Świat
Lekarz próbował ratować ludzką duszę chirurgicznie – po śmierci
Powieki małpy trzepotały po 18 godzinach znieczulenia. Dwa zespoły medyczne stały obok, zaniepokojone. Lekarze, pielęgniarki i grupa asystentów wstrzymali oddech, czekając na znak, że delikatna operacja – a właściwie dwie delikatne operacje – zakończyła się sukcesem.
Chirurg mózgu z Cleveland, Robert White, trzymał pincetę w jednej ręce i delikatnie stuknął zwierzę w nos. Małpa, średniej wielkości naczelny zwany makakiem, z pozorem oczywistego uznania, kłapnęła szczękami, jakby chciała ugryźć lekarza.
Sala operacyjna wybuchła radością.
White to zrobił: pierwszy na świecie przeszczep głowy naczelnych. Przywiązał świadomą, żywą głowę jednego makaka do oddychającego, witalnego ciała innego i stworzył jedno „nowe” zwierzę.
„Niebezpieczny, waleczny i bardzo nieszczęśliwy” – podsumował zachowanie pacjenta White w 1970 roku. Nie bez powodu. To niegdyś zdrowe stworzenie zostało sparaliżowane od szyi w dół i miało tylko godziny życia.
„Małpy nie lubiły Dr. White’a i naprawdę to zatrzymały” – mówi Brandy Schillace, autorka „Mr. Humble i Dr. Rzeźnik”(Simon & Schuster) powiedział The Post. Był to wspólny czynnik we wszystkich pięciu makabrycznych przeszczepach głowy, które wykonał White – i przynajmniej potwierdził dla niego, że mózg jest naczyniem osobowości, dosłowną siedzibą duszy.
W swojej nowej książce Schillace analizuje karierę White’a jako pionierskiego chirurga i badacza, który jednak nigdy nie osiągnął swojego ostatecznego celu: przeprowadzenia operacji, w której dusza ludzka uwięziona we własnym mózgu może żyć po tym, jak jej pierwotne ciało zawiodło.
„To były perfumy, ale teraz to pusta butelka” – powiedział w 1967 roku, trzymając w dłoni odizolowany mózg. „Ale zapach wciąż tam jest.”
W tym momencie eksperymenty chirurgiczne White’a zaowocowały już technikami, które utrzymywałyby funkcję w uszkodzonych mózgach i kręgosłupach oraz dawały neurochirurgom czas na ratowanie życia. Podejście znane jako hipotermiczna perfuzja jest nadal stosowane u pacjentów po urazach i zatrzymaniu krążenia.
Ale przez 40 lat, aż do swojej śmierci w 2010 roku, White miał nadzieję przeprowadzić operację na małpach – którą wolał nazywać przeszczepem ciała – na ludziach. Pod koniec lat 90. odnalazł nawet dwóch potencjalnych pacjentów: Craiga Vetovitza, pacjenta z porażeniem czterokończynowym, którego niewydolność narządów ograniczała jego życie, oraz człowieka ze śmiercią mózgu, który był dawcą całego ciała.
Na nieszczęście dla White zamiłowanie do reklamy dało utalentowanemu chirurgowi znachor. Upokarzający występ w Halloween w tabloidzie „Hard Copy” obsadził White’a i Vetovitz jako „Dr. Frankenstein i jego chętny potwór. ”
„Był sfrustrowany, że ludzie nie mogli obejść się przez czynnik szoku” – powiedział Schillace. „Jeśli obejdziesz się i zdejmiesz głowę, to tylko denerwuje ludzi”.
Z drugiej strony „Od czasu do czasu odchodził, mówiąc:„ Dr. Frankenstein był emblematowany na jego torbie lekarskiej – dodała. – A więc miał te dwojakie osobowości.
Ponadto White był pobożnym katolikiem i ojcem dziesięciorga dzieci, które zaprzyjaźniły się z dwoma papieżami. Zarówno Paweł VI. Podobnie jak Jan Paweł II poprosił go o pracę w komisjach bioetycznych w Watykanie, które zajmowały się delikatnymi dylematami współczesnej medycyny – w tym, kiedy dokładnie kończy się życie.
„White czuł się w drużynie Boga” – powiedział Schillace. „Mawiał:„ Prowadzenie, które kryje się za moją ręką, kiedy działam, należy do Boga ”. I zawsze był bardzo przekonany, że postępuje właściwie ”.
Ale nigdy nie otrzymał papieskiego błogosławieństwa za próbę przedłużenia życia jednej osoby poprzez wszczepienie jej głowy do martwego mózgu innej osoby. Operacja Vetovitz również nie miała miejsca. White nie był w stanie zebrać potrzebnych 4 milionów dolarów, a jego ekspozycja prawdopodobnie kosztowała go zarówno fundusze, jak i aprobatę szpitala.
„White wierzył, że ludzkie życie – a dla White’a mózg – warto ratować za wszelką cenę” – powiedział Schillace. „Ale jest puszka i różnorodność. Dziś możemy zrobić przeszczep głowy. Ale czy powinniśmy? A kto decyduje?
„To jest pytanie, na które ciągle się natknęłam” – powiedziała. „Ponieważ technologia medyczna często przekracza nasze możliwości zrozumienia jej konsekwencji”.
„Organizator. Entuzjasta podróży. Rozwiązuje problemy. Miłośnik muzyki. Oddany uczony kulinarny. Nieuleczalny fan internetu. Zwolennik popkultury.”