Gospodarka
Najpierw przeciwko ukraińskiemu importowi produktów rolnych, teraz przeciwko zasadom polowań
Protesty polskich rolników przeciwko konkurencji ze strony ukraińskiego importu produktów rolnych nasiliły się w całym kraju, blokując główne autostrady i wszystkie punkty kontroli granicznej – w tym transport kolejowy – z Ukrainą, przyciągając nowych uczestników zgromadzonych pod różnymi sztandarami.
Wśród nich są miejscowi myśliwi z woj Myśliwi w akcji Grupa sprzeciwiająca się ograniczeniom w działalności łowieckiej, którą określiła jako „zniszczenie polskiego rolnictwa poprzez delegalizację łowiectwa”.
Adrian Wawrzyniak, rzecznik związku rolników Solidarność, powiedział, że oprócz ruchu ciężarówek zablokowany zostanie teraz cały ruch pasażerski i będą mogły przejeżdżać wyłącznie dostawy pomocy wojskowej; W odpowiedzi ukraińscy kierowcy ciężarówek zablokowali import polskich towarów po stronie ukraińskiej.
Polskie źródła stworzyły mapę na żywo, która pokazywała dziesiątki symboli traktorów – przedstawiających rolników – rozsianych po całym kraju, a także symbole dzika reprezentujące myśliwych.
Na autostradzie można było zobaczyć sceny ze sprzętem audio autorstwa polskich rolników, z których część publicznie potępiała swoje wsparcie dla Ukrainy.
„❗To jest Polska, a nie Bruksela. „Nie popieram Ukraińców” – sytuacja na granicy z Polską.
Typowy protest rolników. pic.twitter.com/IztGl5sGh1
— Bandera Fella *-^ (@banderafella) 20 lutego 2024 r
W wyniku eskalacji Radia Wolna Europa poinformowała także o incydencie, w wyniku którego ukraińskie zboże zostało rozsypane na torach kolejowych na punkcie kontrolnym Medyka-Szeghini, co przypomina wcześniejszy incydent, podczas którego protestujący rozsypali zboże na autostradzie, ku złości wielu Ukraińców.
Eskalacja jest zwieńczeniem serii protestów, które rozpoczęły się w listopadzie 2023 roku przeciwko ukraińskim konkursom.
Inne ciekawe tematy
Kiedy Polacy i Ukraińcy walczą, Rosja wygrywa
W obliczu chaosu w Polsce spowodowanego niestabilnością polityczną, kryzysem zbożowym i blokadą wschodniej granicy przez rolników, sojusz polsko-ukraiński jest zagrożony. Tylko Rosja na tym skorzysta.
W ostatnich miesiącach polscy kierowcy ciężarówek i rolnicy nałożyli okresowe blokady na ukraiński ruch ciężarówek, żądając przywrócenia systemu zezwoleń lub ograniczenia przepływu ukraińskich produktów rolnych w celu ograniczenia, jak to nazywają, „nadmiernej konkurencji”.
Jednak niedawna eskalacja sytuacji doprowadziła do całkowitej blokady całego transportu, w tym usług pasażerskich i kolejowych.
Po inwazji Rosji na pełną skalę UE złagodziła ograniczenia nałożone na ukraiński eksport przez blok, aby pomóc Kijówowi w utrzymaniu gospodarki, a protestujący wzywali polski rząd i UE do przywrócenia tych ograniczeń, ale bezskutecznie.
Władze polskie i ukraińskie nie poddawały się kilka spotkań w nadziei na rozwiązanie problemu, jednak eskalacja protestów pokazała, że rozmowy w dużej mierze zakończyły się fiaskiem.
Ukraina potępiła protesty i stwierdziła, że nie ma uzasadnienia dla eskalacji.
Ołeh Nikołenko, rzecznik ukraińskiego MSZ, ds Facebook, stwierdził: „Granice lądowe pozostają ważne w kontekście rosyjskiej agresji. Działania polskich demonstrantów i poszczególnych radykalnych polskich polityków podważają ukraińską gospodarkę i opór wobec rosyjskiej agresji.
„Granica między Polską a Ukrainą jest jednocześnie granicą UE. Nie powinna stać się zakładnikiem interesów politycznych” – powiedział Nikołenko.
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”