30 proc. Polaków korzysta dziś z płatności internetowych częściej niż przed pandemią. Jednak w obiegu jest więcej gotówki niż kiedykolwiek wcześniej.
/.123RF / PICSEL
Pandemia koronawirusa spopularyzowała płatności elektroniczne. W początkowym okresie Polacy częściej wykorzystywali płatności internetowe do codziennych zakupów spożywczych, płacenia rachunków i zamówień w restauracji. – Paradoksalnie wzrosła również gotówka w obiegu. To pokazuje, że Polacy przystosowali się do trudnej sytuacji w dobie koronawirusa i próbują ją przezwyciężyć na płaszczyźnie ekonomicznej – mówi Janusz Wdzięczak z Instytutu Sobieskiego.
Zagrożenia związane z pandemią koronawirusa zmobilizowały Polaków do korzystania z płatności internetowych, ale też zmieniły podejście do oszczędzania.
– Wystąpiło bardzo nietypowe zjawisko: z jednej strony wzrosła liczba transakcji realizowanych elektronicznie i płatności dokonywanych elektronicznie. Wynika to z kwestii bezpieczeństwa. Kierując się wytycznymi rządu zgodnymi z zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia, Polacy postanowili uniknąć gotówki. Rekordowy poziom osiągnęła również ilość gotówki w obiegu, pobrana z rachunków bankowych. Polacy zdecydowali się mieć przy sobie gotówkę w czasach kryzysu – wyjaśnia w rozmowie z Newseria Biznes ekonomista Instytutu Sobieskiego Janusz Wdzięczak.
Z danych NBP cytowanych w raporcie Instytutu Sobieskiego „Jak płaci się w Polsce w erze pieniądza cyfrowego przed i po COVID-19” wynika, że w kwietniu br. W obiegu znajdowało się 272 mld zł, czyli ponad 20 Mld zł więcej niż w marcu.
Wzrost w marcu tj. H. W miesiącu, w którym wybuchła pandemia w Polsce, ponownie wyniosła około 26 mld zł i była (nominalnie) największa w historii. Z najnowszych danych NBP wynika, że dziś w obiegu jest ponad 285,3 mld zł. Oznacza to, że od maja do lipca nadal notowano wzrosty, ale znacznie mniej niż w marcu i kwietniu (odpowiednio o 6,3 mld zł, 4,1 mld zł i 2,2 mld zł w kolejnych trzech Miesięcy).
Zdaniem ekspertów Instytutu Sobieskiego wzrost zapotrzebowania na gotówkę należy tłumaczyć również sytuacją, że w pierwszych dniach pandemii koronawirusa w Internecie pojawiło się wiele fałszywych informacji o zamykaniu sklepów spożywczych, bankach zaprzestało działalności, a rząd nałożył specjalny podatek. będzie pobierać depozyty bankowe.
Dlatego Polacy zaczęli wypłacać pieniądze ze swoich kont w obawie przed nieprawidłowym działaniem systemów bankowych i płatniczych. Jednak nie ograniczył w żaden sposób transakcji elektronicznych.
– Postawy Polaków wobec pieniądza cyfrowego ewoluowały od początku XXI wieku, kiedy Polska – o której mało kto pamięta – była jednym z pionierów bankowości elektronicznej. Obecnie społeczeństwo preferuje cyfrowe pieniądze do codziennych transakcji, takich jak zakupy. B. podczas zakupów. Nadal jesteśmy liderem w płatnościach zbliżeniowych kartą – mówi ekonomista z Instytutu Sobieskiego.
Ten rodzaj płatności staje się coraz bardziej popularny, tym bardziej, że limit płatności zbliżeniowych bez podawania PIN-u został w ostatnich miesiącach zwiększony z 50 zł do 100 zł.
Raport IS przywołuje dane z aplikacji Revolut, której użytkownicy znacząco zwiększyli wydatki na portale takie jak Allegro czy Aliexpress. W okresie obowiązywania embarga Polacy częściej płacili za posiłki elektronicznie, ale też opłacali rachunki online.
Zdaniem Janusza Wdzięczaka Polacy angażują się w bardziej złożone operacje, np Kupując polisę lub fundusz inwestycyjny, są zdecydowanie bardziej konserwatywne i wolą robić to w tradycyjny sposób.
– W takich sytuacjach rzadziej korzystamy z aplikacji mobilnej na telefonie. Wolimy odwiedzać agencję ubezpieczeniową i tam szukać informacji i negocjować odpowiednie warunki – dodaje ekonomista z Instytutu Sobieskiego.
Trudno ocenić, czy po pandemii koronawirusa nadal obowiązują nowe zwyczaje płatnicze Polaków.
– Jest prawdopodobne, że niektóre udogodnienia ułatwiające życie będą nadal używane. Np. Liczba transakcji bezgotówkowych dla tzw. Przedsiębiorstw użyteczności publicznej: prąd, gaz i raczej się nie zmieni. Choć sytuacja epidemiologiczna z pewnością ulegnie poprawie, część ludzi wróci do dawnych przyzwyczajeń – przewiduje Janusz Wdzięczak.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Zaangażuj się i czytaj wiadomości biznesowe