- – Mógł przejąć dla mnie piekarnię, ale w wieku 16 lat wykuł pieczątkę i zwolnił pracowników bez mojej zgody. Potem było gorzej – mówi w rozmowie z dziennikarzami dziadek człowieka podającego się za Davida Manzheleya
- – Miał fortunę, którą puścił i nadal pozwał nas o spadek. Teraz widzę, jak kłamie dziennikarzom w telewizji na oczach żywych, że to nie on – dodaje Stanisław Zguda
- Organizator słynnego dziś gejowskiego wydziału seksu w Brukseli jest podejrzany o oszustwo i według Wadowickiej policji jest zarejestrowany. Sam Manzheley zaprzeczył wcześniej tej informacji w wywiadzie dla Onetu
- Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Kilka dni wcześniej Opublikowaliśmy historię Davida Manzheleya w Onecie, Gospodarz gejowskiej imprezy w Brukseli, w której uczestniczył węgierski poseł Jozsef Szajer. Manzheley twierdzi, że regularnie organizuje takie orgie, w których biorą udział osoby publiczne z wielu krajów, w tym politycy PiS.
W międzyczasie Okazało się, że wadowicka policja szukała Osoby o prawie identycznym imieniu i nazwisku – David Manzheley. Mężczyzna jest podejrzany o oszustwo i według policyjnych akt był zarejestrowany w Wadowicach.
Onet znalazł w Polsce źródła, które znają poszukiwanego Davida Manzheleya. Potwierdzają, że jest to ten sam mężczyzna, który zorganizował seks z udziałem węgierskiej europosłanki w Brukseli. Z naszych informacji wynika, że jest poszukiwany przez komorników w Polsce, w jego sprawach toczy się kilka postępowań w krakowskich sądach. Nie skończył nawet liceum, pomimo informacji, że ma doktorat z ekonomii w Belgii.
Sam Manzheley zaprzeczył wcześniej w rozmowie z nami, że jest osobą, której szukaliśmy. Twierdził, że w ostatnich latach był w Polsce tylko dwa razy – w 2011 i 2013 roku w Konstancinie, gdzie odwiedzał znajomych.
Reszta tekstu pod filmem.
Syn emerytowanego policjanta i wnuka cukiernika
Rozmówcy z Onetu potwierdzają, że od lat nie mieli kontaktu z mężczyzną, którego szukają, a on sam sprawiał rodzinie ogromne problemy. Informacje te potwierdza również dziadek Davida Manzheleya w rozmowie z portalem wadowice.naszemiasto.pl. Okazuje się też, że organizatorem hałaśliwej orgii w Brukseli jest Przemysław, syn emerytowanego policjanta i wnuk znanego cukiernika z Wadowic.
– Tak, to on! Rozpoznaliśmy go, gdy tylko zobaczyliśmy twarz w wiadomościach. Nie tylko ukrywał przed nami, że jest gejem, ale przyjął też fałszywe nazwisko. Naprawdę nazywa się Przemek – opowiada portal wadowice.naszemiasto.pl Stanisław Zguda, dziadek człowieka, który podaje się za Davida Manzheleya.
Stanisław Zguda jest właścicielem znanej w Wadowicach i Krakowie sieci piekarni. – Ludzie mnie znają i szanują, więc to, co robi mój wnuk, nie powinno mnie ranić. Nie mam nic do ukrycia – mówi Zguda.
Zgodnie z historią Stanisława Zgudy, kiedy był młody, Przemysław był ulubieńcem rodziny, która chciała, aby miał dobrą przyszłość, ale już jako nastolatek zaczął sprawiać problemy. Ostatni skandal złamał jego ojciec, znany wadowicki emerytowany policjant.
– To było oczko w głowie mojej zmarłej pierwszej żony. Uczęszczał do szkoły przy ul. Wojska Polskiego. Wtedy musiał oszaleć, bo za dobrze go potraktowaliśmy. Miał wszystko, czego chciał. Mógł przejąć dla mnie piekarnię, ale w wieku 16 lat wykuł znaczek i zwolnił pracowników bez mojej zgody. Potem było coraz gorzej – mówi Zguda na łamach wadowice.naszemiasto.pl.
– Szkoła jeszcze się nie skończyła. Dostał się w złe towarzystwo. Otrzymał majątek, który wypuścił i nadal pozwał nas o dziedziczenie. Teraz widzę go żywym wzrokiem dziennikarzy w telewizji, że nie jest nim. Jego ojciec, emerytowany policjant znany w Wadowicach, jest zdruzgotany tym, co dzieje się teraz i całą skandalem związanym z orgią – dodaje dziadek mężczyzny, który podaje się za Davida Manzheleya.
Skandal polityczny po homoseksualnej imprezie
W poniedziałek media na całym świecie rozpowszechniły informacje o piątkowej interwencji policji Gay sex party w stolicy Belgii. Funkcjonariusze na miejscu z powodu złamania ograniczeń koronawirusa przez zebranych stwierdzili, że wśród gości był Węgier Poseł do Parlamentu Europejskiego Fidesz Jozsef Szajer. Konserwatywny polityk zrezygnował ze stanowiska i członkostwa w partii w atmosferze skandalu moralnego.
– To, co zrobił nasz przedstawiciel József Szájer, nie pasuje do systemu wartości naszej wspólnoty partyjnej. Nie zapomnimy jego 30 lat pracy i nie zaprzeczymy, ale jego czyn jest nie do przyjęcia i nie do utrzymania ”- powiedział Viktor Orban Magyar Nemzet przez telefon podczas przerwy w posiedzeniu rządu.
Szájer, jeden z założycieli Fideszu, wydał oświadczenie o dopuszczeniu do udziału w spotkaniu. „Przepraszam rodzinę, kolegów, wyborców. Proszę ocenić mój błąd na tle 30 lat poświęcenia i ciężkiej pracy. Błąd jest ściśle osobisty, tylko ja jestem za niego odpowiedzialny” – zaznaczył.
W odpowiedzi na te wydarzenia Węgierska Partia Socjalistyczna stwierdziła, że Fidesz nie ma podstaw moralnych, by mówić, jak powinny żyć węgierskie rodziny, skończyć z hipokryzją i pozostawić Węgrom życie prywatne w spokoju.
W latach 1990-2004 Szájer był członkiem węgierskiego Zgromadzenia Narodowego. Był m.in. przewodniczącym klubu parlamentarnego Fidesz (1994-2002) i wiceprzewodniczącym parlamentu (2002-2004). W latach 1998-2002 kierował Węgierskim Komitetem Integracji Europejskiej. W 2000 roku dołączył do kierownictwa Europejskiej Partii Ludowej. Jest posłem do Parlamentu Europejskiego od 2004 roku.
Cieszymy się, że jesteś z nami. Zapisz się do newslettera Onetu, aby otrzymywać od nas najcenniejsze treści.
Źródła: Onet / wadowice.naszemiasto.pl
(mbr)