na Ukrainie wysłała do Polski ponad milion uchodźców, prawie wszystkie kobiety i dzieci. Ale to ostatecznie pogłębiło niedobory siły roboczej, ponieważ wielu Ukraińców, którzy pracowali na polskich budowach i w fabrykach, wróciło do domu, aby walczyć. A ogólny spadek liczby ludności powoduje, że zmniejsza się liczba Polaków chętnych do pracy fizycznej.
„To bardzo duży problem. Demografii nie zmienisz” – powiedział Piotr Popławski, starszy ekonomista ING Banku w Warszawie. Dodał, że obóz kontenerowy dla pracowników zagranicznych „jest w tej chwili wyjątkiem, ale najprawdopodobniej będzie przyszłością”, ponieważ Polska będzie szukać nowych pracowników za granicą.
Kontenerowe miasto w Białej jest otoczone wysokim metalowym płotem i mieści komisariat policji z zakratowanymi celami zatrzymań. Azjatyccy pracownicy – powiedział Zgorzelski, kierownik budowy – mogą przychodzić i odchodzić, kiedy chcą, aż do zakończenia projektu, ale większość opuści Polskę po wygaśnięciu umów. „To nie jest obóz dla uchodźców, ale schronisko dla pracowników” – powiedział.
Marek Martynowski, senator PiS reprezentujący region, w którym znajduje się nowy zakład, powiedział, że jego partia przyjmuje pracowników z zagranicy, pod warunkiem, że wjeżdżają legalnie i nie są „młodymi mężczyznami, którzy przyjeżdżają tu po zasiłki”.
Tysiące pracowników zatrudnionych przy budowie nowego zakładu Orlenu – stwierdził – „to pracownicy, a nie migranci i zdecydowanie potrzebujemy pracowników”.
Przyznał, że jego partia czasami używała „ostrych słów” wobec obcokrajowców, ale dodał, że „każdy używa ostrej retoryki przed wyborami”.
Gniew polskiego rządu z powodu planu relokacji uchodźców z bloku europejskiego jest w dużej mierze walką przedwyborczą: Bruksela nie żądała, aby kogokolwiek przyjąć i prawdopodobnie zaoferuje Polsce pieniądze w ramach rekompensaty za wielu Ukraińców, których gościła.
Opozycja wykorzystuje imigrację także do zdobywania punktów politycznych. Oskarża rząd o podsycanie alarmu w związku z imigrantami, jednocześnie po cichu zezwalając na duży napływ zagranicznych pracowników z takich krajów jak Pakistan, Iran i Nigeria.
„Dlaczego Kaczyński strzela psami do cudzoziemców i imigrantów, a jednocześnie chce wpuścić ich setki tysięcy z takich krajów?” – pytał Donald Tusk, główny lider opozycji. Powiedział, że on także jest zszokowany „brutalnymi zamieszkami” we Francji i stwierdził, że partia rządząca wywołała potencjalne kłopoty, „sprowadzając do kraju w zeszłym roku ponad 130 000 obywateli z tych krajów”.
Państwowy koncern naftowy, który znalazł się w krzyżowym ogniu, próbował uspokoić opinię publiczną, że nie był łagodny w stosunku do migrantów, twierdząc, że sam nie zatrudniał azjatyckich pracowników i pozostawił wszelkie decyzje dotyczące zatrudnienia wykonawcom. Daniel Obajtek, dyrektor naczelny Orlenu, powiedział Polskiemu Radiu: „Ci ludzie przychodzą, kończą pracę i wychodzą – nie przyjeżdżają z rodzinami, nie zostaną w Polsce”.
Anatol Magdziarz współtworzył reportaże z Warszawy.
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”