Sport
Naomi Osaka znalazła płaszcz bohaterki. Wygrała w Bond. Gdy nie było pomocy, pokazywał najlepszy tenis
Jest najlepiej zarabiającą atletką. Od 2018 roku co sezon zdobywa tytuł Wielkiego Szlema, co imponuje jak na bezkrólewia w tenisie kobiet. I w tym samym czasie Naomi Osaka Pozostaje całkowicie nieoznakowany. Czasami nie wiadomo, co jest dla Ciebie cenniejsze: siła tenisowa, gdy włączasz najwyższą prędkość, jak w drugim i trzecim secie finału? To uczciwość na dobre i na złe oraz dar widzenia, że świat nie kończy się na czubku twojego nosa.
Sponsorzy je uwielbiają: gra dla Japonii, ale została wychowana w Stanach Zjednoczonych i uczyła tenisa jej ojca z Karaibów na Haiti. W cyklu olimpijskim Tokio 2020 taka mieszanka kontraktów reklamowych zostanie przeliczona na miliony. W 2019 roku przekazano łącznie 37,5 mln USD. Ale nie ma wrażenia, że kupili go sponsorzy, a jego popularność zepsuła się i nauczyła chować się w kokonie. Kiedy Naomi Osaka czuje, że tenis ją przytłoczył, że jest pod presją, w wywiadach mówi o tej wątpliwości. Kiedy widzi, że jej rywalka grała wspaniale, komplementuje ją, jak kiedyś Iga Świątek. A jeśli obiecuje trenować razem po takich komplementach, to dotrzymuje słowa. Gdy gwizdkiem zdobywa swój pierwszy tytuł Wielkiego Szlema, jak dwa lata temu w Nowym Jorku, gdy publiczność stanęła po stronie Sereny Williams w wojnie z sędzią, z pokorą przyznaje, że w takiej chwili jest to niemożliwe. aby wygrać z tłumem, trzeba mieć czas. Jeśli czuje, że „Black Lives Matter” i że musi to jakoś ująć, a nie wie jak, od razu to pokazuje i tak naprawdę nie wie jak. Kiedy zaczęły się zamieszki, protestowała na ulicach Minneapolis, nie tylko na Instagramie. Tuż przed US Open początkowo wycofała się z Western & Southern Open, sympatyzując z gestami koszykarzy NBA, ale potem została przekonana do powrotu i ostatecznie przeszła na emeryturę z powodu kontuzji. Na US Open podczas każdego meczu wychodziła w czarnej masce z imieniem i nazwiskiem ofiary amerykańskiej policji. I po każdym meczu nosiła czarno-złotą koszulkę Lakers z ósemką Kobe Bryanta. Można ją było zobaczyć w tej koszulce na trybunach podczas innych meczów i to w niej też podniosła trofeum za zwycięstwo w US Open. – Naprawdę miałam wrażenie, że to dodało mi sił – napisała po finale.
Osaka: „Pomyślałem, że byłoby szkoda, gdybym stracił to w mniej niż godzinę”.
Poszła na boisko z dużymi słuchawkami, dużym plecakiem i czarną maską z wiadomością. Po meczu miała na sobie czarną koszulkę Kobe. I tak siedem razy, od trzystu z Misaki Doi w pierwszej rundzie do trzystu z Wiktorią Azarenka w finale. Podczas tegorocznego US Open było tak wiele historii do opowiedzenia: pierwsze uderzenie w koronawirusa, wykluczenie Benoit Paire i Kristiny Mladenović, Serena Williams ponownie przegrała w wyścigu o rekord Margaret Court. Powrót Azarenki, wielki turniej młodych matek, który czasami wymykał się z tego, jak uzależniające były niektóre gry.
