Kurt Conrad, mieszkaniec Bakersfield, był jak miliony innych Amerykanów, którzy w zaciszu swojego salonu śledzili doniesienia prasowe o brutalnej inwazji Rosji na Ukrainę.
Ale 70-letni emerytowany szef wydobycia ropy naftowej nie był zadowolony z wygody – nie, gdy setki tysięcy uchodźców wylewało się ze swojego oblężonego kraju, szukając schronienia i ochrony przed bezlitosnym atakiem rosyjskiego prezydenta Władimira Putina.
„To, co zobaczyłem, dało mi nieodparte wrażenie, że muszę coś zrobić” — wspomina.
Więc Conrad coś zrobił – coś, o czym większość z nas nigdy by nie marzyła.
„Leciałem do Polski na własny koszt”, powiedział, „nie do końca wiedząc, w co się pakuję”.
Był początek marca, kiedy pojechał do Orange County i zaparkował swój samochód w domu przyjaciela. Leciał z Orange County do Seattle, z Seattle do Londynu, z Londynu do Warszawy.
Stamtąd odbył godzinną jazdę autobusem do Przemyśla (czyt. Shehmuh-Shuhl) i dalej do granicy polsko-ukraińskiej.
To, co znalazł, to supermarket Tesco obok przejścia granicznego, który został przekształcony w ośrodek dla uchodźców. Ci, którzy musieli jechać autobusem, mieli 200 metrów spacerem do centrum autobusowego. Ci, których odebrali przyjaciele lub krewni, musieli przejść 2 mile.
„Nie mogłem przestać myśleć o tym, jak zachowaliby się Amerykanie w tej sytuacji” – powiedział.
„Kiedy tam dotarłem, w nocy było przenikliwie zimno, ale w dzień słonecznie i pogodnie”.
Wielu uchodźców przeszło już kilka kilometrów, aby dotrzeć do granicy, z małymi dziećmi, bagażem na wózku, starszymi dziećmi i zwierzętami.
– Przysiągłbyś na Boga, że byli w drodze do Disneylandu – powiedział. „Szczęśliwy, pełen temperamentu, pełen nadziei – wbrew temu, czego można by się spodziewać.
„To było niesamowite przeżycie widzieć tych ludzi i jak sobie z tym radzili” – powiedział.
Wytrzymałość. Decyzję w sprawie. Odwaga. Miłość. To słowa płynące z jego ust, gdy Conrad próbuje opisać człowieczeństwo, jakie napotkał podczas tych niezapomnianych dni na granicy.
Powiedział, że to doświadczenie zmieniło jego sposób myślenia.
Po wzięciu taksówki do hotelu prawie 13 mil dalej, wyjaśnił kierownikowi hotelu, dlaczego tam był. Okazano mu zdziwienie i wdzięczność.
Odwiozła go z powrotem do strefy przygranicznej wczesnym rankiem, a następnie każdego ranka organizowała dla niego podwózkę.
Tego rodzaju życzliwości i uznania Conrad doświadczał przez cały pobyt w Polsce.
„Kiedy wracam do centrum recepcyjnego, podchodzę do pierwszej osoby, którą widzę. Opowiadam jej swoją historię, a ona dosłownie zaczyna płakać” – powiedział.
Kobieta nie śpi od 48 godzin i jest, co zrozumiałe, emocjonalna, powiedział. Ale ta przyjazna postawa, ta miłość była czymś, co widział wszędzie, gdzie się udał.
Zanim się zorientował, Conrad został oficjalnie zarejestrowany jako wolontariusz. Dostał pomarańczową kamizelkę odblaskową, na której napisał „USA” i „Bakersfield”. Przeprowadziło z nim wywiady kilku polskich dziennikarzy – i ludzie byli generalnie ciekawi, jak i dlaczego samotny Amerykanin przybył w to miejsce, aby poświęcić swój czas i energię.
W domu jego przyjaciel, który mieszkał w Orange County, był zmartwiony.
„Byłam z niego bardzo dumna, a jednak bałam się tego, co może się wydarzyć” – powiedziała mieszkanka Irvine Cindy Mirallegro, która nazywa Conrada swoją starszą siostrą.
„Kurt nie miał tam nikogo, z kim mógłby się skontaktować” – powiedziała. „Powiedział mi, że osiągnie swój cel i poprosi kogoś, aby poprowadził go do kogoś, kto może mu powiedzieć, co może zrobić, aby pomóc.
