Connect with us

Nauka

Partia rządząca w Polsce „narzędzi” migrantów dla korzyści wyborczych

Published

on

Partia rządząca w Polsce „narzędzi” migrantów dla korzyści wyborczych

Polskie władze informują o wzroście prób przekroczenia białoruskiej granicy przez migrantów. Przed wyborami rząd jest oskarżany o wykorzystywanie „zagrożenia” ze strony migrantów w celu zdobycia poparcia politycznego.

13 sierpnia 159 osób z Nepalu, Etiopii i Indii podjęło próbę przedostania się do Polski przez granicę lądową z Białorusią. Dzień wcześniej 160 migrantów pochodzenia egipskiego, somalijskiego, etiopskiego i lankijskiego również próbowało przedostać się na teren Polski. Dzień wcześniej do Polski przybyło 106 migrantów z Konga, Erytrei, Iraku i Pakistanu.

Polska straż graniczna (Straż Graniczna) regularnie publikuje na swoim koncie na Twitterze (X), opatrzone zdjęciami lub filmami zrobionymi nocną kamerą, o próbach przedostania się migrantów na Białoruś.

Ta trasa migracyjna, z której migranci z Afganistanu i Bliskiego Wschodu zaczęli korzystać w sierpniu 2021 r., od początku tego lata cieszy się ponownym zainteresowaniem. Według danych polskiej straży granicznej od początku 2023 r. przedostało się do Polski 19 tys. migrantów, w porównaniu z 16 tys. w całym 2022 r. Tylko w lipcu ponad 4 tys. migrantów próbowało przekroczyć polską granicę.

Za tym przepływem stoją „rosyjskie i białoruskie służby specjalne”, określane przez szefa polskiej straży granicznej Tomasza Pragę jako „grupa przestępcza planująca nielegalną migrację”. Jego oskarżenia są podobne do tych wysuniętych dwa lata temu, kiedy Bruksela i Warszawa oskarżyły reżim miński o zorganizowanie napływu migrantów wraz z rosyjskim sojusznikiem w ramach ataku „hybrydowego”. Mińsk konsekwentnie zaprzecza zarzutom.

Tym razem polskie władze twierdzą, że „akcję destabilizacji polskiej granicy, dowodzoną przez służby białoruskie i rosyjskie” wzmacnia pojawienie się na białoruskiej ziemi tysięcy najemników z rosyjskiej grupy Wagnera.

READ  Trzej najlepsi gracze Arsenalu na początek przerwy reprezentacyjnej

W celu zabezpieczenia granicy i zapobiegania jej przekraczaniu polski minister obrony ogłosił 9 sierpnia, że ​​Polska planuje przerzucić do 10 tys. dodatkowych żołnierzy na swoją wschodnią granicę z Białorusią, w tym 4 tys. w ramach bezpośredniego wsparcia Państwowej Straży Granicznej.

„Absurdalna” panika

Ta oficjalna narracja o zagrożeniu granic pojawia się zaledwie dwa miesiące przed wyborami parlamentarnymi w Polsce, które odbędą się 15 października. Niektórzy obserwatorzy zauważyli, że termin wydaje się dogodny dla premiera Mateusza Morawieckiego, który prowadzi kampanię na rzecz konserwatywnej partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS).

Panika wokół Wagnera jest „absurdalna” – powiedział Andrzej Kruczyński, polski ekspert ds. bezpieczeństwa, w rozmowie z litewską rozgłośnią publiczną LRT. Emerytowany pułkownik twierdzi, że partia rządząca wykorzystuje poczucie niepewności „na swoją korzyść” przed wyborami parlamentarnymi.

Siły Wagnera „nie stanowią dla nas żadnego zagrożenia. Musimy spokojnie podejść do sytuacji. Możemy dalej wzmacniać granicę, ale nie […] zwiększyć napięcie” – powiedział.

Na swoim koncie na Twitterze X Mateusz Morawiecki regularnie publikuje filmy promujące wzmacnianie granic. „Putin i Łukaszenka chcieli całkowitej destabilizacji w Polsce, ale im się nie udało” – powiedział w jednym z nich, zanim wymienił działania podjęte w celu zwalczania imigracji, takie jak budowa 186-kilometrowej metalowej bariery wzdłuż granicy.

Inne wideo pokazuje dwa zdjęcia przejścia granicznego w Kuźnicy: jedno z listopada 2021 r., kiedy utknęło tam prawie 3000 migrantów, a drugie tego lata, na którym nie widać żadnych migrantów. „Dzisiaj takich sytuacji już nie ma. To między innymi dzięki murowi wybudowanemu na granicy polsko-białoruskiej” – powiedział polski premier.

