Nauka
Na pierwszym miejscu jest wolność akademicka, a nie autonomia instytucjonalna
AMERYKA ŁACIŃSKA
Marcelo Knobel i Fernanda Leal potępił to, co stanowi najbardziej rażące wyzwanie dla autonomii uniwersytetów w Ameryce Łacińskiej od czasów dyktatur: ataki byłego prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro na uniwersytety federalne i agencje finansujące naukę.
Prawicowa administracja Bolsonaro (2019-2023) poważnie obcięła finansowanie uniwersytetów federalnych, ograniczyła wsparcie nauk humanistycznych i społecznych przez agencje federalne finansujące badania i zapewniające stypendia doktorantom oraz ingerowała w proces powoływania rektorów uniwersytetów.
Wyzwania dla wolności akademickiej
Chociaż Bolsonaro został usunięty ze stanowiska w związku z ubieganiem się o reelekcję, a obecne zagrożenie związane z jego rodzajem polityki zniknęło, powaga wyzwania, jakie jego rząd rzucił dla autonomii uniwersytetów, zasługuje na refleksję w interesie ochrony wolności akademickiej.
Chociaż ostatnio byliśmy świadkami podobnych naruszeń wolności akademickiej w Chinach kontynentalnych, Hongkongu, na Węgrzech, w Polsce, Rosji i Turcji, należy zauważyć, że Ameryka Łacińska dysponuje najsilniejszą możliwą formą prawnej ochrony wolności akademickiej: autonomia uniwersytetów jest włączona do konstytucje niemal wszystkich krajów regionu.
W rzeczywistości niektóre z najbardziej ryzykownych inwazji, których próbował Bolsonaro, zostały zablokowane ze względów konstytucyjnych.
Dlatego powinniśmy odrzucić ten epizod w Brazylii jako zwykły przypadek polityczny, ostatecznie nieszkodliwą demonstrację zwykłej neokonserwatywnej i nieliberalnej retoryki oraz antynaukowego populizmu, okres zawirowań, który pojawia się od czasu do czasu i który przerywa sytuację, która w przeciwnym razie miałaby kształt byłoby Pax Romana powszechnie szanowanej autonomii uniwersytetów i wolności akademickiej w Ameryce Łacińskiej? Nie sądzę.
Niezrównoważona koncepcja autonomii uniwersytetu
Problem leży w samej autonomii uniwersytetu, w jej rozumieniu, regulowanym i bronionym przez społeczność akademicką w Ameryce Łacińskiej od lat 20. XX w. Jest to autonomia, która jest silna pod względem korporacyjnych prerogatyw uniwersytetu jako organizacji, ale słaba pod względem jej rdzeń: wolność akademicka. Wyjaśnię.
Idea autonomii uniwersytetów – prerogatywy lub przywileju instytucji uwalniającego je od kontroli politycznej – jest niezwykle jednorodna w całej Ameryce Łacińskiej.
Uniwersytety rozumieją, że są zobowiązane do dbania o dobro publiczne i służenie społecznościom znajdującym się w ich strefie wpływów. Jednakże charakter tej usługi musi w całości określić same uniwersytety, indywidualnie lub zbiorowo za pośrednictwem swoich stowarzyszeń krajowych.
Autonomia obejmuje swobodę akademicką w zakresie definiowania programów nauczania, przyjmowania studentów, wydawania dyplomów, mianowania nauczycieli oraz określania parametrów trwałości i rozwoju kariery akademickiej. Uwzględniono tu także swobodę nauczania i prowadzenia badań naukowych bez ograniczeń i przymusu.
Ze względu na swój niezależny status prawny jako zdecentralizowanych podmiotów państwowych, uniwersytety mają władzę prawną do tworzenia własnych statutów i regulaminów oraz decydowania o sposobie, w jaki ich władze korzystają ze swojej autonomii administracyjnej. Prawo uczelni do posiadania własnego majątku, którym można swobodnie zarządzać, do pozyskiwania środków publicznych i uzupełniania ich dodatkowymi dochodami, nazywane jest autonomią finansową lub gospodarczą.
