Najważniejsze wiadomości
Polscy dziennikarze walczą o nadawanie
- Autor: Sarah Rainsford
- Korespondent na Europę Wschodnią, Warszawa
Przed głównym studiem wiadomości wieczornych w Polsce ustawia się kolejka policjantów w celu zapewnienia ochrony.
Cały budynek nadawcy publicznego TVP otoczony jest metalowymi barierkami, a jeszcze więcej policjantów trzęsie się na śniegu.
Toczy się tu walka o kontrolę nad falami powietrznymi, która sama w sobie jest dramatyczna.
Ale jest to także część znacznie szerszej walki o władzę, która rozpoczęła się jesienią ubiegłego roku, gdy wybory zakończyły osiem lat rządów populistów.
„To dość stresujące. To szaleństwo!” – przyznaje prezenter Wiadomości TVP Zbigniew Łuczyński, mijając policję z plikiem scenariuszy w ręku, aby udać się na antenę.
„Ale nasza misja jest dla nas bardzo ważna: mówić prawdę i zachować obiektywizm”.
Kiedy pod koniec ubiegłego roku Donald Tusk startował w wyborach, jego koalicja obiecała przywrócenie równowagi w mediach i zaprzestanie finansowania „fabryki kłamstw i nienawiści”.
Za poprzedniego, prawicowego rządu telewizja publiczna i stacje radiowe stały się skrajnie stronnicze, niektórzy twierdzą, że było to niebezpieczne.
W grudniu nowy minister kultury zwolnił kierownictwo TVP, a całodobowy kanał informacyjny został zamknięty.
Reakcja była natychmiastowa.
Wysocy rangą działacze opozycji potępili nielegalne przejęcie i rozpoczęli oblężenie biur TVP. Obezwładnili siły bezpieczeństwa, wtargnęli do holu i zorganizowali protest okupacyjny.
Rywalizujący zespół zarządzający wszedł później do głównego budynku prasowego w centrum miasta.
Kiedy w zeszłym tygodniu zaglądaliśmy za kulisy TVP, demonstranci opuścili już recepcję. Ale policja, ciągłe kontrole tożsamości i nerwowość pozostały.
Podczas gdy redakcja była jeszcze zajęta, dziennikarze przenieśli się do głównego budynku studia TVP, w którym nadawane są głównie programy rozrywkowe.
Zespoły szukały informacji, pisały i redagowały materiały wszędzie, gdzie tylko mogły znaleźć miejsce, w tym w dawnej łazience z kranami wystającymi ze ścian wyłożonych kafelkami.
Całodobowa stacja TVP Info wróciła na antenę, ale nadaje niewiele więcej niż schowek na miotły.
Powrócił także sztandarowy wieczorny program informacyjny.
Z okazji przerwy Wiadomości otrzymały nazwę 19:30 – była to pierwsza w swojej historii zmiana nazwy.
Odszedł stary zespół, na którego czele stoją słynne „twarze”. Pozostają tylko technicy. „Wciąż tu jesteśmy jak karaluchy” – zażartował jeden z nich.
„Chcieliśmy zmienić wszystko, zaczynając od języka. Bo od ośmiu lat jest to język nienawiści i wykluczenia – tłumaczył Paweł Pluska, nowy redaktor „19:30”.
„Chcę pokazać, że to telewizja jest otwarta dla wszystkich i że są tu reprezentowane wszystkie poglądy – i tak jest”.
Podczas spotkania redakcyjnego za jego plecami na ekranie pokazywały się obrazy z protestu opozycji, który odbył się poprzedniego wieczoru w Warszawie. TVP wysłała do reportażu ekipy, które chciały wykazać się bezstronnością w działaniu.
Była rządząca partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS) wezwała do wiecu w obronie „wolnych mediów” i przed działaniami rządu koalicyjnego.
„Nie ma już demokracji” – powiedział mi bez ogródek jeden z protestujących Jacek. „Łamiesz zasady. Mają swoje własne zasady.”
Wiele z okrzyków miało charakter wulgarny i pełen przemocy skierowany pod adresem Donalda Tuska, przedstawiając premiera jako „zdrajcę” i rzekomego „agenta” Niemiec.
