Connect with us

Zabawa

Operator Piotr Sobociński tworzy schwytane postacie w morderczej opowieści „Hiacynt” – Camerimage

Published

on

Operator Piotr Sobociński tworzy schwytane postacie w morderczej opowieści „Hiacynt” – Camerimage

W ramach thrillera „Operacja Hiacynt” z okresu zimnej wojny w Polsce – który w tym tygodniu zagra w sekcji Konkursu Filmów Polskich Festiwal Filmowy EnergaCamerimage – Operator kamery Piotr Sobociński mówi, że ścigał się z czasem.

DP, który kręcił mroczne historie w krytycznych hitach, takich jak „Boże Ciało” i „Nienawiść”, nie wspomina o ograniczeniach 27 dni kręcenia niskobudżetowego filmu, kiedy mówi, że jego opcje lokalizacji szybko zanikają.

Więcej różnorodności

Zamiast tego, mówi Sobociński, był zszokowany, gdy dowiedział się, że około 90% lokalizacji filmowych w Warszawie, które wyglądały dokładnie podczas jego komunistycznego filmu „Bogowie”, zostało teraz albo zburzone, albo zmodernizowane do nowoczesnych obiektów.

On i reżyser Piotr Domalewski chcieli jak najbardziej autentycznego tła dla ich opartej na faktach historii operacji tajnej policji przeciwko gejom – mówi Sobociński. Aby przekazać poczucie bycia uwięzionym, podczas gdy dwaj detektywi są zmuszani do szybkiego skazania za morderstwo, niezależnie od faktów, mówi: „Celowo wybraliśmy bardzo małe lokalizacje. Główną ideą była klaustrofobia.”

Często sufity i ściany wydają się wyprzedzać detektywa Roberta, człowieka o wielu tajemnicach, którego życie jest zagrożone, jeśli okaże się, że może mieć więcej niż jedno zawodowe zainteresowanie polską sceną gejowską lat 80-tych.

Sobociński chciał budować napięcie w radzeniu sobie z dwoma głównymi aktami „Hiacynta”, jednym ze śledztwa kryminalnego i osobistą podróżą funkcjonariusza straży obywatelskiej prowadzącego śledztwo w sprawie zabójstwa w celu „odkrycia własnej seksualności”.

„Wpadliśmy na pomysł zrobienia filmu z całkowicie statycznymi ujęciami, zamkniętą kamerą, by widz mógł z bliska przyjrzeć się wszystkim emocjom, na jakie narażony jest Robert. Aby móc się skoncentrować i nie rozpraszać się ruchem kamery.”

W dodatku Sobociński mówi: „Statyczna kamera jest rodzajem więzienia i zamyka naszego widza w kadrze – nie może uciec”. Tymczasem Robert musi „zmierzyć się z własnymi uczuciami, musi zobaczyć, z czym ma do czynienia”.

Fotografowanie w ten sposób jest zaskakująco wymagające, mówi DP, z kilku powodów: aktorzy muszą trafić w dziesiątkę, wchodząc na obraz, a każdy szczegół tła musi być zaprojektowany i oświetlony. Natomiast ruchoma kamera może nadążyć za aktorami, gdziekolwiek się znajdują i ukryć większość tła.

Sobociński również pierwotnie wybrał proporcje 4:3 i wykonał zdjęcia sferycznym obiektywem Panavision Primo Artiste, który „ma miękkość w stylu vintage”, aby jeszcze bardziej stworzyć efekt zamknięcia w imponującej kolumnadzie, która stała się odpowiednia dopiero tam w zestawie Format, mówi DP.

Ten kształt ramy pozwala również na większe zbliżenia bez konieczności pokazywania otoczenia aktora z obu stron – dodaje. Ale dzień przed rozpoczęciem produkcji producenci zdecydowali się na szerszy współczynnik proporcji CinemaScope wynoszący 2,66:1, mówi DP, zmuszając załogę do bałaganu.

„Musieliśmy ponownie przeprowadzić zwiad i znaleźć nowe lokalizacje” – mówi Sobociński. Ale ciasne przestrzenie świata aktorskiego pozostały i działały dobrze, mówi – nawet jeśli „dosłownie wystrzeliłem z szafy”.

Sobociński mówi, że przyciągnął go scenariusz do „Hiacynta” – element, który jest dla niego kluczowy w podejmowaniu projektów – ponieważ był to mało znany rozdział w Polsce lat 80. i rozprawie przez państwo policyjne z aktami społeczności gejowskiej.

W miejscu spotkania zwanym Chalet rozgrywa się kilka scen, mówi, dodając: „To była prawdziwa rzecz i prawdziwe miejsce”. Rzeczywista lokalizacja już dawno przestała istnieć („Jest otoczona drapaczami chmur”) i dlatego musiała zostać odtworzona – ale filmowcy znaleźli miejsca, w których przez dziesięciolecia niewiele się zmieniło.

Paleta kolorów „Hiacynta” potęguje uczucie klaustrofobii, a czasami wręcz daje widzom wrażenie, że film jest poplamiony nikotyną. Kiedy indziej sceny są podzielone na poziomy, aby były zimne i niebieskie, mówi.

I mimo większego formatu Sobociński mówi: „Cieszę się, że udało nam się jeszcze sprzedać klaustrofobię”.

READ  Harlem Globetrotters po raz pierwszy podpisują kontrakty z zawodnikami z Chin i Polski w ramach klasy debiutantów 2020

Najlepsze z różnorodności

Zapisać się do Biuletyn na temat różnorodności. Aby otrzymywać najnowsze wiadomości, śledź nas na Facebook, Świergot, oraz Instagram.

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *