Większość tygodni Peter Łukomskij jest dyrektorem technologicznym z Vancouver, pracującym w branży transportowej.
W tej chwili nadal pracuje nad transportem, ale jest w zupełnie innym miejscu niż biurowiec w Vancouver. W sobotę 26 marca on i jego wujek Lee krywitski, wylądował w Polsce, z zamiarem pomocy uchodźcom z Ukrainy przybywającym do granic obu krajów. Była to wycieczka inspirowana udzielaną pomocą od Łukomskiego ojciec przez obcych, w tym kozaka, przez prawie 80 lat.
Więc wynajęli furgonetkę (i przeprowadzić zbiórkę pieniędzy).
Scena na granicy
„A więc dzieje się tutaj, że ludzie uciekający z Ukrainy przyjdą do granicy i ustawią się w kolejce, aby spróbować dostać się do Polski” – wyjaśnia. „Wiedzą, że Polska jest w UE, wiedzą, że Polskę chroni NATO”.
Łukomskij oraz krywitski pomagają osobom przekraczającym granicę Krakowa, drugiego co do wielkości miasta w Polsce i ważnego węzła dla osób uciekających przed wojną. Codziennie odbywają podróż, którą opisuje jako podobną do podróży z Vancouver do Seattle. Stamtąd transport jest znacznie łatwiejszy, samolotami, pociągami i nie tylko.
„Byli w biegu od wielu dni”, wyjaśnia. „Wiesz, znamy ludzi, których domy zostały całkowicie zniszczone. Znamy wiele matek z dziećmi, które zostawiły mężów, ponieważ ich mężowie zostali, by bronić kraju”.
Na granicy istnieje przestrzeń do przetwarzania, kto wjeżdża do Polski i UE, co pozwala na swobodne przemieszczanie się między krajami członkowskimi. Łukomskij opisuje go jako ogromny budynek, jak duży sklep wypełniony różnorodnymi usługami i artykułami.
„Prawdopodobnie po raz pierwszy biorą głęboki oddech i zwalniają tempo po walce lub ucieczce, którą mieli, czasami przez tygodnie” – wyjaśnia. „Psychologicznie często jest to trudne nawet dla nich. Po prostu czują, że muszą biec dalej”.
to tam gdzie Łukomskij oraz krywitski spotykać ludzi po raz pierwszy; umiejętność mówienia po ukraińsku pomaga. Wielu innych wolontariuszy, którzy przybyli z pomocą w rejonie przygranicznym z całego świata, tego nie robi.
„Czuję, że to dla mnie supermoc, ponieważ czuję, że nie tylko mogę mieć kojący głos, ale jestem też kimś, kto wie, jakie będą następne kroki”, wyjaśnia.
Chociaż istnieją autobusy, które pomagają przewozić ludzi, nie wystarczą, aby zaspokoić popyt, i właśnie tam Łukomskij a twój wujek wszedł, tak jak pomogli obcy od Łukomskiego tata.
Odwdzięczając się 80 lat później
Wiele z powodów Łukomskij oraz krywitski podróż jest ich ukraińskim dziedzictwem, ale jest bardziej konkretny powód niż posiadanie czterech ukraińskich dziadków.
od Łukomskiego ojciec sam był kiedyś uchodźcą z Ukrainy.
„On, moi dziadkowie i ciotka uciekli” – wyjaśnia. „Mój ojciec miał wtedy 10 lat, a ciotka 7. Opuścili Ukrainę w 1945 roku jako uchodźcy uciekający przed konfliktem, a konflikt toczył się wówczas między Rosjanami a Niemcami”.
Młoda rodzina postanowiła uciec na zachód. w twoich wspomnieniach od Łukomskiego mój ojciec pisał o niebezpiecznej podróży, włączając w to doświadczenie strzelania z karabinu maszynowego w nocy i bomby spadające kilka stóp od rodziny, gdy szli drogą.
Łukomskij czytał te pamiętniki, a kiedy wojna ponownie przyszła na Ukrainę, był nimi zainspirowany. Częstym tematem opowieści jej ojca była pomoc nieznajomych.
„Historia, która naprawdę mnie uderzyła, to to, że był tam wóz konny, którym ktoś jeździł, a osoba ta po prostu podniosła dwoje dzieci i umieściła je z tyłu wózka. Mój ojciec powiedział: „Zasnąłem natychmiast, ponieważ ja był bliski śmierci. z wycieńczenia” od Łukomskiego to mówi.
Rodzice szli z tyłu, podczas gdy dzieci spały. Miesiące później od Łukomskiego ojciec zapytał matkę o mężczyznę.
„Powiedziała: »Wiesz, to był Kozak«, co jest bardzo silnym typem ukraińskiego rycerza, który jest bardzo dumny z tego, że jest Ukraińcem” – wyjaśnia. Łukomskij. „Powiedział: „Dlaczego nas zabrali?” A ona powiedziała: „Wiesz, kiedy ten Kozak cię zobaczył, to była jedyna rzecz, jaką mógł zrobić, po prostu cię odebrać i zabrać.” I to czytałam, a kiedy czytałam te historie, to było bardzo, bardzo emocjonalne. „
Ostatecznie, od Łukomskiego ojciec przybył do Kanady, gdzie się ożenił od Łukomskiego matka, urodzona w Kanadzie kobieta ukraińskich rodziców. To brat twojej matki, który dołączył Łukomskij w Polsce.
„Nie mam konia i wozu, ale mogę wynająć dziewięcioosobowy minivan. A jeśli mogę pomóc komuś przejść przez naprawdę krytyczne etapy podróży, czuję się, jakbym po prostu dawał i oddawał pieniądze . Proszę.”
