Gospodarka
Polscy pracownicy służby zdrowia obawiają się załamania systemu medycznego z powodu COVID i niedoborów kadrowych
Ponad półtora roku po pandemii w Polsce, u progu czwartej fali COVID-19, pracownicy służby zdrowia i karetki wzywają premiera Mateusza Morawieckiego i innych urzędników do zreformowania systemu opieki zdrowotnej, który ich zdaniem jest bliski zawalić się.
„Pandemia pokazała nam, jak zły jest system opieki zdrowotnej” – powiedział Gilbert Kolbe, pielęgniarz i rzecznik ruchu protestacyjnego. „To ostatnia szansa na zrobienie czegoś, zanim będzie za późno. Nie będziemy w stanie zapobiec kryzysowi za pięć czy dziesięć lat”.
Pracownicy służby zdrowia w Unii Europejskiej zostali zaatakowani podczas pandemii, ale w Polsce było mniej lekarzy i pielęgniarek. Statystyki Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju pokazują, że w Polsce jest najmniej pracujących lekarzy w stosunku do populacji.
Polska ma 2,4 lekarza na 1000 mieszkańców w porównaniu z 4,5 w Niemczech i tylko 5 pielęgniarek na 1000 mieszkańców, poniżej średniej UE wynoszącej osiem i znacznie mniej niż Niemcy z 14.
Więcej relacji z Associated Press można znaleźć poniżej.
Kiedy ksiądz przyjeżdża do chorzowskiego szpitala, by odprawić ostatnie nabożeństwa, s. Mariusz Strug widzi strach w oczach umierającego pacjenta. „Wiedzieli, co się dzieje po sakramencie” – powiedział.
Ale nie było psychologów, którzy mogliby pocieszyć pacjentów. Strug i inna pielęgniarka próbowali powiedzieć kilka miłych słów, ale byli zmuszeni opiekować się 60 pacjentami na oddziale COVID-19.
„Ludzie przychodzą do nas i chcą, abyśmy, pielęgniarki, dokonali cudu” – powiedział Strug.
Wyczerpany pracą w tak niedoborowym systemie należy do grupy pracowników służby zdrowia, którzy przez prawie dwa tygodnie przyjeżdżali do Warszawy z całej Polski, by przez prawie dwa tygodnie protestować przed Kancelarią Premiera.
W polskiej służbie zdrowia od dziesięcioleci brakuje zasobów, co nie zostało rozwiązane przez wiele rządów z lewicy, centrum, a teraz z prawicy.
Problemy zaostrzyły tysiące lekarzy, pielęgniarek i innych, którzy wyjechali z Polski po wejściu Polski do UE w 2004 roku w poszukiwaniu lepiej płatnej pracy w Europie Zachodniej.
Spośród lekarzy, którzy pozostali w Polsce, wielu opuściło również sektor publiczny, aby uzyskać lepiej płatną pracę w sektorze prywatnym, aby mogli mniej zajmować się najbiedniejszymi, powiedział Kolbe, 25-latek, który prowadzi publiczne szpital odszedł do pracy dla prywatnej firmy medycznej, ale ma nadzieję, że pewnego dnia powróci do systemu publicznego.
Kolbe powiedział, że w Polsce co roku pielęgniarstwo kończy średnio 5500 osób, ale tylko około 2500 jest zatrudnionych w systemie publicznym.
Niektórzy protestujący mówią, że są po prostu wyczerpani. Przy niskich zarobkach niektórzy pracują więcej niż tylko medycyna, aby zarobić na życie.
Alicja Krakowiecka, 56-letnia pielęgniarka z południowej Częstochowy, powiedziała, że w jej szpitalu było tak mało personelu, że w szczytowym momencie pandemii czasami zaczynała dzień o 6 rano tylko po to, by zostać poproszonym o pozostanie, ponieważ nocna pielęgniarka była chora . Następnie została sama z 30 pacjentami na 24-godzinną zmianę. Zamiast otrzymać dwa dni wolnego, poproszono ją, aby wróciła następnego wieczoru.
– Odmawiasz? zapytała, wyjaśniając, że zgodziła się na forsowne zmiany obowiązków.
Protest rozpoczął się 11 września, kiedy przez Warszawę przemaszerowały dziesiątki tysięcy osób z całej Polski. Niektórzy przebywali w namiotach i odbywali codzienne konferencje prasowe i wykłady.
W miniony weekend demonstranci byli głęboko wstrząśnięci, gdy 94-letni mężczyzna, który przyszedł i dał im słodycze, zabił się kilka metrów dalej. Podczas konferencji prasowej padł strzał, a sanitariusze podbiegli do mężczyzny, ale nie mogli mu pomóc.
Od tego czasu protestują w milczeniu i powstrzymują się od konferencji prasowych.
Pod presją protestów i po tygodniach rozmów między związkami zdrowia a rządem Morawiecki ogłosił we wtorek, że przeznaczy w tym roku dodatkowe 254 miliony dolarów na pensje w służbie zdrowia i edukację.
Minister zdrowia Adam Niedzielski powiedział też w środę, że zgodził się płacić więcej ratownikom medycznym.
Mimo to grupa organizująca protesty stwierdziła, że reszta służby zdrowia jest niezadowolona, co oznacza, że planowane są dalsze rozmowy między rządem a protestującymi.
Kamila Masłowska, studentka medycyny, zatrzymała się we wtorek pod namiotami protestu z przyjaciółmi, by okazać solidarność.
„Posługuję się biegle dwoma innymi językami oprócz polskiego, więc myślę, że mogłabym znaleźć pracę za granicą” – powiedziała.[But] Nie chcę iść. Chcę coś zmienić na lepsze.”
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”