Gospodarka
Polska jest gotowa dawać wizy i pracę obcokrajowcom. Dlaczego niektórzy chcą nielegalnie przekroczyć naszą granicę?
Tylko w ubiegłym roku przyjęliśmy pół miliona migrantów ekonomicznych. Oznacza to, że w ciągu roku nasz kraj powiększył się o jedno miasto wielkości Gdańska.
„To jest straszne! Już teraz bariera wzniesiona na granicy polsko-białoruskiej jest zupełnie bezużyteczna. Jeśli miała zatrzymać migracje, to ich nie powstrzymała, to odpowiedź posłanki Janiny Ochojskiej na zapowiedź utworzenia siatki zasieków na granicy polsko-rosyjskiej. Poseł Franek Sterczewski nie wyklucza natomiast wyjazdu do Obwodu Kaliningradzkiego, jeśli pojawią się tam migranci. A Anna Błaszczak-Banasiak, dyrektorka Amnesty International Polska, daje do zrozumienia, że Polacy klasyfikują uchodźców ze względu na kolor skóry: jaśniejsi są chętniej przyjmowani, ciemniejsi pogardzani, a ci z białoruskiego pogranicza po prostu szukają lepsze życie.
Około pół miliona uchodźców ekonomicznych z ponad 120 krajów świata znajduje teraz w naszym kraju „lepsze życie” – legalnie. Należą do nich kraje tak odległe jak Rwanda, Bangladesz i Filipiny. Tylko w pierwszym półroczu tego roku 16 tys. Hindusów, prawie tyle samo Uzbeków i 500 Kubańczyków, Marokańczyków, Nigeryjczyków i Ugandyjczyków przyjechało do pracy w Polsce za zgodą polskiego rządu.
Właściciele agencji pracy, z którymi rozmawialiśmy, zgodnie twierdzą, że Polska jest swego rodzaju eldorado na tle całej Unii Europejskiej, jeśli chodzi o wydawanie zezwoleń na pracę. Ponadto wprowadzane na przestrzeni lat kolejne nowelizacje ustawy o cudzoziemcach ułatwiają dostęp do naszego rynku pracy.
– Obywatele krajów spoza UE nie mają praktycznie żadnych szans na uzyskanie legalnej wizy pracowniczej z Niemiec, chyba że pracują w specjalistycznych zawodach – mówi Bartosz Cebula, właściciel Work Partner Service.
Jeśli nie chcemy wierzyć danym z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej oraz GUS, to odsyłamy do danych Eurostatu. W 2021 r. liczba tzw. pierwszych zezwoleń pobytowych w krajach UE wydanych obywatelom spoza UE wyniosła prawie 3 mln. Co trzecia z tych osób otrzymała w Polsce zezwolenie, z czego lwia część dotyczyła zezwolenia na pracę.
Wiele pytań bez odpowiedzi
Jak to jest, że niektórzy Hindusi czy Nepalczycy przez rok narażają życie swoje i swoich dzieci, brnąc przez białowieskie bagna, podczas gdy ich sąsiedzi legalnie wysiadają na Okęciu i tak samo legalnie idą do pracy o szóstej rano?
Jak to się dzieje, że Nepalczyk nieuchronnie znajduje „lepsze życie” w Berlinie, podczas gdy jego wiejski sąsiad znajduje je w Łomży?
Jak to się dzieje, że ten Nepalczyk, któremu udało się przekroczyć naszą zieloną granicę i zakwaterowany w ośrodku dla uchodźców (lub mieszkaniu wynajmowanym przez fundację) następnego dnia ucieka do Niemiec, podczas gdy Nepalczyk, który przez lata tu legalnie pracował (często w minimum), otrzymuje stały pobyt lub obywatelstwo i nie szuka nielegalnej pracy w Niemczech, ale przebywa w Polsce?
I wreszcie – jak to możliwe, że obywatelom najbiedniejszych krajów trzeciego świata, gdzie dzienna pensja wynosi dwa dolary, nie podoba się „lepsze życie” w Polsce, podczas gdy my staliśmy się drugim domem dla kilku milionów uchodźców? z dużo bogatszej Ukrainy? W końcu każdy, kto otrzyma zezwolenie na pobyt w Polsce, może teraz legalnie wjechać do dowolnego kraju UE.
Wędka, nie ryba, głupcze!
Dziesięcioosobowa rodzina z Kabulu musiała jak najszybciej uciekać z podbitego przez talibów Afganistanu. Ojciec był żołnierzem i ściśle współpracował z armią amerykańską. Przestraszeni, pozbawieni własności Afgańczycy trafili do Polski, a dokładniej do Fundacji im. Leny Grochowskiej.
„Wiedzieli, że już nigdy nie wrócą do rodzinnego domu. Zaczęli intensywnie uczyć się języka polskiego. Zatrudnialiśmy ich wtedy w naszej grupie finansowej (mąż Leny Grochowskiej jest właścicielem m.in. sieci hoteli Arche) na najniższych stanowiskach, gdzie język nie był wymagany – mówi Aneta Żochowska, dyrektor fundacji. – Zaczynali od przysłowiowego pomywacz i pomoc w pracy w hotelu. Po pół roku wyrzeczeń opuścili nasze mury i otworzyli własną restaurację z kebabem. Cała rodzina do dziś mieszka pod Warszawą.”
Kliknij tutaj, aby przeczytać cały artykuł.
Karola Wasilewskiego
Tłumaczył Tomasz Krzyżanowski
Źródło:
tygodnik.tvp.pl
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”