Historie uchodźców
W ciągu tygodnia, w którym tam byli, ta dwójka pomogła kilkudziesięciu osobom: wypędzając ich z przygranicznego miasta Przemysłowy na dworzec w Krakowie, rozmawiając z nimi, gdy przyjeżdżają na granicę, wręczając im walizki.
w tych chwilach Łukomskij słyszałem wiele bolesnych historii.
„Wylewam się pięć razy dziennie” – mówi. „Wczoraj zabraliśmy kobietę na stację kolejową, która zachowywała się bardzo stoicko i trochę cicho. Gdy tylko daliśmy jej bilet, po prostu pogrążyła się we łzach.
„I powiedziałem: 'Co się stało?’ A ona powiedziała: „W nocy moje mieszkanie zostało zbombardowane, a moja matka zginęła”. Wstrzymała się tylko po to, by dostać się na stację kolejową, a potem całkowicie zemdlała, ponieważ jej matka zmarła tamtej nocy.
W historii innego uchodźcy Łukomskij zobaczył odbicie własnej rodziny.
„Mieliśmy matkę, miała chyba 8-letnią córkę i 10-letniego syna, a dla mnie było bardzo blisko domu, bo mój ojciec miał 10 lat, a ciocia 7. babcia”, on tłumaczy.
Przybyli z Mariupola, gdzie walki były brutalne. Matka powiedziała, że schronili się od wielu dni, jeśli nie tygodni, i mają nadzieję, że bombardowanie ustanie wystarczająco długo, by uciec.
„To była w zasadzie historia mojego taty o tym, że zostałem zbombardowany z jednej strony, z drugiej strony i nie wiedziałem, czy się uda”. Łukomskij to mówi.
Jednak nie cała historia jest bolesna. W środę pomogli młodej dwudziestokilkuletniej kobiecie, która starała się zachować pozytywne nastawienie.
„Dowiedziała się o procesie wizowym, aby ubiegać się o jedną z wiz, które obecnie oferuje Kanada. I powiedziała: „Wiesz, wiem, dokąd jadę. Jutro jadę pociągiem do Krakowa, jestem jadę do Hagi w Holandii Biometria wykonane na wizę kanadyjską” Łukomskij to mówi.
obiecała znaleźć Łukomskij kiedy przyjechała do Kanady i poszła na kawę. W tym samym czasie zostawiała męża, którego poślubiła dwa tygodnie temu, aby po wojnie łatwiej było mu dotrzeć do niej w Kanadzie.
wartość walizki
Codziennie rano duet przyjeżdża z Krakowa z 26 walizkami – tyle zmieści się w vanie.
„Znaleźliśmy [that] ci ludzie przekraczają granicę ze wszystkim, co mają, zasadniczo w plastikowych torbach, które rozdzierają się w szwach, kopią w dłoniach; trzymają je całymi godzinami”, mówi. „Po prostu posiadanie godności walizki zamiast plastikowej torby ze wszystkimi twoimi rzeczami to ogromny psychologiczny impuls”.
To więcej niż tylko narzędzie, Łukomskij zwrotnica. Wyjaśnia, że ma to wpływ na ich wizerunek i wartość, przekształcając ich z kogoś tak desperacko pragnącego uciec ze strefy wojny, że zdążyli tylko złapać swoje torby i to, co było pod ręką, w podróżnika, który nie różni się od ktoś jeszcze. Dworzec kolejowy.
„W ten sposób zmieniają dynamikę tego, w jaki sposób świat postrzega niektóre wydarzenia, z obdartego bezdomnego na kogoś, kto ma ładną, nowiutką walizkę i odrobinę godności, którą z przyjemnością zapewniamy” – wyjaśnia. .
Przy setkach, jeśli nie tysiącach uchodźców przez cały czas przekraczających granicę – szacuje się, że od początku wojny w Polsce szukało schronienia 2,3 miliona osób – potrzeba jest stała.
„Znikają w ciągu 15 minut, a ludzie we łzach podchodzą do nas i mówią: 'Czy możemy kupić?’ a kiedy im je dajemy, po prostu nam nie wierzą” – mówi.
„Choć ich życie było okropne, nie chcą narzucać się ludziom” – dodaje. „I kiedy damy im walizkę, będą płakać”.
pomagać, kiedy to możliwe
Duet wkrótce wraca do domu. Odlatują do Kanady w sobotę 2 kwietnia i Łukomskij z powrotem do biura w Vancouver w poniedziałek rano. Ale to nie znaczy, że twoje wysiłki się skończyły.
On jest rozpoczął kampanię zbierania funduszy na wsparcie agencji ONZ ds. uchodźców, UNHCR; do tej pory zebrał ponad 8 000 dolarów i ma nadzieję, że inni będą zachęcani do przekazywania darowizn lub znalezienia własnego sposobu, aby pomóc w zapoznaniu się z jego historią. Wybrał ich po obejrzeniu ich pracy w Polsce, określając ich jako najbardziej efektywną tam grupę.
„Nie wstydź się rzucić się w wir tego szalonego pomysłu, któremu musisz pomóc” — mówi. „Dla mnie leciał do Europy i robił to”.
„Cokolwiek ktokolwiek może zrobić, aby pomóc; użyj własnego supermocarstwa, aby spróbować opracować sposób na wsparcie tej katastrofy” – dodaje.
To te akty dobroci ze strony nieznajomych mogą naprawdę rezonować z ludźmi przez lata, jeśli nie dekady później.
„Spróbuj kiedyś pomóc, tak jak Kozak, który zabrał mojego ojca i siostrę i zabrał ich dla wiesz, może 10 kilometrów” Łukomskij ponagla „Po prostu robimy krok w tej podróży i mamy nadzieję, że damy im poczucie powitania, poczucie pewności, że jest tu coś lepszego”.