Są to tego rodzaju obelgi, którymi telewizja państwowa obrzuca się od lat i przypominają, dlaczego rząd tak szybko podjął decyzję o zamknięciu telewizji.
Przypominają także o polaryzacji Polski.
Wielu protestujących nosiło portrety dwóch byłych prawodawców, którzy w tym miesiącu zostali skazani na karę więzienia pod zarzutem nadużycia władzy.
Mężczyźni są teraz przedstawiani jako bohaterscy „więźniowie polityczni” przez zwolenników PiS i otwarcie wspierani przez polskiego prezydenta Andrzeja Dudę.
Ich zatrzymanie po szukaniu schronienia w pałacu prezydenckim było momentem teatru politycznego.
Prawdopodobnie będzie ich więcej.
Donald Tusk obiecał zająć się kontrowersyjnymi reformami sądownictwa, które zdaniem UE upolityczniają polskie sądy.
Kiedy jednak Ministerstwo Sprawiedliwości zwolniło prokuratora krajowego powołanego przez PiS, sąd najwyższy w Polsce – Trybunał Konstytucyjny – natychmiast nakazał przywrócenie go na stanowisko.
W ubiegły czwartek opozycyjny poseł PiS Arkadiusz Mularczyk maszerował z protestującymi w centrum Warszawy, twierdząc, że przejęcie TVP to „droga do tyranii” w Polsce.
Unikał tezy, że media publiczne – finansowane z powszechnych podatków – były przez ostatnie osiem lat rzecznikiem partii PiS.
„Dziewięćdziesiąt procent mediów w Polsce jest stronniczych. Wspierają liberalną partię rządzącą” – przekonywał Mularczyk, odnosząc się do kanałów komercyjnych.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka wyraziła własne „poważne obawy” dotyczące metod stosowanych przez rząd.
Jednocześnie podkreślano, że kanały publiczne stały się narzędziem propagandy i siedliskiem mowy nienawiści.
Rząd ostatecznie je zlikwidował, aby umożliwić całkowitą restrukturyzację.
„Wybraliśmy właściwą drogę. Czystszych rozwiązań nie było… Uważam, że to, co robimy, jest bardzo czyste i odpowiedzialne” – podkreślił wicepremier Krzysztof Gawkowski, gdy kwestionowałem metody koalicji.
„Problem w tym, że od ośmiu lat nie mamy mediów publicznych. To była telewizja imprezowa, finansowana przez wszystkich obywateli. Chcemy po prostu, aby media publiczne były niezależne.”
Tego chcą nowi rekruci TVP w policyjnym łańcuchu.
Paweł Pluska przyznaje jednak, że większość polityków PiS nie chce rozmawiać bezpośrednio z jego dziennikarzami, uważając ich za „uzurpatorów”.
Kilka osób powiedziało mi, że na wiecu protestacyjnym opozycji w obronie „wolnych” mediów został pobity operator TVP.
„Jest dużo nienawiści” i dużo łez – przyznaje reporterka Blanka Dzugaj.
W mediach społecznościowych nazywano ją „świnią” i propagandystką rządową.
„To trudne emocjonalnie, ponieważ staramy się zrobić coś naprawdę dobrego i ważnego, a słyszymy takie rzeczy”.
Nadużycia i chaos nie odebrały im nadziei na stworzenie „zupełnie nowej polskiej telewizji”. Nazywa to „najważniejszą rzeczą w dziennikarstwie”.
Część prawicowej publiczności przerzuciła się już na Mało oglądany kanał Republika, którego oglądalność gwałtownie rośnie.
Niemniej jednak TVP pozostaje głównym źródłem informacji dla około jednej trzeciej ogółu Polaków.
Ci, którzy nadal będą oglądać, nowy zespół ma nadzieję, że ich podejście może wypełnić tę lukę.
„Widzowie nie słyszą już na co dzień głosu, który mówi: «Tusk jest Niemcem» albo że wszyscy chcą Polskę pożreć, zniszczyć i rozebrać” – swój tok myślenia tłumaczy redaktor Paweł Pluska.
„Każdy ma swoje poglądy, ale nie musimy walczyć”.
„Zapalony odkrywca. Miłośnik piwa. Miłośnik bekonu. Fanatyk sieci. Przedsiębiorca. Pisarz”.