Doniesienia medialne ujawniają, że S. Somanathan, przewodniczący Indyjskiej Organizacji Badań Kosmicznych (ISRO), zwracając się do studentów Maharshi Panini Sanskrit i Vedic University w swoim wezwaniu powiedział że pojęcia takie jak algebra, pierwiastki kwadratowe, koncepcje czasu, architektura, struktura wszechświata, metalurgia, a także lotnictwo wywodzą się z Wed, które później zaczęto uznawać za odkrycia cywilizacji zachodnich.
Zgodnie z raportami, prezes ISRO powiedział również, że zasady gramatyczne i struktura sanskrytu, starożytnego indyjskiego produktu kulturowego, nadają się do wykorzystania w rozwoju języków dla komputerów i sztucznej inteligencji (AI), prawdopodobnie opierając swój argument na podstawie oświadczeń zawartych w artykule z 1985 roku, napisanym przez Ricka Higgsa, naukowca związanego z NASA Ames Research Center w Kalifornii. Ale pomimo ambitnych początkowych twierdzeń zawartych w tym artykule, nikt nie poczynił żadnych postępów w tworzeniu kodu komputerowego napisanego w sanskrycie. Jeśli sanskryt jest idealnym kandydatem na język oprogramowania, dlaczego nie miałoby jeszcze istnieć oprogramowanie oparte na nim? Dlaczego samo ISRO nie miałoby przejąć przewodnictwa w tak szlachetnym przedsięwzięciu? Opowieść o tym, jak dwóch inżynierów oprogramowania w Polsce opracowało gdzieś w 2000 roku polskie syntezatory mowy na potrzeby komunikacji z wirtualnymi asystentami dla komercyjnej firmy, można potraktować jako zapowiedź takich technologii przyszłości.
Intencją tego artykułu nie jest rozwodzienie się nad użytecznością sanskrytu jako języka sztucznej inteligencji, ale raczej zwrócenie uwagi na irracjonalność pojęcia „wielkości cywilizacyjnej”, nawiązującego w wypowiedziach prezesa ISRO.
Prezes ISRO idzie oczywiście za duchem czasu. W ostatnich latach zaobserwowaliśmy wśród nowych elit na najwyższych szczeblach władzy tendencję do ksenofobii przy najmniejszej prowokacji. Takie oświadczenia sugerują, że nasi starożytni odpowiednicy, a dokładniej wedyjscy Aryjczycy, z pewnych przypadkowych przyczyn genetycznych lub na mocy przymierza z Bogiem, rozwinęli specjalne zdolności do nauki, sztuki i literatury (z nieznanych powodów pomysłowość przed-wedyjskiego Ludzie z Doliny Indusu zajmujący się planowaniem urbanistycznym, gospodarką wodną i wprowadzaniem systemów ważenia nigdy nie są brani pod uwagę w tych dyskusjach o dawnej świetności Indii). Lud wedyjski, obdarzony w ten sposób specjalnymi mocami intuicyjnymi, przygotował pierwsze indyjskie pisma religijne, w tym Wedy, które były propagowane ustnie od drugiego tysiąclecia pne, co było możliwe dzięki skomplikowanym technikom mnemotechnicznym.
Dla wielu Wedy stały się źródłem wszystkich faktów, które reprezentuje współczesna nauka, w tym cudów techniki, takich jak samoloty, telewizja, satelity, chirurgia i robotyka. Przemawiając na 105. edycji Indyjskiego Kongresu Naukowego, który odbył się na Uniwersytecie w Manipur w 2018 r., ówczesny minister nauki Unii m.in. stwierdził że kosmolog Stephen Hawking powiedział, że starożytny tekst hinduski może mieć teorię wyższą od idei równoważności masy i energii, którą przedstawił Albert Einstein w szczególnej teorii względności. Hawking nigdy czegoś takiego nie powiedział. Lubię wyobrażać sobie, że minister musiał złożyć oświadczenie w dobrych intencjach. Można argumentować, że jest to sposób na promowanie naukowego temperamentu w kraju: że współcześni Indianie są potomkami wielkiej kultury intelektualnej, która sprzyjała krytycznym dociekaniom i rozwinęła wiele idei, z których wiele jest teraz po prostu odkrywanych na nowo przez współczesną naukę. Że musimy odzyskać naukowego ducha tego utraconego świata. Prezydent ISRO musi mieć również podobne szlachetne uczucia, gdy wypowiada się echem wyższości cywilizacyjnej Indii.