„Kiedyś codziennie dostawałem SMS-y od Kurta” – powiedział Mirallegro. – To przynajmniej dało mi znać, że nic mu nie jest.
W Polsce Conrad nie tracił czasu. Natychmiast zaczął pomagać uchodźcom w przenoszeniu ich rzeczy tam, gdzie potrzebowali. Cokolwiek trzeba było zrobić, był gotów to zrobić.
„Powierzano mi też rzeczy, dzieci i zwierzęta uchodźców w czasie procesu pomocowego i w drodze do autobusów od strony granicy” – powiedział w sms-ie z Polski. „Czasami pchałem wózki spożywcze pełne ciężkiego bagażu po bruku 2 mile, aby dostać się do czekających furgonetek lub samochodów kontaktów osobistych (którzy tam byli), aby odebrać uchodźców”.
Ze względów bezpieczeństwa polskie wojsko i policja zakazałaby korzystania z wszelkich prywatnych pojazdów w strefie około 2 mil od autobusów i obszarów pomocy humanitarnej.
„Zdumiewa mnie, że Kurt mógł pchać te wózki pełne rzeczy tam i z powrotem 2 mile, godzina po godzinie” – powiedział Mirallegro.
„Wiem, że przysporzyło mu to problemów z nogami, ale nie chodziło o niego” – powiedziała. „Był tam dla ludzi i ich zwierząt”.
Liczba uchodźców była tak wielka, a potrzeba tak wielka, że Conrad chodził tą brukowaną ścieżką prawie bez przerwy prawie 16 godzin dziennie. Zaczynał mieć problemy z nogami, ale nie chciał zwalniać.
„Nieświadomie stałem się gwiazdą rocka dla pracowników pomocy, policji, a zwłaszcza wojska” – powiedział.
Pochodzący z Los Angeles Conrad przyszedł do Taft College jako młody człowiek, aby grać w baseball, ale dwa lata z rzędu doznał kontuzji i pod koniec lat 70. pracował dla Shell Oil.
Przez 15 lat był specjalistą operacyjnym i operatorem rozruchu instalacji odwadniania ropy naftowej w Belridge Oil Lease w zachodnim hrabstwie Kern. Po opuszczeniu Shella przeniósł się do Denver na 22 lata, zanim ostatecznie w 2015 roku przeszedł na emeryturę. Kilka lat później wrócił do Bakersfield.
Kat Snow z Bakersfield, kolejna długoletnia przyjaciółka Conrada, zwróciła uwagę tego reportera na jego zagraniczną przygodę.
„Kurt ma pasję pomagania ludziom” – powiedział Snow. „Nie tylko jego przyjaciele, ale cała ludzkość”.
Martwiła się jednak, że jej chłopak nagle zdecyduje się polecieć do tego kłopotliwego miejsca na drugim końcu świata, by zaoferować swoją pomoc.
„Byłam w szoku i bałam się o niego” – powiedziała.
Wkrótce zdała sobie sprawę, że to doświadczenie zmieniło Conrada.
Doświadczenie „rozpaliło w nim nowy cel” – powiedział Snow. – Spodziewam się, że wkrótce wróci.
W Polsce Conrad spotkał muzyka o nazwisku Piano Man, który ustawiał fortepian w różnych punktach szlaku lub w innych ruchliwych miejscach. Conrad przyniósł do domu podpisaną kopię płyty z muzyką pianisty.
Podczas gdy muzyk grał, uchodźcy i pomocnicy często zatrzymywali się, by posłuchać, poruszeni darem tej muzyki w tak niezwykłym miejscu. Conrad zdał sobie sprawę, że on i jego nowy przyjaciel zasadniczo robili to samo – każdy na swój własny sposób – okazując miłość i życzliwość rzeszom przesiedleńców i rodzinom uciekającym przed uciskiem i przemocą.
W rzeczywistości wiele osób, które poznał, zostało przyjaciółmi. Nigdy nie zapomni innych, nawet jeśli nie zna ich imion.
Teraz, gdy jest w domu, Conrad chce wrócić, ale jest lepiej przygotowany, aby mógł zostać dłużej i być bardziej efektywnym. Wydał więc 3000 dolarów z oszczędności swojego życia na podróż.
„Doświadczenie takie jak to zmienia wszystko, co myślałeś, że wiesz o życiu, ludziach i świecie” – powiedział Conrad.
– Zmieniłem się – powiedział. „Zmieniony na zawsze”.