Świat
Miejscowe dzieci nie „straciły” życia w internatach. Twoje życie zostało skradzione | Erica Violet Lee
W.wszyscy słyszeli te historie na długo przed tym, jak tego lata były one relacjonowane przez wszystkie sieci informacyjne w Kanadzie przez całą dobę. Na długo przed tym, jak radary penetrujące ziemię wykryły obecność nieoznaczone grobyWiedzieliśmy, że nasi zaginieni członkowie rodziny nie po prostu „zniknęli” ani nie usiłowali uciec ze szkół z internatem, wbrew informacjom misjonarzy i urzędników państwowych. Społeczności tubylcze są z konieczności ściśle ze sobą powiązane i żyjemy w historii naszego narodu pomimo wysiłków zmierzających do wykorzenienia naszej wiedzy, kultur, języków i życia.
Raport końcowy Kanadyjskiej Komisji Prawdy i Pojednania (TRC) z 2015 r. szacuje, że w kanadyjskich szkołach rezydenckich zmarło 4100 uczniów z nazwiskami i bez nazwisk. Aby obniżyć koszty, raport jest, powiedziany, wielu prawdopodobnie zostało pochowanych w zaniedbanych i nieoznaczonych grobach na szkolnych cmentarzach, zamiast przynosić ciała uczniów z powrotem do ich rodzinnych społeczności. Często rodzice w ogóle nie byli powiadamiani lub dzieci podobno umierały z powodu choroby – wymówka często wykorzystywana do usprawiedliwiania umyślnego ludobójstwa rdzennych narodów w oparciu o naszą rzekomą biologiczną niższość.
Moją rezerwową parafią jest Thunderchild First Nation, Saskatchewan, pośrodku pięknych północnych prerii. Placówka przeznaczona dla dzieci z Thunderchild nazywała się St. Henri i została zbudowana w 1901 roku przez Kościół rzymskokatolicki. Stworzenie tych szkół z internatem było bezpośrednim rezultatem kanadyjskiej polityki mającej na celu usunięcie rdzennej ludności z naszej ziemi i zintegrowanie nas ze społeczeństwem kanadyjskim. Ani Kościół, ani państwo nie są niewinne trwającego ludobójstwa na naszych ludziach.
27 maja 2021 r. groby co najmniej 215 miejscowych dzieci zostały oficjalnie odkryte w dawnej indyjskiej szkole mieszkalnej Kamloops na Tk’emlups te Secwépemc First Nation w mieście Kamloops w Kolumbii Brytyjskiej. Niecały miesiąc później, w indyjskiej szkole mieszkalnej Marieval przy Pierwszym Narodzie Cowess w Saskatchewan znaleziono 751 nieoznaczonych grobów. Sześć dni później na terenie Szkoły Misyjnej św. Eugeniusza w Cranbrook, BC, znaleziono 182 nieoznakowane groby. W miarę upływu dni coraz więcej kościołów odkrywa takie tragedie.
Rezultatem tego długo oczekiwanego rachunku jest kilka rdzennych narodów w całym kraju, które pogrążają się we własnych glebach i podążają za historiami, które wszyscy słyszeliśmy od naszych starszych i strażników wiedzy.
Wielu z nas postrzega codzienne kanadyjskie szkoły jako brutalne instytucje asymilacji i kolonizacji. W mojej głównie rdzennej miejskiej szkole podstawowej w Saskatoon w Saskatchewan zacząłem śpiewać O. dorastałem Kanada i God Save the Queen na zgromadzeniach. W stołówce, zanim pozwolono nam spożywać posiłki w szkole, miała być wykonana biblijna piosenka o życzliwości chrześcijańskiego Boga, Johnny Appleseed. Jednak terminy „szkoła osiedlowa” – i amerykański odpowiednik „szkoła z internatem” – są całkowicie nieadekwatne. Te „szkoły rezydencyjne”, „szkoły dzienne” i „szkoły z internatem” były więzieniami. Były to obozy pracy przymusowej.
Pamiętam, że słyszałem, jak ludzie z Cree, w tym małe dzieci, muszą pracować na farmach buraków cukrowych w straszliwym letnim upale. To było wspólny Od lat czterdziestych do co najmniej osiemdziesiątych rolnicy zwabiali wywłaszczonych i głodujących Indian do pracy sezonowej fałszywymi obietnicami, a następnie zmuszali robotników do pracy od 12 do 14 godzin dziennie za niewielką lub zerową płacę. Spali w ciężarówkach, namiotach lub pustych skrzynkach po zbożu. Jeśli zapuszczali się do pobliskich miast, byli przeganiani przez nietoperze. Gdyby próbowali odejść, ich dzieci mogły zostać zabrane.