Przez cały XX wiek autonomia uniwersytetów w Ameryce Łacińskiej rozwijała się jako zabezpieczenie uniwersytetów przed wtargnięciem rządów, czasami autokratycznych lub wręcz dyktatorskich, aby mogły one realizować swoje cele według własnego uznania.
Ideą przewodnią jest wolność uniwersytetu, która – w przypadku uczelni publicznych – ustanawia w granicach państwa dziedzinę samostanowienia.
W Ameryce Łacińskiej główne uniwersytety każdego narodu domagały się autonomii od systemu politycznego w procesie bardziej przypominającym osiągnięcie praw związkowych (uniwersytetu jako podmiotu biurokratycznego i aktora społecznego), a nie uznania wolności ducha.
Wolność akademicka wynika przede wszystkim ze strukturalnego prawa instytucji do autonomii. Uniwersytet jest posiadaczem prerogatyw i aktorem w ramach latynoamerykańskiej koncepcji autonomii uniwersytetu, a nie jego wspólnota akademicka.
Wolność akademicka na kampusach może być zapewniona dzięki autonomii, ale nie jest to jej podstawowa korzyść. Uniwersytety są niezależne, więc mogą „mówić władzy”.
Jego pozycja jest bardzo polityczna, choć wykracza poza formalną domenę polityczną, a autonomia pełni funkcję korporacyjnego bufora chroniącego uniwersytet przed polityką zagraniczną, a obecnie, w czasach kapitalizmu akademickiego, przed aktorami gospodarczymi. Wiedza jawi się jedynie jako dziedzina, z której prowadzona jest krytyka społeczna.
Obowiązujące ustawodawstwo stworzyło zatem ogromną przestrzeń dla autonomii uniwersytetów w Ameryce Łacińskiej, co jest postrzegane w regionie jako wolność korporacyjna uniwersytetu jako instytucji, nawet jeśli jest to wolność, której konsekwencją jest wolność akademicka pracowników akademickich. Wolność akademicka postrzegana jest jako wynik autonomii uniwersytetu, a nie jako jego główny fundament.
Jakie to ma znaczenie dla wolności akademickiej?
Kiedy wolność akademicka jest rozumiana jako kolejna forma niezależności uniwersytetu, na równi z autonomią administracyjną, organizacyjną i finansową, wolność akademicka zostaje ujawniona.
Wybrani urzędnicy, którzy chcą zaatakować uniwersytety, mogą twierdzić, że problem mają z finansami uniwersytetów, ich strukturą lub zarządzaniem, a nie funkcjonowaniem akademickim.
Następnie władze uniwersyteckie stają przed problemem wyjaśnienia, w jaki sposób naruszenia zewnętrznego kręgu niezależności wpływają na wewnętrzny rdzeń wolności akademickiej. Jest to linia argumentacji nieznana społecznościom uniwersyteckim w Ameryce Łacińskiej, ponieważ wszelkie formy naruszenia któregokolwiek wymiaru autonomii były tradycyjnie piętnowane jako równie poważne.
Kiedy oblężeniem nie jest uniwersytet jako całość lub konkretny podsektor (np. uniwersytety federalne w Brazylii), ale praca pojedynczego naukowca lub grupy naukowców, których wiedza irytuje niektórych polityków (np. na przykład) problem wolności akademickiej staje się krytyczny.
Te zindywidualizowane lub ukierunkowane wyzwania mogą z czasem stać się częstsze, ponieważ politycy kłócący się w mediach społecznościowych mogą szybko i masowo karykaturować programy badawcze.
Będą domagać się obrony tam, gdzie, wbrew odruchowi latynoamerykańskiemu, to nie organizacja jest na pierwszym miejscu, co pociąga za sobą wolność akademicką, ale wolność akademicka jest zamiast tego konceptualizowana jako centralna strefa ochrony, która przez nią promieniuje jedynie na zewnątrz, na poziomie organizacyjnym, tworząc pierścień ochronny, który nazywamy autonomią uniwersytetu.
Andrés Bernasconi jest profesorem pedagogiki na Papieskim Uniwersytecie Katolickim w Chile, Chile. E-mail: [email protected]. Artykuł ten ukazał się po raz pierwszy w bieżącym numerze miesięcznika Międzynarodowe Szkolnictwo Wyższe.
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”