Ale najważniejsze pytanie brzmi, czy takie twierdzenia i półprawdy naprawdę mogą pomóc, czy też przynoszą efekt przeciwny do zamierzonego. Zamiast wspierać kulturę naukową, która jest zasadniczo zakorzeniona w stawianiu pytań, poszukiwanie ciągłości między nauką starożytną i współczesną tylko wzmocni sprawę ortodoksji w Indiach. Ponadto zachęca do bezkrytycznej akceptacji starożytnych pism świętych i tradycji, które mogą pozwolić na niezakłóconą drogę do pseudonauki. Nauka jest wyzwaniem. Aby zrozumieć implikacje bezkrytycznego przyjmowania jakiejkolwiek prawdy, wystarczy cofnąć się do czarwaka (Lokayata) epistemologia, część starożytnej filozofii hinduskiej, która stwierdza, że ilekroć ktoś wnioskuje o prawdzie na podstawie zbioru obserwacji lub prawd, należy rozpoznać wątpliwość; i ta wywnioskowana wiedza jest warunkowa. Lokayata, będąca częścią tradycji hinduskiej, sugeruje również, że żadne dochodzenie nie może zaczynać się od przekonania, że zawsze wszystko wiedzieliśmy i że wszystko, co wiedzieliśmy, zostało określone w naszych pismach świętych. Fizyk teoretyk Richard Feynman rozwija tę koncepcję w swojej książce pt. Co to wszystko znaczy: myśli obywatela-naukowca. Twierdzi:
„W przyznaniu się do niewiedzy i przyznaniu się do niepewności jest nadzieja na dalszy ruch istot ludzkich w jakimś kierunku, który nie jest ograniczony, trwale zablokowany, jak to często bywało w różnych okresach świata. historia człowieka”.
Perski uczony Al-Biruni, który przybył do Indii w X wieku, aby studiować nauki indyjskie, jako jeden z pierwszych skomentował rosnącą zaściankowość i nierealistyczne poczucie wyższości jako przyczyny upadku nauki w Indiach. To tutaj średniowieczna Europa pokonała inne niezależne starożytne społeczeństwa. Starożytna intelektualna historia Indii pokazuje, że jej dominująca filozofia, w miarę jak się rozwijała, zasadniczo zaprzeczała obiektywnemu światu i podkreślała związek jaźni z niepoznawalnym i niezmierzonym kosmicznym „Brahmanem”. Starożytni Grecy zdawali sobie jednak sprawę, że poza ludzką świadomością istnieje obiektywny świat rządzony prawami natury, który można testować i obserwować. Europa od V do XV wieku wchłonęła tę grecką tradycję, co z kolei doprowadziło do prawdziwej rewolucji naukowej, której cechy radykalnie różniły się od nauk starożytnych.
W rzeczywistości nauka Mezopotamii (8000-2000 pne) miała znacznie wcześniejsze początki i musiała mieć wpływ zarówno na nauki chińskie, jak i indyjskie w dziedzinie astronomii i matematyki. Euclides już napisał swoją elementy prawie 800 lat przed Āryabhatīya (476-550 ne) z rygorystycznymi dowodami, które stały się podstawą matematyki 23 wieki później. Śhulbasutra i Āryabhatīya są wdzięczni za datki z Babilonu, Egiptu, Chin i Grecji. To grecki astronom i matematyk Arystarch (220-143 pne) jako pierwszy opracował model heliocentryczny, a także był w stanie obliczyć odległość między Słońcem, Ziemią i Księżycem na podstawie elementarnej geometrii. We wszystkich tych pionierskich wysiłkach interakcje między różnymi ośrodkami edukacyjnymi zlokalizowanymi w różnych częściach Eurazji musiały odgrywać ważną rolę w wzajemnej wymianie pomysłów.
