Nauka
Polscy nacjonaliści bronią historii, starając się zachować aktualność
martwa ręka historii
Podsycając zmęczenie społeczeństwa uchodźcami, Konfederacja próbuje odmłodzić swój los – mówi Rafał Pankowski, szef Nigdy Więcej, organizacji monitorującej rasizm.
Po serii konfliktów wewnętrznych i przejęciu przez rządzącą partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS) części radykalnej agendy poparcia dla sojuszu, który w wyborach parlamentarnych w 2019 r. zdobył prawie 7% głosów i którego kandydat zajął czwarte miejsce w rankingu. rok później wybory prezydenckie przeciągały się 4 procent pod koniec maja.
„Byli ostatnio bardzo aktywni w mediach społecznościowych i na YouTube, szerząc szerzącą się dezinformację, a czasem nawet prowadząc wojnę” – mówi Pankowski. „Myślę, że liczą na podobny efekt, który nastąpił po wybuchu pandemii COVID-19: początkowa solidarność i mobilizacja zostały wkrótce zastąpione teoriami spiskowymi i nastrojami ksenofobicznymi”.
Jednak badanie kosztów ekonomicznych i wyzwań społecznych związanych z dużą liczbą Ukraińców to tylko jeden ze sposobów na wykorzystanie zmęczenia populacji. Kolejna pochodzi z lat 40. XX wieku.
W pewnym momencie rozmowy z Ziembą w kuchni pojawia się jej ośmioletnia córka, opowiadając o swoich ukraińskich koleżankach w szkole i – ku lekkiemu zakłopotaniu Ziemby – używając ukraińskich słów. Kiedy przyznaje, że chce się uczyć ukraińskiego, szybko dodaje: „Ja też chcę. Ale czy wiesz dlaczego? Poznaj język wroga”.
Pojęcie Ukraińców jako „wrogów”, szeroko rozpowszechnione wśród skrajnie prawicowych grup, ma swoje korzenie w tragicznej historii II wojny światowej. W latach 1943-1945 członkowie Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) dokonali masakry dziesiątek tysięcy Polaków na Wołyniu, który znajdował się wówczas w okupowanej Polsce. W 2016 roku polski parlament uznał te zabójstwa za ludobójstwo. Ukraina nie tylko odrzuca ten termin, ale również twierdzi, że liczba ofiar śmiertelnych wyniosła od 20 000 do 30 000, podczas gdy polscy historycy twierdzą, że może to być nawet 100 000.
„Rozumiem [Vladimir] Argumenty Putina, gdy mówi o denazyfikacji Ukrainy – mówi Ziemba, która trzy lata temu zgodziła się postawić w swojej kamienicy mural ku czci czterech ofiar masakry. „Nie widzę powodu, aby go teraz usuwać”.
Od czasu uzyskania niepodległości w 1991 roku Ukraina próbowała zrehabilitować wiele kontrowersyjnych postaci, aby wzmocnić swoją tożsamość narodową, proces ten przyspieszył dzięki wysiłkom na rzecz „derusyfikacji” i „odsowietyzacji” przestrzeni publicznej po aneksji Krymu przez Rosję w 2014 roku. W ramach tych wysiłków kraj nadał status bohatera wielu nacjonalistom związanym z UPA za ich opór przeciwko Związkowi Radzieckiemu i nazwał ich imieniem ulice, stadiony i szkoły, wywołując silne protesty ze strony Polski i Izraela.
Zdaniem Wyrzykowskiego, lokalnego lidera Konfederacji, teraz jest najlepszy czas, by naciskać na Ukrainę, by zerwała z tradycją UPA. „Nie wierzę, że Ukraina kiedykolwiek zastąpi swoich nacjonalistycznych bohaterów bardziej aktualnymi, takimi jak prezydent [Volodymyr] Zełenski – mówi. „To dziedzictwo jest wciąż żywe i może po wojnie będzie jeszcze silniejsze, jeśli nie będziemy na nich wywierać presji”.
Inni uważają jednak, że problem polega na tym, że w obu krajach, w Polsce i na Ukrainie, to właśnie radykalne grupy zostały zidentyfikowane jako wyrażające trudne aspekty tej historii.
– Tradycyjni politycy nie mogą milczeć o przeszłości – przekonuje Łukasz Kamiński, były szef IPN, państwowego instytutu badawczego z uprawnieniami śledczymi i lustracyjnymi. „Jeśli zostawimy to w spokoju, radykałowie wykorzystają go do własnych celów, tak jak pod wieloma względami zrobili to z historią wojny polsko-ukraińskiej”.
„Obecne niezwykłe zbliżenie między dwoma narodami jest idealnym punktem pojednania. Ale musimy pamiętać: bez względu na to, jak dobre są relacje, nigdy nie będziemy mieli wspólnej wersji historii. Możemy zgodzić się co do podstawowych faktów, ale zawsze będziemy inaczej interpretować historię i to należy traktować jako punkt wyjścia – dodaje, sugerując, że ważnym gestem ze strony Ukrainy byłoby zniesienie zakazu ekshumacji zamordowanych Polaków.
Pytanie, czy nacjonaliści zdołają dotrzeć ze swoim antyukraińskim przesłaniem do większej części polskiego społeczeństwa, pozostaje otwarte. „Na razie ta strategia nie działa” – mówi Kamiński. „Ale to może zadziałać w przyszłości: z recesją uderzającą w gospodarkę lub przegraną Ukrainy w wojnie”.
– Nasze losy są wspólne i splecione, a w naszym wspólnym interesie jest iść naprzód – komentuje łódzki historyk Kowalczyk. „Bo mamy wroga: to Rosja”.
Jak można się było spodziewać, dla Ukraińców uciekających przed wojną historyczne spory są najmniejszym zmartwieniem. 38-letnia Oksana Skryl, prawniczka z Dniepru w środkowej Ukrainie, która założyła schronisko w Łodzi, nie chce rozmawiać o przeszłości II wojny światowej, o której najwyraźniej niewiele wie. Wśród jego aktualnych obaw jest niechęć polskich biznesmenów do oficjalnego zatrudniania matki dwójki dzieci, wysokie czynsze i palące pragnienie pozostawienia na Ukrainie męża.
„W Polsce po raz pierwszy w życiu doświadczyłam życzliwości ludzi i szczerych serc” – mówi. „Ale każdego dnia marzę o powrocie do domu. Brakuje mi wszystkiego: twoich ścian, twojego zapachu…”
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”