Niektóre z opowiadanych nam historii o więzieniach w szkołach z internatem obejmują miejscowe dzieci kopiące groby dla innych dzieci. Nasi przodkowie rzadko otrzymywali właściwe pochówki czy nagrobki. Gleby tych krajów zawsze znały nasze ręce, jako ogrodników, jako robotników; te kraje posiadają nasze ciała i ciała naszych przodków. Ziemia pod tak zwaną Kanadą była piekłem i była schronieniem.
Jedno jest pewne: życie miejscowych dzieci nigdy nie jest „stracone”; są celowo i siłą kradzione. Podobnie ziemia rdzennej ludności – od Kanady po Stany Zjednoczone i dalej – nigdy nie jest „utracona”; byli i są przymusowo skolonizowani. Słowa, których używamy, są ważne dla życia rdzennych Amerykanów, ponieważ te słowa definiują przeszłość, teraźniejszość i to, co możliwe. Liczenie na miękki język, którego nauczono Kanadyjczyków, aby opisywać przemoc imperium, jest częścią procesu cofania kolonizacji.
W naszych społecznościach rozliczanie śmierci tubylców jest nieubłagane. Słyszymy, widzimy i czujemy rosnącą liczbę odkrytych grobów: coraz większą liczbę, które wydają się być nadawane setki razy dziennie w prawie każdym kanadyjskim kanale informacyjnym. Niekończące się powtarzanie numerów alarmowych w akademikach, aby połączyć osoby w żałobie z doradcami psychospołecznymi. Nic z tego nie wystarczy.
Odmawiam gry w liczby. Naszego żalu i naszego życia nie da się zredukować do liczb lub statystyk. Jako użytkownik Twittera @awahihte Połóż to„Kamloops nie jest jednostką miary”. A do kogo zwracamy się, gdy powtarzamy te liczby w kółko w nadziei wzbudzenia empatii w państwie osadniczym, które nie może czuć? Tymczasem, jako rdzenni mieszkańcy, za każdym razem jesteśmy złamani tymi liczbami. Po prostu nie ma kalkulacji, która mogłaby wyjaśnić życie każdego dziecka skradzionego przemocą kolonializmu – wszystkie chwile radości, ciekawości, zabawy i nauki, które sprawiają, że dzieciństwo jest tak cudownym czasem; te rzeczy są niezmierzone i niematerialne. Przeżywanego doświadczenia rdzennego dzieciństwa nie da się sprowadzić do żadnej europejskiej koncepcji własności i właśnie z tego powodu jest ono zagrożeniem dla porządku kolonialnego.
A co Kościół katolicki i państwo kanadyjskie mogą zrobić, aby naprawić to, co nieodwracalne? Kanadyjska instytucja kolonialna nie zamierza się zreformować, a już na pewno się nie skończy. Jednak w tych obliczeniach często nie bierze się pod uwagę jednej zmiennej: naszego stałego oporu. Myślę nie tylko o skradzionych młodych ludziach, ale także o dzieciństwie odzyskanym przez rdzenną ludność i wszechogarniającą miłość naszych rodziców i wspólnot. W rzeczywistości nasi ludzie wciąż są kradzieni i zabijani. W rzeczywistości nasza wiedza jest tłumiona, a nasza ziemia skolonizowana. To, co wciąż pozwala mi obudzić się rano i poczuć nadzieję, to wszystko, co mogliśmy uratować – wszystko, czego nie mogli znieść. Nasze języki i ceremonie zostały zachowane i praktykowane potajemnie, ukryte przed indyjskimi agentami patrolującymi nasze rezerwaty. A rodzice obozowali przed więzieniami w tipi, czekając na swoje dzieci. Nigdy się nie poddali. My też.
Placówka dla dzieci w moim rezerwacie Thunderchild First Nation, pośrodku pięknych północnych prerii, spłonęła w środku nocy w 1948 roku. Mówi się, że pożar został wzniecony przez dzieci uwięzione w St. Henri. Placówki nigdy nie odbudowano.
Wielu zawsze miało Ludności rdzennej na całym świecie używali pożarów, aby odmłodzić ziemię i przywrócić porządek w świecie przyrody. Lekcja jest taka, że czasami rzeczy muszą się spalić, aby gleba zagoiła się i stała się zdrowa. Gdy pomniki i posągi postaci kolonialnych są obalane, a czarne i tubylcze społeczności nadal stawiają opór i leczą się, inny świat staje się możliwy. W następnym świecie, który budujemy na tej ziemi, którą nasi przodkowie tak dobrze znali, kolonializm nie ukradnie na siłę żadnemu dziecku lat, w których się ukształtował. Będziesz wolny. Będziemy wolni.
„Organizator. Entuzjasta podróży. Rozwiązuje problemy. Miłośnik muzyki. Oddany uczony kulinarny. Nieuleczalny fan internetu. Zwolennik popkultury.”