Niezależnie od tego, czy jest pochodzenia indyjskiego, czy greckiego, nauka nie może rozwijać się w odosobnieniu, ani w teraźniejszości, ani w przeszłości. Podobnie jak dzisiejszy świat, „stary” świat był ze sobą powiązany, a nasza cywilizacja wymieniała towary, ludzi i idee z resztą świata, choć znacznie wolniej niż obecnie. Wedyjczycy, Chińczycy czy Grecy mieli okazję spotkać swoich odpowiedników w Persji, Aleksandrii czy Bagdadzie, uważanych za jedne z antycznych ośrodków kulturowych. Do tej listy można dodać buddyjskie klasztorne uniwersytety Nalanda i Takshashila. Frits Staal, wybitny uczony wedyjski, w swojej książce Odkrywanie Wed (2008) bardzo wnikliwie omawia te starożytne paradoksy i komentuje, że starożytną naukę można zrozumieć tylko wtedy, gdy kontynent euroazjatycki traktuje się jako niepodzielną całość – co z kolei oznacza, że „nauka indyjska nie jest odosobniona i nie można jej badać, sztucznie izolując ją od reszty kontynentu euroazjatyckiego”.
Ruiny pierwotnego Uniwersytetu Nalanda w Rajgir, Bihar. Źródło: YouTube
Minabere Ibelema, który niedawno napisał książkę na temat szowinizmu kulturowego, mówi, że „ludy świata mają tendencję do uważania się za lepszych od innych, a przez to za bardziej wartościowych”. Ale ten trend nie jest unikalny dla Indii. Współczesne przykłady szowinizmu kulturowego można znaleźć gdzie indziej, w tym w krajach zachodnich. Pojęcie „wartości zachodnich” jest najbardziej konsekwentnym wyrazem kulturowego szowinizmu – wywodzącym się z założenia, że współczesny Zachód jest strażnikiem uprzywilejowanego dziedzictwa, przekazywanego poprzez rodzaj kulturowej genealogii, którą ogólnie nazywamy „cywilizacją zachodnią”. . Ta wersja historii jest błędna. Nie ma naukowych podstaw dla wyższości rasowej lub nadrzędnej rasy – koncepcji, które przygotowały platformę startową dla śmiercionośnych ideologii, takich jak faszyzm i nazizm. Kiedy uznamy, że Indie, czy też zajmowana przez nie przestrzeń geograficzna, były częścią tej zglobalizowanej sieci cywilizacji – gobelinu utkanego z nici różnych ludów, kultur i idei – nowsze, zdrowsze i mniej szowinistyczne uznanie dla nasza starożytna wiedza ze wszystkimi jej ograniczeniami zacznie nabierać kształtu.
Tym, czego wydaje się brakować w tych rozważaniach na temat „nacjonalizmu naukowego” w dzisiejszych Indiach, są przemyślenia na temat prawdziwej funkcji nauki. Oprócz traktowania jej jako czynnika, który może przyspieszyć zdolności produkcyjne kraju, co jest przeceniane przez polityków, nauka jest narzędziem transformacyjnym do budowy sprawiedliwego, racjonalnie świadomego społeczeństwa. Nauka zasadniczo polega na zmianie; kwestionowanie przyjętych faktów, generując w ten sposób nowe odpowiedzi i nowe pytania – niekończący się proces. W naszym entuzjazmie, by zadowolić określoną publiczność, jako naukowcy zapominamy o naszej odpowiedzialności i wciąż powtarzamy stare slogany, które płynęły z ust mistrzów polityki.
CP Rajendran jest adiunktem w Narodowym Instytucie Studiów Zaawansowanych w Bengaluru.