Publikacje odzwierciedlają stosunek rządu do każdego napływu przejść granicznych: „instrumentalizacji migrantów, która od dwóch lat nie ustała” – powiedziała Dorota Dakowska, profesor politologii w Sciences Po Aix. „Mimo to Polsce udało się nieco odbudować swój wizerunek, przyjmując ponad milion Ukraińców”.

READ  Narzędzia krzemienne znalezione w jaskini należą do najstarszych, jakie kiedykolwiek odkryto w Polsce

Zdaniem polskiej opozycji ta antyimigracyjna kampania informacyjna jest w rzeczywistości „sposobem na ukrycie pewnych słabości rządu” – powiedziała Dakowska. „Migranci to temat odwracający uwagę Polaków. Rząd ciągnie wyborców wokół uproszczonej sprawy z celami wyborczymi”.

Zobacz więcej informacji: Polska przeprowadzi referendum w sprawie unijnego programu relokacji migrantów

„Zdobywanie głosów niskim kosztem”

Innym sposobem, w jaki partia rządząca w Warszawie chce wzmocnić swoją pozycję, jest referendum. Głosowanie, zatwierdzone 16 sierpnia przez parlament, odbędzie się w tym samym czasie, co wybory parlamentarne. Polacy będą musieli odpowiedzieć „tak” lub „nie” na trzecie pytanie na karcie do głosowania, pytając, czy popierają przyjęcie „tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki” w ramach planu relokacji Unii Europejskiej.

Ministrowie spraw wewnętrznych 27 państw członkowskich UE osiągnęli w czerwcu porozumienie w sprawie rozdziału migrantów przybywających do UE między państwa członkowskie, czemu Polska natychmiast się sprzeciwiła. Czwarta kwestia dotyczy budowy muru na granicy z Białorusią.

Aby skłonić ludzi do głosowania na „nie” w jego referendum i uzasadnić zaostrzenie kontroli na granicach, Mateusz Morawiecki nie wahał się publikować szokujących zdjęć na swoich kontach w mediach społecznościowych. Jeden pokazuje zamieszki we Francji w lipcu po śmierci 17-latka Nahela, który został postrzelony przez policjanta. Myląc przestępczość z imigracją, partia rządząca w Polsce zastosowała taktykę wyznawaną przez skrajną prawicę.

„To referendum to bardzo stronniczy sposób na przyciągnięcie Polaków do urn” – powiedziała Dorota Dakowska. „Kraj przyjął miliony Ukraińców, więc jest mało prawdopodobne, aby uczestniczył w unijnym programie relokacji. Zadawanie uproszczonych pytań [in a referendum] To po prostu tani sposób na zdobycie głosów”.

Zobacz więcej informacji: Antyimigranckie Węgry walczą o przyjęcie ukraińskich uchodźców

„Pęknięcia” i „gaz łzawiący”

Podczas gdy władze dążą do zwycięstwa PiS w nadchodzących wyborach, publikując zdjęcia migrantów przekraczających białoruską granicę, praca organizacji pozarządowych w terenie ujawnia inną rzeczywistość. „Ostatnio coraz więcej uchodźców mówi o wzmożeniu przemocy ze strony polskich służb” – napisało stowarzyszenie Grupa Granica na swoim koncie na Facebooku. Z zeznań migrantów wynika, że ​​straż graniczna czasami zabiera im buty, jedzenie i wodę. „Celowo uszkadzają także plecaki i systematycznie niszczą telefony”.

READ  Magna Carta udowadnia swoją wartość

Niektórzy noszą ślady przekraczania granicy: „rozcięcia” i „pęknięcia” spowodowane stalową ścianą czy oparzenia „od [tear gas] używane przez polskie służby.” To ostatnie powoduje też „bardzo silny kaszel” i „chwilową ślepotę, powodujące dezorientację i panikę wśród zesłańców”.

Muhammed, marokański imigrant zagubiony w okolicy, powiedział Francji 24 Nie jadłem od czterech dni przez miesiąc. „Tylko woda, brudna woda. Nie mogę wrócić do Maroka ani na Białoruś, tylko do Polski”.

Zobacz więcej informacji: Śledztwo: Jak migranci przedostają się z Białorusi do Polski?

17-letnia Sarah została oddzielona od matki na granicy polsko-białoruskiej. Fot. Grupa Grânica/Facebook

28 lipca Grupa Granica zwróciła również uwagę na przypadek Sarah*, 17-letniej kurdyjskiej migrantki. Władze zabrały jej matkę do szpitala w Polsce ze złamaną nogą, ale Sarah nie była w stanie przejść na drugą stronę muru. Matka i córka trafiły na Białoruś po ucieczce z Aleppo. Trzęsienie ziemi, które w lutym nawiedziło Turcję i Syrię, zniszczyło ich dom i zmusiło je do opuszczenia kraju.

Sara czekała kilka dni samotnie pod metalową barierą, na granicy Polski z Białorusią, bez jedzenia i wody.

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *