RYGA, Łotwa — Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę najsilniejszymi sojusznikami Kijowa przeciwko prezydentowi Władimirowi Putinowi są narody, które najlepiej znają jego sowiecki podręcznik: Estonia, Łotwa, Litwa i Polska, które zostały najechane i zbrutalizowane przez Związek Radziecki i historycznie podejrzliwy wobec Rosji.
Gospodarka
Litwa, Łotwa, Estonia i Polska ostrzegały przed Rosją. Nikt nie słuchał.
„Lekcja z tej wojny jest taka, że powinniśmy byli wysłuchać tych, którzy znają Putina” – powiedziała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen w swoim orędziu o stanie Unii Europejskiej w zeszłym miesiącu. „Od lat mówili nam, że Putin nie zrezygnuje”.
Od lutego kraje bałtyckie i Polska wielokrotnie wzywały do rozmieszczenia większej i szybkiej pomocy wojskowej, w tym potężniejszej broni ofensywnej, tylko po to, by zostać odtrąconą przez Stany Zjednoczone i sojuszników z Europy Zachodniej, którzy próbowali jasno powiedzieć, że nie są w bezpośredni konflikt z Rosją.
To się powoli zmienia po tym, jak Putin wielokrotnie udowodnił swoim podejrzanym sąsiadom rację.
Szokująca eskalacja rosyjskiego prezydenta w poniedziałek, w wyniku której dziesiątki rakiet wystrzelonych na ukraińskie cele cywilne, w tym elektrownie, spotkała się z ostrym potępieniem na całym świecie. Zachodni przywódcy zaczynają zdawać sobie sprawę, że być może będą musieli podjąć bardziej zdecydowane kroki, aby zapewnić Ukrainie zwycięstwo.
Przed kluczowymi spotkaniami NATO w Brukseli w środę i czwartek przywódcy państw bałtyckich wezwali Zachód do zwiększenia dostaw broni do Kijowa, zwłaszcza systemów obrony przeciwlotniczej. Grupa Kontaktowa NATO ds. Ukrainy spotka się w środę w Brukseli, a ministrowie obrony NATO w czwartek.
Jednak na znak, że jej najbardziej na wschód wysunięci sojusznicy już robią postępy, przywódcy Grupy Siedmiu wydali we wtorek stanowcze oświadczenie popierające apel ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego o „sprawiedliwy pokój”, który nie pozostawia miejsca na poddanie się wobec żądań Putina. G-7 nalegała na przywrócenie suwerenności Ukrainy, zachowanie przyszłego bezpieczeństwa Ukrainy i odbudowę finansowaną przez Rosję.
Mimo to przywódcy krajów bałtyckich twierdzą, że należy zrobić więcej.
We wtorek premier Estonii Kaja Kallas i była minister obrony von der Leyen stanęli około 100 metrów od granicy estońsko-rosyjskiej w miejscowości Narva, wysyłając silny sygnał Kremlowi, że jej eskalacja nie osłabiła zachodniego poparcia dla Ukraina.
Kallas wezwał do jak najszybszego zwiększenia pomocy wojskowej dla Ukrainy, zwłaszcza nowoczesnych systemów obrony przeciwrakietowej i obrony przeciwlotniczej.
„Sukces Ukrainy na polu bitwy pokazuje, że byliśmy na dobrej drodze i musimy wykorzystać ten impet” – napisał Kallas w e-mailu do Washington Post po występie z von der Leyen. „To musi się przekładać na coraz silniejsze wsparcie dla ukraińskich żołnierzy, biznesu i jego mieszkańców. Zwłaszcza teraz, gdy Rosja eskaluje w najpoważniejszy sposób od 24 lutego”.
„Estonia zna z pierwszej ręki oblicze rosyjskiej okupacji” – dodał Kallas. „Wiemy, że pokój pod okupacją nie oznacza końca okrucieństw, ale ich więcej”.
Przywódcy państw bałtyckich od dawna twierdzili, że zachodnie sankcje nałożone w 2014 r. po tym, jak Putin nielegalnie zaanektował Krym, pokazały brak determinacji Zachodu w konfrontacji z rosyjskim prezydentem w sprawie zawłaszczania ziemi. Europejscy przywódcy zdawali się myśleć, że kraje bałtyckie są tak przerażone sowiecką okupacją, że nie mogą być obiektywni.
„Wiesz, żartobliwie nazywamy to „Westsplaining” – powiedział litewski minister spraw zagranicznych Gabrielius Landsbergis. Przesłanie z Zachodu, powiedział, jest takie, że „po 50 latach okupacji zrozumiałe jest, że masz problemy z zaufaniem do kraju, który cię okupował”.
„Dla nas w krajach bałtyckich wszystko sprowadza się do pojęcia ustępstw: możemy w zasadzie załagodzić Rosję” – kontynuował Landsbergis. „Zawsze było dla nas bardzo jasne, czarno-białe. Jeśli jakiś kraj chce przekroczyć granicę innego kraju, jest agresorem i zrobi to ponownie, jeśli nie zostanie zatrzymany. I nie zostali zatrzymani”.
„Ten pomysł jest dość wszechobecny, ten pomysł pokojowego ugody z napastnikiem” – dodał. „Jestem naprawdę przekonany, że teraz spada”.
W obliczu groźby użycia broni jądrowej przez Putina, jego deklarowanej aneksji czterech kolejnych regionów Ukrainy i eskalacji militarnej przywódcy Polski i państw bałtyckich po raz kolejny wzywają zachodnich przywódców, by nie mrugali okiem.
„To także wojna nerwów” – powiedział łotewski minister spraw zagranicznych Edgars Rinkevićs. „Rosjanie próbują dowiedzieć się, czy mogą przejąć Ukrainę i czy ulegniemy nuklearnemu szantażowi, czy też spróbujemy wynegocjować umowę, wylądować dla pokoju”.
Rinkevics powiedział, że Ukraina wyraźnie potrzebuje systemów obrony powietrznej, aby chronić kraj przed rosyjskimi atakami rakietowymi na cele cywilne i infrastrukturę krytyczną, taką jak elektrownie.
„To jedna rzecz, o którą, jak sądzę, prosili od tygodni i miesięcy – więcej wszelkiego rodzaju broni” – powiedział. „Właściwie moim celem jest to, że powinniśmy dać Ukrainie wszystko, o co prosi”.
Landsbergis powiedział, że Ukraina pilnie potrzebuje czołgów i samolotów, a także systemów obrony powietrznej.
„Musimy przestać debatować, czy powinniśmy dostarczać Ukrainie więcej broni i dostarczać im wszystkiego, czego mogą używać, a oni mogą używać dużo” – powiedział.
Estonia i Łotwa dostarczyły Ukrainie więcej pomocy wojskowej per capita niż jakikolwiek inny kraj. Kraje bałtyckie i Polska były również najzagorzalszymi zwolennikami sankcji gospodarczych wobec Rosji, choć jako sąsiedzi ich gospodarki najbardziej ucierpiały, co zakłóciło handel z dużym rynkiem tuż obok.
Kristi Raik, dyrektor estońskiego Instytutu Polityki Zagranicznej Międzynarodowego Centrum Obrony i Bezpieczeństwa, powiedziała, że polityka Zachodu wobec Rosji od 2007 roku ignoruje wyraźne oznaki odwetowego imperializmu i autokratycznej drogi Rosji.
„Porażką Zachodu było to, że nie traktowali tego poważnie lub wierzyli, że Rosja ma na myśli” – powiedział Raik. „A potem, gdy Rosja stała się bardziej agresywna i próbowała narzucić swój program, reakcją Zachodu było nieograniczenie rosyjskiej agresji i wyjaśnienie, że złamanie przez Rosję podstawowych zasad bezpieczeństwa międzynarodowego pociągnie za sobą koszty i konsekwencje. ”
Miękka reakcja Zachodu, zwłaszcza po inwazji Rosji na Gruzję w 2008 roku, tylko zachęciła Moskwę, Raik powiedział: „Gdyby reakcja była silniejsza, możliwe byłoby poradzenie sobie z sytuacją, w której się teraz znajdujemy, aby uniknąć pełnego skalę wojny w Europie”.
Powiedziała, że zachodnie ograniczenia dotyczące rodzajów broni wysyłanej na Ukrainę nie zapobiegły rosyjskiej eskalacji. „Rosja była zdeterminowana, aby wygrać i zniszczyć niepodległą państwowość Ukrainy, a Rosja używa wszelkich środków, aby osiągnąć ten cel” – powiedziała. „Ograniczenia Zachodu dotyczące pomocy dla Ukrainy tak naprawdę nie pomagają tej sytuacji”.
Rinkevićs powiedział, że Zachód musi znacznie zwiększyć produkcję wojskową w nadchodzących latach.
„Jest absolutnie jasne, że następne pięć do dziesięciu lat będzie bardzo trudne. Potrzebujemy sprzętu do uzupełnienia zapasów. Potrzebujemy więcej sprzętu dla członków NATO. Potrzebujemy sprzętu na Ukrainę. Myślę, że musimy zdać sobie sprawę, że to będzie długa wojna”.
Jeśli Zachód nie będzie nieugięty, twierdzą najbardziej na wschód wysunięci sojusznicy, Putin pokona Ukrainę, zanim prawdopodobnie zaatakuje północny Kazachstan, rozszerzy swoje wpływy na Kaukaz lub spróbuje posunąć się dalej na zachód do Mołdawii lub dalej w nadchodzących latach.
„Jeżeli zobaczy, że na tym etapie jest tylko rozmowa, a brak działań, to oczywiście spróbuje rzucić wyzwanie samemu NATO” – powiedział Rinkevićs.
Dla Landsbergisa tylko zwycięstwo Ukrainy zapewni bezpieczeństwo własnemu i cudzemu krajowi. – Muszą wygrać dla nas wszystkich – powiedział.
Kallas powiedział, że tylko pokaz siły może powstrzymać rosyjską agresję i zakończyć wojnę. „Drogą do pokoju” – powiedziała – „jest wypędzenie Rosji z Ukrainy”.
Wkład w opracowanie raportu wnieśli Natalia Abbakumova z Rygi na Łotwie i Emily Rauhala z Brukseli.
„Piwny maniak. Odkrywca. Nieuleczalny rozwiązywacz problemów. Podróżujący ninja. Pionier zombie. Amatorski twórca. Oddany orędownik mediów społecznościowych.”