Gospodarka
Na niedzielne wybory uzupełniające zarejestrowało się ponad pół miliona Polaków za granicą
Ponad pół miliona Polaków za granicą zarejestrowało się do głosowania w niedzielę 15 października w wyborach, w których opozycyjna partia Donalda Tuska liczy na obalenie rządzącej nacjonalistycznej partii Prawo i Sprawiedliwość.
Rekordowa liczba Polaków za granicą zarejestrowała się do głosowania w nadchodzących wyborach parlamentarnych, które mogą doprowadzić do obalenia rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS) lub umocnienia jej władzy nad krajem po trzeciej kadencji.
Jak podają lokalne gazety, w niedzielę do głosowania zarejestrowało się ponad pół miliona Polonii – więcej niż liczba mieszkańców szóstego co do wielkości miasta Gdańska – a ich głos może być decydujący.
We wtorek minął termin rejestracji, a liczba Polaków głosujących za granicą ma przed północą wzrosnąć do ponad 600 tys., poinformował wcześniej tego samego dnia minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau.
„Cztery lata temu było ich 314 000 [voters registered abroad]; tam w tej chwili [are] 560 000” – powiedział Rau na konferencji prasowej, dodając, że jest to rekordowa liczba w historii Polski.
Rau stwierdził, że kraj musi zwiększyć o 70% liczbę komisji wyborczych za granicą ze względu na duże zapotrzebowanie ze strony obywateli Polski za granicą, co budzi obawy, że lokale wyborcze nie będą w stanie obsłużyć takiej liczby wyborców.
Na kogo diaspora będzie głosować?
Szacuje się, że obecnie za granicą mieszka około 5 milionów Polaków, którzy – biorąc pod uwagę precedens wyborów parlamentarnych w 2019 r. – historycznie głosują na opozycję wobec Prawa i Sprawiedliwości – w tym przypadku dając Partii Koalicji Obywatelskiej (KO) Donalda Tuska pewne nadzieje na niedzielę.
Od 2015 roku władzę sprawuje prawicowa, populistyczna partia Prawo i Sprawiedliwość. Przez lata sprawowania władzy oskarżano ją o upolitycznienie wymiaru sprawiedliwości, zacieśnienie kontroli nad ogólnokrajowymi mediami i ograniczenie dostępu do aborcji do tego stopnia, że jest on prawie niemożliwy. całkowity zakaz.
Choć w 2019 r. Prawo i Sprawiedliwość uzyskało 43,6% głosów, według niedawnego sondażu POLITICO partia ta znajduje się kilka punktów procentowych poniżej poziomu sukcesu wynoszącego 38% (stan na 9 września).
Za Prawem i Sprawiedliwością stoją Tuska Koalicja Obywatelska z 30% głosów oraz skrajnie prawicowa Konfederacja Wolności i Niepodległości – 11% głosów.
Aktualne sondaże wskazują, że na czele kolejnego polskiego rządu mogłaby stanąć koalicja, gdyż PiS nie uzyska ogólnej większości.
Strach przed nieprawidłowościami
Wiemy, że Polacy za granicą muszą oddać swój głos przed obywatelami Polski w kraju. Zgodnie z nowymi ordynacjami wyborczymi wprowadzonymi przez Prawo i Sprawiedliwość, liczenie głosów zagranicznych należy zgłosić w ciągu 24 godzin od zamknięcia lokali wyborczych – rozwiązanie to zostało skrytykowane przez polskiego Rzecznika Praw Człowieka jako niekonstytucyjne, ponieważ uniemożliwia wyborcom w kraju Pozbawiony prawa głosowania za granicą.
Jeżeli głosy nie zostaną oddane w terminie, uważa się je za nieważne.
„Narusza to istotę prawa wyborczego i uzależnia ważność i skuteczność głosowania od okoliczności niezależnych od obywatela, a wynikających z problemów ze sprawnością administracji wyborczej”. napisał komisarz na Xdawniej znany jako Twitter.
Z sondażu przeprowadzonego w styczniu przez lokalną gazetę „Dziennik Gazeta Prawna” i nadawcę RMF FM wynika, że prawie połowa Polaków (47,3%) obawia się, że październikowe wybory mogą zostać zmanipulowane.
W środę startował kandydat Koalicji Obywatelskiej Aleksander Pociej napisał na X że „jest ryzyko, że ponad 40 komisjom wyborczym nie będzie w stanie policzyć oddanych głosów”, chociaż nie podał żadnych dalszych szczegółów ani dowodów na poparcie swojego twierdzenia.
Decydujące znaczenie mogą mieć mniejsze partie w Polsce
Kolejnym czynnikiem wpływającym na wynik wyborów mogą być mniejsze partie w Polsce.
Dzieje się tak dlatego, że z wczesnych sondaży wynika, że ani PiS, ani Platforma Obywatelska nie mają wystarczającego poparcia, aby uzyskać większość absolutną do samodzielnego sprawowania rządów, co oznacza, że faktycznie mogą opierać się na koalicjach z mniejszymi partiami.
Możliwy sojusz mógłby istnieć pomiędzy Nową Lewicą, Koalicją Obywatelską i Trzecią Drogą.
Agata Diduszko-Zyglewska, posłanka Nowej Lewicy, powiedziała Euronews, że jej partia wraz z pozostałymi partiami opracowuje plan działania, który „z pewnością obejmie przywrócenie praworządności”.
„Z pewnością będziemy strażniczkami praw kobiet i rozdziału Kościoła od państwa. To kluczowe kwestie, które wyprowadziły na ulice setki tysięcy ludzi i mają bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo, zdrowie i wolność Polaków”.
Polska mogłaby również zwrócić się w stronę skrajnej prawicy, w ramach możliwego sojuszu obecnej partii rządzącej z ultranacjonalistyczną Konfederacją, ale na przeszkodzie mogą stanąć różnice w finansach kraju
„Popieramy wolność gospodarczą, proste, niskie podatki, mniej regulacji, zarządzanie własnymi pieniędzmi i nie wykorzystywanie ich do budżetu. Nasze hasła są probiznesowe i chrześcijańskie” – powiedział Euronews członek Konfederacji Krzysztof Bosak.
„Nie widzimy szans na realizację naszych pomysłów programowych z PiS czy Platformą Obywatelską, dlatego zakładamy, że po wyborach prawdopodobnie będziemy w opozycji”.
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”