W finale tenisowym Victoria Azarence wygrała w półfinale z Sereną Williams. W tym czasie stanąłem przed znanym dylematem tenisowym – jak mogę zakończyć mecz, który tak dobrze zacząłem? – nieustanny rywal. Teraz – Azarenka. Kiedy po obu stronach siatki jest taka zręczność i upór, czasami idealne trafienie przenosi mecz na inną linię i zmienia role. Końcowy wynik był taki sam jak w półfinale Williams-Azerenka, tyle że tym razem na korzyść przeciwnika: 1: 6, 6: 3, 6: 3 dla Osaki. Ale kurs – jeszcze bardziej dramatyczny. Bo Azarenka znalazła dobry rytm w pierwszym secie z Williams, mimo że rozegrała tylko jeden mecz. A Osaka naprawdę go znalazła w ostatniej chwili, kiedy ostatnie drzwi już się zamykały. Przegrała pierwszego seta, w drugim przegrała 2: 0. Od 26 lat, od zwycięstwa Arantxy Sanchez Vicario nad Steffi Grafem, nie było zwycięzcy turnieju, który mógłby się odbudować po przegranym pierwszym secie. Osaka popełnił w tym podwójne błędy serwisowe, przypadkowe pomyłki w wymianach, trafił w siatkę i rzucił kijem w boisko. Goniła piłkę tam, gdzie wysłał ją Azarenka: raz przeciwko jednej linii, czasem przeciwko drugiej, czasem przeciwko skrótowi. „Musiałem sobie wmówić, że wstydzę się przegrać ten mecz w mniej niż godzinę i muszę przestać się zniechęcać” – powiedział później Osaka. A kiedy odzyskała pewność siebie, rozpoczęła się wielka gra. Nie było tu rezygnacji z Azarenki, powolnego poddawania się, jak wcześniej z Sereną. Białorusinka nie uznała straty, próbowała wrócić. Drugi set zakończył się wynikiem 6: 3, ale w finale zagrali na korzyść. Azarenka miał piłkę na 5-4, ale Osaka zareagował taką kontrą lub powrotem, że ostatecznie udusili tę próbę powrotu do dyktowania wydarzeń na boisku.
Osaka nie zdecydowała jeszcze, czy przyjechać do Rolanda Garrosa
W trzecim secie Azarenka doprowadził z pozornie beznadziejnej sytuacji do sytuacji 3-4. Chwilę temu Osaka z uśmiechem przyjął, że wyzwanie dało przeciwnikowi punkt w ważnym momencie. Ale kiedy korzyść została zredukowana do klejnotu, zdała sobie sprawę, że tutaj trzeba będzie wytrwać do końca. Udało się, ma trzeci tytuł Grand Slam. Jak to ujął „El Pais”, wróciła do raju i znalazła płaszcz bohaterki w idealnym momencie. Po wygraniu Australian Open 2019 była przytłoczona oczekiwaniami i presją. Oddzieliła się od trenera Sachy Bajina, przeszła na emeryturę w czwartej rundzie US Open i jeszcze szybciej na Australian Open: po nieudanym meczu z Coco Gauff w trzeciej rundzie. Straciła prowadzenie w rankingu, a następnie wypadła z pierwszej trójki. Teraz odbudowała swoje największe atuty z nowym trenerem Wimem Fissettem i trenerem Azarenki. Poprawiła swoje przygotowanie fizyczne i mogła przegapić to, co ją przytłoczyło podczas przerwy w koronawirusie. I nadal ma wielki szlem. Tam, gdzie zaczęło się w 2018 roku i gdzie została wygwizdana, tym razem nie było publiczności. Ale nie było też wątpliwości, że zwyciężyli najlepsi. I że dobrze reprezentuje swój sport. Od poniedziałku wróci do pierwszej trójki rankingu. Nie jest jeszcze przewidziane, czy pojedzie na Rolanda Garrosa, który startuje 21 września, mąka nie jest ich powierzchnią.
Po finale wróciła na boisko, położyła się na plecach i przez kilka sekund spoglądała w niebo. – Widziałem, jak świetni tenisiści upadali zaraz po zwycięstwie. Chciałem zobaczyć, co wtedy widzą. Po prostu zawsze się bałam, że mogą się skrzywdzić. – Wolałam położyć się ostrożniej – powiedziała. Powiedziała: „wspaniali tenisistki”, a nie „inni świetni tenisistki”. I cokolwiek zobaczyła, leżąc na placu, chciałbyś jej powiedzieć, nigdy się nie zmieniaj.
„Idol nastolatek przyszłości. Specjalista od totalnej popkultury. Miłośnik internetu. Wannabe odkrywca.”